Ziegesar Cecily - Plotkara (7), Ebooki, Ziegesar Cecily
[ Pobierz całość w formacie PDF ]CECILY VON ZIEGESAR
BO JESTEM TEGO WARTA
Plotkara 4
Przekład Małgorzata Strzelec
Tytuł oryginału
BECAUSE I'M WORTH IT
Kobieta od razu lepiej się czuje,
gdy postanowi nie być zdzirą...
Ernest Hemingway
Słońce też wschodzi
*
*
tematy
◄
wstecz dalej
►
wyślij pytanie odpowiedź
Wszystkie nazwy miejsc, imiona i nazwisko oraz wydarzenia zostały zmienione lub skrócone, po to by nie
ucierpieli niewinni. Czyli ja.
hej, ludzie!
Luty jest jak dziewczyna na imprezie, którą urządziłam w zeszłym tygodniu, gdy moi rodzice zafundo-
wali sobie „drugi miesiąc miodowy” w Cabo (wiem, to smutne). Pamiętacie tę dziewczynę, która zarzy-
gała całą podłogę wyłożoną hiszpańskim marmurem w łazience dla gości i nie chciała wyjść? Musieli-
śmy wyrzucić do windy jej sakwę od Diora i haftowany płaszcz z owczej skóry od Oscara de la Renta,
nim w końcu dotarła do niej aluzja. Jednakże w przeciwieństwie do większości miast na świecie Nowy
Jork nie popada w lutową depresję i nie staje się zimny, szary, przygnębiający. A przynajmniej nie mój
Nowy Jork. My na Upper East Side znamy doskonałe lekarstwo na ponuractwo: jedna z szalonych,
seksownych, imprezowych sukienek od Jedediaha Angela, czarne satynowe szpilki Manola, ta nowa
czerwona szminka Ready or Not, którą można dostać tylko u Bendela, dobry brazylijski wosk do okolic
bikini i gruba warstwa samooplacza Estee Lauder, jeżeli opalenizna z St. Barts, którą zdobyłaś w ferie
bożonarodzeniowe, w końcu przyblakła. Większość z nas zaczyna drugi semestr w ostatniej klasie -
wreszcie! Nasze podania do college'ów już zostały wysłane, plan zajęć zrobił się luźniejszy i mamy
podwójną długą przerwę w ciągu dnia. Można wtedy zerknąć na pokazy Tygodnia Mody albo skoczyć
do apartamentu przyjaciółki, żeby wypić cieniutkie latte, zapalić papierosa i wybrać ciuchy na wieczor-
ną imprezę pod hasłem „olać prace domowe”. Kolejna rzecz ratująca luty to mój ulubiony dzień, który
powinien być świętem państwowym wolnym od pracy - walentynki. Jeśli już masz sympatię, to jesteś
szczęściarą. Jeśli nie, to teraz masz szansę wykonać jakiś ruch w stronę przystojniaka, do którego śli-
nisz się przez całą zimę. Kto wie, może odnajdziesz prawdziwą miłość albo przynajmniej prawdziwe
pożądanie i wkrótce każdy dzień będzie dla ciebie jak walentynki. Albo możesz siedzieć przed kom-
puterem, wysyłać smutne anonimowe kartki do ludzi i jeść czekoladki w kształcie serduszek, aż w koń-
cu przestaniesz się mieścić w ulubione dżinsy. Wybór należy do ciebie...
Na celowniku
plotkara.net jest tłumaczeniem nazwy autentycznej strony internetowej:
(przyp.
red.).
S
i
A
trzymają się za ręce, idąc powoli Piątą Aleją do baru w Compton Hotel, gdzie można ich spotkać
niemal w każdy piątek. Piją tam litrami drinki z red bullem oraz szampanem veuve clicquot i chichoczą
do siebie, bo mają tę upajającą świadomość, że niewątpliwie są najseksowniejszą parą w całym ba-
rze.
B
odmawia wejścia do Veronique - sklepu dla matek przy Madison - ze swoją matką obnoszącą
się z ciążą.
D
i
V
noszą takie same czarne golfy, siedząc ze splecionymi razem nogami, oglądając po-
kręcony, przygnębiający film Kena Mogula w centrum filmowym Angelika. Są jak dwie połówki jabłka -
oboje dziwaczni z chorobliwymi artystycznymi ciągotami, tak do siebie pasują, że człowiek ma ochotę
krzyczeć: „Ej, co was tak długo powstrzymywało?!”
