Zena Wynn - True Mates 0, ## KSIĄŻKI
[ Pobierz całość w formacie PDF ]Z
Z
Z
e
e
e
n
n
n
a
a
a
W
W
W
y
y
y
n
n
n
n
n
n
–
–
–
T
T
T
r
r
r
u
u
u
e
e
e
M
M
M
a
a
a
t
t
t
e
e
e
s
s
s
0
0
0
,
,
,
5
5
5
-
-
-
C
C
C
a
a
a
r
r
r
o
o
o
l
l
l
'
'
'
s
s
s
M
M
M
a
a
a
t
t
t
e
e
e
P
P
P
r
r
r
e
e
e
q
q
q
u
u
u
e
e
e
l
l
l
d
d
d
o
o
o
T
T
T
r
r
r
u
u
u
e
e
e
M
M
M
a
a
a
t
t
t
e
e
e
s
s
s
Tłumaczenie:
Translations_Club
Tłumaczenie:
VampireEve
Korekta:
Kaajjaa
Korekta
całości:
Isiorek
Rozdział
1
Carol Scott przecięła park otaczający kampus z plecakiem
zwieszającym się z ramienia, unosząc twarz w kierunku słonecznego
ciepła. Na równi kochała, co nienawidziła tę porę roku. Chłodna, rześka
bryza połączona z czystym niebem, dużą ilością słońca oraz niskimi
temperaturami sprawiała, że wspaniale było przebywać na zewnątrz. Dla
kontrastu, przesiadywanie w nagrzanych, śmierdzących budynkach
okazywało się niezwykle bolesne ze względu na wszechobecny zapach
perfum, chemikaliów oraz potu.
Czasami bycie zmiennokształtnym wydawało się straszne. Teraz
przyszedł właśnie jeden z tych momentów.
Carol przystanęła, przymknęła powieki i wzięła głęboki oddech.
Nie czuła nic poza aromatem sosen, kurzu oraz promieni słońca. To było
wspaniałe doznanie. Na tyle niezrównane, że dziewczyna ponowiła
oddechową próbę. Tym razem oprócz woni natury dotarło do jej nozdrzy
coś jeszcze. Coś, czym rozkoszowały się jej zmysły. Carol odwróciła się,
starając namierzyć źródło tego cudownego zapachu.
Na owalnym w kształcie zielonym boisku grupa mężczyzn grała w
football. Nie, żeby dziewczyna ich za to winiła. Pogoda była idealna do
uprawiania tego sportu. Gdzieś w tej grupie znajdował się człowiek, który
tak wspaniale pachniał.
Carol pokręciła głową i zmusiła stopy do pójścia przed siebie. To
byli przecież ludzie. Lekceważąc uczucie lekkiego zawodu, które nią
targnęło, dziewczyna upomniała siebie samą, iż nie przybyła tu po to, aby
znaleźć partnera. Zostało jej jedynie kilka semestrów zajęć, a następnie
staż na internie, po czym otrzyma tytuł lekarski. To był jej podstawowy
cel. Wszystko inne musiało zaczekać.
– Uważaj!
Instynktownie się odwracając, Carol sięgnęła przed siebie i złapała
jedną ręką piłkę do footballu, która zmierzała w kierunku jej głowy.
Poprawiła jej ułożenie w dłoni, po czym odrzuciła ją biegnącemu w jej
stronę chłopakowi, nie przerywając marszu.
– Zaczekaj!
Wzdychając ciężko, dziewczyna zatrzymała się, by zobaczyć, czego
chce.
– Masz naprawdę silne ramię – zawołał nieznajomy, podbiegając
do Carol. – Schwyciłaś ją w powietrzu.
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
– Lata spędzone na graniu z moimi kole…
kuzynami.
Cholera, o mały włos nie powiedziała: „kolegami z watahy”. Pora
iść. Carol wykręciła się na pięcie i ruszyła przed siebie.
– Nie odchodź. – Chłopak położył jej dłoń na ramieniu.
Kiedy dziewczyna się na nią zapatrzyła, on z wahaniem ją cofnął.
– Brakuje nam jednego gracza. Mogłabyś zagrać w naszej
drużynie.
Carol pokręciła głową.
– Nie wydaje mi się.
Gra z braćmi z watahy była jednym, ale gra z nimi czymś zupełnie
innym.
– No dalej – nakłaniał ją nieznajomy. – Naprawdę mogłabyś nam
pomóc. Sromotnie przegrywamy. – Facet obdarzył ją uśmiechem
ukazującym większość zębów.
Carol przygryzła wargę z niezdecydowana. Kochała football, a
minęło już sporo czasu, kiedy po raz ostatni miała sposobność w niego
grać. Kiedy ona się zastanawiała, podbiegł do nich jeszcze jeden
nieznajomy.
– Co cię zatrzymało?
– Staram się namówić ją – jak ci na imię? – żeby zagrała w naszym
zespole.
– Mam na imię Carol – odpowiedziała dziewczyna.
– Jestem Otis, a ten żartowniś tutaj to Brad. Więc jaka jest twoja
odpowiedź? – Spytał Otis.
– Jesteście pewni, że inni nie mieliby nic przeciwko temu?
Brad roześmiał się.
– Na pewno nie zaszkodzisz, a możesz wręcz pomóc.
Na obliczu Otisa nadal widniał błagalny wyraz.
Carol rzuciła spiesznie wzrokiem na zegarek.
– Okej, niech będzie. Ale tylko chwilę.
Jedyne, co musiała zrobić, to uważać, aby nie zachowywać się
podejrzanie.
Pierwszy z mężczyzn zaadresował jej szeroki, dziękczynny
uśmiech.
– Super. Chodź. Przedstawię cię pozostałym.
Kiedy dziewczyna dołączyła do grupki, Otis zabrał się za
zapoznawanie jej z graczami.
– Ludzie, to jest Carol. Carol – tu wskazał na poszczególnych
członków zespołu, wymieniając ich imiona – to są Kevin, Jose, Pete i
Mike. Nasza nowa koleżanka zgodziła się nam pomóc. Carol, na jakiej
pozycji grywasz?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]