Zahn, ! E-BOOK Wydawnictwa

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Timothy ZahnTajemnica KobryCobra Bargain, part 2cykl: Kobra, tom 6tłumaczenie: Michał SzybiszRozdział 1Jin nigdy nie była skłonna do pochopnego osądzania ludzi, ale w przypadkuRadiga Nardina miała ogromną chęć uczynić wyjątek.— Arogancki typ, prawda? — mruknęła do Daula, kiedy stali w niewielkiejodległości od miejsca, z którego zarządca nadzorował załadunek metali,krzycząc przy tym na potęgę.— Tak — powiedział sztywno młody Sammon. Całą uwagę skupiał naNardinie, który stał z opuszczonymi rękoma.Jin oblizała wargi. W powietrzu wyczuwało się rosnące napięcie. Żołądek Jinskurczył się nagle. Cokolwiek się tu nie działo, nie wróżyło niczego dobrego.Odruchowo odsunęła się od Daula na wypadek, gdyby potrzebował pola manew-ru. Dwaj kierowcy i pomocnicy Nardina stali z boku... Nigdzie żadnego schronie-nia, jeśli Nardin zechce wszcząć bójkę...— Przestań! — warknął Daulo.Jin przeniosła wzrok z powrotem na Nardina. Od niechcenia obrócił się wich stronę, z ręką gotową do ciosu, wzniesioną ponad jednym ze spoconychrobotników Sammonów. Obrzucił spojrzeniem strój Daula, spojrzał mu w twarz.— Tolerujesz postawy niesubordynacji wśród swoich pracowników,paniczu Sammon?! — zawołał.— Jeśli taka niesubordynacja zostanie zauważona — powiedział spokojnieDaulo — będzie ukarana. Ale to ja osobiście będę tę karę wymierzał.Przez chwilę dwaj młodzi mężczyźni patrzyli sobie prosto w oczy. Potem,mruknąwszy coś niezrozumiale pod nosem, Nardin opuścił rękę. Odwrócił sięplecami do Daula i odszedł sztywnym krokiem na kilka metrów od obszaruzaładunku.— "Dyskusja" na temat kompetencji? — zastanawiała się Jin.Najwyraźniej, albo Nardin po prostu lubi irytować ludzi.— Wszystko w porządku? — zapytała cicho Daula.Daulo oddychając głęboko powoli się uspokajał.— Tak. Niektórzy ludzie w tak młodym wieku po prostu nie wiedzą, co robićz władzą.Jin zerknęła na niego, zastanawiając się, czy zauważył ironię w swoichsłowach, zważywszy, że zostały wypowiedziane przez dziewiętnastoletniegodziedzica.Czy Radig Nardin ma wysoką pozycję w hierarchii Mangus? — zapytała.— Jego ojciec, Obolo Nardin, zarządza tym ośrodkiem.— Aha. A więc Mangus jest przedsięwzięciem rodzinnym, tak jak waszakopalnia?— Oczywiście. — Daulo był zaskoczony, że w ogóle musiała zadawać takiepytanie.Po drugiej stronie drogi ładowano na ciężarówkę ostatnie skrzynie.— Jak często Mangus potrzebuje tych dostaw? — dociekała.Daulo zastanowił się chwilę.— Mniej więcej co trzy tygodnie. Dlaczego pytasz? Jin skinęła w kierunkuciężarówki.— Pomyślałam, że najprostszym sposobem przedostania się do Mangusbyłaby przejażdżka w skrzyni.Daulo syknął w zamyśleniu przez zęby.— Pod warunkiem że zdążyłabyś wydostać się ze skrzyni, zanim zamkną jąrazem z innymi w jakimś magazynie.— A robią tak?— Nie wiem, nigdy tam nie byłem. Mangus zawsze przysyła kogoś po odbiórdostaw.— Czy to normalne?— Tak, dla Mangus. Chociaż jeśli nie mylisz się w kwestii tego, co oni tamrobią, to niewpuszczanie do środka osadników jest uzasadnione.— Tylko osadników? A ludzie z miasta mogą tam wchodzić?— Regularnie — skinął głową Daulo. — Co dwa, trzy tygodnie mieszkańcyMangus przywożą z Azras grupy robotników na okres jednego tygodnia. Doprostych prac przy montażu, jak sądzę.— Nie rozumiem. — Jin zmarszczyła brwi. — Chcesz powiedzieć, że impor-tują całą siłę roboczą?— Nie, nie całą. Mają pewną liczbę stałych pracowników, większość z nich toprawdopodobnie członkowie rodziny Nardina. Myślę, że praca przy montażukonieczna jest tylko co jakiś czas, wolą więc nie trzymać niepotrzebnie ludzi.— To jest nieefektywne. A jeśli część z tych robotników podejmie w między-czasie inną pracę?— Nie wiem. Ale tak jak mówiłem, chodzi o prosty montaż. Szkolenienowicjuszy nie jest trudne.Jin skinęła głową.— Czy znasz osobiście kogoś, kto był w takiej brygadzie roboczej?Daulo potrząsnął głową.— To praca tylko dla ludzi z miasta, pamiętaj. Wiemy o tym wyłącznie dziękikontaktom mego ojca z burmistrzem Capparisem z Azras.— Tak, wspominałeś już o nim. Informuje was o tym, co dzieje się w Azras iinnych miastach?— W pewnym stopniu. Nie za darmo, oczywiście. Cenę bez wątpienia stano-wił uprzywilejowany dostęp do rodzinnej kopalni Sammonów.— Czy inni przywódcy polityczni Azras także mają udział w tym układzie?— Niektórzy. — Daulo wzruszył ramionami, nieco zakłopotany. —Burmistrz Capparis ma wrogów, jak wszyscy.— Rozumiem.Jin spojrzała raz jeszcze na arogancką twarz Nardina. Przed jej oczamipojawił się niepożądany obraz. Zarządca przypominał jej Petera Todora, któryna początku szkolenia wyraźnie czekał na moment, kiedy Jin podda się i zrezy-gnuje. Na moment, w którym będzie mógł napawać się jej porażką.— Czy istnieje jakiś powód — zapytała ostrożnie — dla którego Manguslub wrogowie burmistrza Capparisa mogliby nie lubić Miliki bardziej niż innychosad?Daulo zmarszczył brwi.— Czemu mieliby nas nie lubić?Jin zebrała się w sobie.— Może żądacie za wasze towary więcej, niż im się to wydaje uczciwe? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grochowka.xlx.pl