J
przy Dziewięćdziesiątej Szóstej w autobusie
miejskim uważnie studiuje plakat reklamujący operację zmniejszenia piersi. Ja bez dwóch zdań zdecy-
dowałabym się na operację, gdybym nosiła tak jak ona podwójne miseczki
D
, Jak zawsze śliczny N
ujarany gra w golfa na lodzie z chłopakami na lodowisku Sky Rink. Najwyraźniej nie przeszkadza mu
brak dziewczyny. Nie żeby miał kłopot w znalezieniu sobie następnej...
NO I WRESZCIE: KTO SIĘ DOSTANIE WCZEŚNIEJ?
W tym tygodniu nieznośnie mała grupka spośród nas się dowie, czy dostanie się w pierwszej kolejno-
ści do najlepszych college'ów w tym kraju. Nadchodzi ten moment. Za późno, żeby twoi rodzice wybu-
dowali jeszcze jedno skrzydło biblioteki. Za późno, żeby przekupić jeszcze jednego szanowanego ab-
solwenta, żeby wysłał dziekanowi do spraw studenckich list z rekomendacją. Za późno, żeby zostać
gwiazdą w kolejnym szkolnym przedstawieniu. Koperty już wysłano.
Chciałabym w tym momencie zauważyć, że decyzje zostaną podjęte całkowicie losowo, ponieważ za-
sadniczo wszyscy jesteśmy idealnymi okazami - śliczni, inteligentni, dobrze wychowani, elokwentni,
mamy wpływowych rodziców i doskonałe papiery ze szkół (z wyjątkiem kilku drobnych wpadek, typu
wyrzucenie ze szkoły z internatem lub podchodzenie do testów końcowych osiem razy).
Chcę także dać radę tym, którzy zostaną przyjęci wcześniej: postarajcie się nie mówić o tym zbyt
dużo, dobra? Reszta, czyli my. będziemy musieli czekać jeszcze kilka miesięcy i jeśli chcecie być
przez nas zapraszani na imprezy, to nawet nie wypowiadajcie przy nas słów „Ivy League”
Rodzice
już dość nam truli, pięknie dziękujemy. Nie żeby to był jakiś bolesny temat, nic w tym stylu.
Wszyscy cierpimy na śmiertelną późnozimową nudę wyczekiwania na wieści z college'ów. Czas tro-
chę zaszaleć! Pomyślcie tylko: im później się kładziemy, tym szybciej płyną dni. Uwierzcie, wszystko,
co wyczyniamy, zostanie na tej stronie przestawione w korzystnym świetle, przeanalizowane i rozdmu-
chane do absolutnej przesady przez niżej podpisaną. Czy kiedykolwiek was zawiodłam?
Wiem, że mnie kochacie
plotkara
Ivy League - nazwa ośmiu najbardziej prestiżowych uniwersytetów we wschodniej części USA
(przyp. red.).
B oraz J dogadują się na temat rozmiaru biustu
- Poproszę tylko kilka frytek i keczup - powiedziała Jenny Humphrey do Irene, stulet-
niej, brodatej kucharki, która stała za ladą w stołówce w szkole dla dziewcząt imienia Con-
stance Billard. - Tylko kilka - powtórzyła. Dziś był pierwszy dzień nowego programu „Jak
równa z równą” i Jenny nie chciała, żeby dziewczyny z ostatniej klasy uznały, że obżera się
jak prosię.
„Jak równa z równą” to program, który szkoła dopiero wprowadziła na próbę. W każ-
dy poniedziałek w porze lunchu dziewczyny z młodszych klas miały się spotykać w pięcio-
osobowych grupach z dwiema dziewczynami z najstarszych klas i rozmawiać o presji rówie-
śników, odbiorze własnego ciała, chłopcach, seksie, narkotykach, alkoholu i w ogóle o
wszystkim, co może męczyć młodsze dziewczyny lub co starsze uznają za ważne. Przyświe-
cała temu myśl, że jeśli starsze uczennice podzielą się swoimi doświadczeniami z młodszymi
i porozmawiają, okazując zrozumienie, to te młodsze będą podejmować mądre decyzje, za-
miast popełniać kretyńskie, rujnujące szkolną karierę błędy, których by się wstydzili rodzice
lub dyrekcja szkoły.
Z sufitem z belkami, pokrytymi lustrami ścianami oraz nowoczesnymi siołami i krze-
słami z brzozy stołówka przypominała raczej popularną nową restaurację niż szkolną jadalnię.
Została wyremontowana zeszłego lata, ponieważ tyle uczennic jadało lunch na mieście albo
przynosiło własny, że szkoła zaczęła tracić pieniądze na marnujące się jedzenie. Nowa sto-
łówka zdobyła nagrodę za rozwiązanie architektoniczne - za wspaniały wystrój i nowoczesną
kuchnię. Mimo to jedzenie z unowocześnionego, wyrafinowanego amerykańskiego menu na-
dal podawała Irene i jej złośliwe, skąpe koleżanki o wiecznie brudnych paznokciach.
Jenny lawirowała między grupkami dziewczyn w granatowych, szarych lub bordo-
wych, wełnianych, plisowanych spódniczkach, stanowiących część uniformu szkolnego.
Dziewczyny skubały purgery z wędzonym tuńczykiem z zielonym chrzanem oraz frytki Red
Bliss i paplały o imprezach, na których były w miniony weekend. Jenny postawiła tacę ze sta-
li nierdzewnej na pustym okrągłym stoliku, który zarezerwowano dla grupy A, i usiadła ple-
cami do luster, żeby nic musieć patrzeć na siebie, gdy je. Nie mogła się doczekać, kiedy zoba-
czy, które dziewczyny z ostatniej klasy zajmują się jej grupą. Prawdopodobnie konkurencja
była ostra, bo zostanie opiekunką w grupie „Jak równa z równą” to stosunkowo bezbolesny
sposób pokazania college'om, że człowiek nadal angażuje się w sprawy szkolne, chociaż po-
dania o przyjęcie już zostały wysiane. Człowiek dostawał dodatkowy plus za jedzenie frytek i
gadanie o seksie przez pięćdziesiąt minut.
Kto by tak nie chciał?
- Cześć, Ginny! - Blair Waldorf, najgorsza wiedźma, najbardziej zarozumiała dziew-
czyna z wszystkich uczennic najstarszej klasy (a może nawet na całym świecie), postawiła
tacę naprzeciwko tacy Jenny i usiadła. Założyła za ucho falujące pasmo ciemnych włosów,
długich do ramion i. zerkając na swoje odbicie w lustrzanej ścianie, mruknęła: - Nie mogę się
doczekać wizyty u fryzjera.
Spojrzała na Jenny, wzięła widelec i zaczęła grzebać w bitej śmietanie na wierzchu
czekoladowej bezy.
- Jestem jedną z opiekunek grupy A. Jesteś w grupie A?
Jenny kiwnęła głową, ściskając kurczowo siedzenie krzesła i gapiąc się ponuro w ta-
lerz z zimnymi, tłustymi frytkami. Nie mogła uwierzyć w swój pech. Blair Waldorf nie tylko
należała do najbardziej przerażających dziewczyn z ostatniej klasy, ale jeszcze była eksdziew-
czyną Nate'a Archibalda. Blair i Nate zawsze tworzyli idealną parę. Taką, której pisane było
trwać razem na wieki wieków. A potem, chociaż to wydaje się nieprawdopodobne, Nate rzu-
cił Blair dla Jenny, po tym, jak poznali się w parku i razem wypalili skręta.
To był pierwszy skręt Jenny, a Nate okazał się jej pierwszą miłością. Nigdy nie marzy-
ła, że będzie miała chłopaka starszego od siebie, nie mówiąc o kimś tak przystojnym i wylu-
zowanym jak Nate. Ale po dwóch miesiącach, które były zbyt piękne, żeby okazały się praw-
dziwe, Nate znudził się Jenny i złamał jej serce w najbardziej okrutny sposób - rzucił ją w syl-
westra. Właściwie teraz miały z Blair coś wspólnego - obie rzucił ten sam chłopak. Nie żeby
to coś zmieniało. Jenny był pewna, że Blair nadal nienawidzi jej z całego serca.
Blair doskonale wiedziała, że Jenny jest cycatą nowicjuszką, która ukradła jej Nate'a,
ale wiedziała też, że Nate darował sobie Jenny po tym, jak w Internecie tuż przed sylwestrem
pojawiły się wyjątkowo żenujące zdjęcia z odsłoniętą pupą Jenny w stringach. Blair uznała,
że ta mała dostała już nauczkę, i naprawdę nie miała zamiaru zawracać sobie głowy niechęcią
do niej.
Jenny podniosła wzrok.
- A kto oprócz ciebie opiekuje się grupą? - zapytała nieśmiało. Chciała, żeby ta druga
dziewczyna już się pospieszyła, nim Blair urwie jej głowę swoimi idealnie opiłowanymi pa-
znokciami w kolorze opalizującego różu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]