Zabojca swiatow, eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Harlan Ellison �� � � Zab�jca �wiat�w��� Jego Ekscelencja Pan Push, Arcykap�an Jedynej Prawdziwej �wi�tyni Boga, Sp�ka Akcyjna; �ciskaj�c w obu d�oniach diamentow� r�koje�� podni�s� powoli ku niebu kamienny sztylet. Pokryte br�zowymi plamami ostrze przep�yn�o wzd�u� jego nagiego, wymalowanego cia�a i zatrzyma�o si� tu� nad, g�ow�. Zaintonowa� �wi�t� litanie. G�os zosta� chwycony przez wisz�cy na szyi mikrofon i rzucony ku wype�niaj�cym ogromny stadion ludziom. Jednak tam, gdzie siedzia� kaleka, w najbardziej odleg�ym sektorze z miejscami po 2,50, trudno by�o rozr�ni� poszczeg�lne s�owa. W przej�ciu mi�dzy rz�dami sprzedawca s�odyczy wykrzykiwa� swoje: "Koola! Kasztany! Zimna koola! Gor�ce kasztany!" i �piew Arcykap�ana gin�� we wrzaskach handlarza. Beznogi, przywi�zany do ma�ego w�zka m�czyzna o twarzy opalonej na ciemny br�z podni�s� do oczu lornetk� i skierowa� j� ku o�tarzowi ofiarnemu, pr�buj�c z ruchu warg Arcykap�ana wyczyta� cho�by niekt�re s�owa.���Litania dobieg�a ko�ca i t�um w religijnym uniesieniu wykrzykiwa� odpowiedzi. Beznogi m�czyzna przesun�� szybko lornetk� wzd�u� stadionu i z powrotem spojrza� ku o�tarzowi. Arcykap�an wygi�� si� nieco do ty�u, �ebra wypchn�y wymalowan� sk�ra. B�yskawicznym ruchem opu�ci� sztylet, mocno, wprost w czerwone ko�o pod lew� piersi� nagiej dziewczyny. Sztylet zanurzy� si� po r�koje��. T�um zawy�, zrywaj�c si� na nogi i rzucaj�c w powietrze ofiarne r�e.���Kaleka schowa� lornetka do pokrowca. Z plastykowej torebki wysypa� wprost do ust resztk� pra�onej kukurydzy. Wypr�one, podskakuj�ce cia�a by�y w tej chwili wszystkim, co m�g� ogl�da�. Ryk narasta�, g�osy stawa�y si� tak przenikliwe, i� wydawa�o si� niemo�liwe, aby mog�y si� zrodzi� w ludzkich gard�ach.���Gdy wrzawa nieco ucich�a beznogi kaleka zwr�ci� si� do najbli�szych s�siad�w, prosz�c o zestawienie w�zka z siedzenia. Przenie�li go do przej�cia miedzy rz�dami i kaleka z trudem potoczy� si� w g�r�, w stron� wyj�cia. Z ty�u, za jego plecami sk�adano ofiar� z nast�pnej dziewicy.���Opu�ci� stadion i odpychaj�c si� przymocowanymi do r�k drewnianymi klockami skierowa� w�zek w stron� �lizg�w towarowych, pob�yskuj�cych w pobli�u jak �ywe srebro, zbli�a� si� do stacji prze�adunkowo - kontrolnej, jad�c wzd�u� najbli�szego pasa. Pojemniki z towarami z wizgiem przemyka�y obok niego. Rampowy, m�czyzna w nieokre�lonym wieku �uj�cy czekoladowy obwarzanek, nawet nie podni�s� g�owy, gdy kaleka silnymi, wio�larskimi ruchami wtacza� si� na kr�tk�, metalow� ramp�. Jednak gdy w�zek zatrzyma� si� przy jego kabinie, wychyli� si�, by spojrze� w d�. Jego oczy zw꿳y si� w cienkie szparki.��� - Czego? - rzuci� opryskliwie.��� - Ja... hmm... Nie sta� mnie na �lizg pasa�erski. My�la�em sobie w�a�nie, czy by mi pan nie pozwoli� przejecha� do 147 Okr�nej towarowym?���Rampowy pokr�ci� g�ow�. - Nie.��� - Nie musi mnie pan nawet przywi�zywa� - nalega� kaleka. Mog� to zrobi� sam. Dla pana to �adna fatyga.���Rampowy odwr�ci� si� plecami.��� - B�d� bardzo zobowi�zany - naciska� kaleka.���Rampowy zn�w si� odwr�ci� i spojrza� na niego ze z�o�ci�.��� - To wbrew przepisom, ch�opie, sam to wiesz. Nie chc� o tym s�ysze�. Turlaj si� st�d.���Opalona na br�zowo twarz kaleki pociemnia�a jeszcze bardziej, nozdrza zadrga�y jak u zwierz�cia.��� - Niez�y z ciebie dra� ! - warkn��. - Jak my�lisz, ty skurwysynu, co mnie w ten spos�b skr�ci�o? Pracowa�em na �lizgach, tak samo jak ty! Odda�em obie nogi tej robocie i teraz przychodzi prosi� o jakie� g�wno takiego samego faceta, jakim by�em i co s�ysz�? Stul pysk i spieprzaj ! A wszystko, o co prosz� to przejazd do Okr�nej ! Taka cholernie wielka rzecz, ty bydlaku, co?���Rampowy otworzy� szeroko oczy ze zdumienia.��� - Hej, przepraszam ch�opie. - Wygl�da� na zmartwionego. Kaleka nie odpowiedzia�. Chwyci� drewniane klocki i zacz�� odwraca� w�zek. Rampowy zerwa� si� z krzes�a, kt�re z cichym westchnieniem przybra�o pierwotny kszta�t. Zszed� na d� i stan�� tu� przed w�zkiem.��� - S�uchaj, naprawd� mi przykro. Sam wiesz jak to jest, zamykaj� ci� w przepisach i zakazach jak w pierdlu. Do diabla z tym wszystkim, wsadz� ci� na ten �lizg, poczekaj tylko chwil�.���Kaleka mrukn�� potakuj�co, jakby dopiero teraz dostawa� to, co mu si� dawno nale�a�o.���Rampowy otworzy� luk wej�ciowy i doszed� naprz�d, kaleka potoczy� si� za nim na w�zku. Zjechali wind� tu� pod poziom roboczy i przeszli pod �lizgami; najpierw najszybszymi, potem pod tymi �redniego zasi�gu. Przedostali si� przez luk prze�adunkowy do najwolniejszych i rampowy opad� na kolana, przygotowuj�c si� do wepchni�cia w�zka na ledwie przesuwaj�cy si� pas. .��� - Dzi�ki - kaleka u�miechn�� si�.���Rampowy machn�� r�k�, jakby chcia� powiedzie� "w porz�dku, niewa�ne!" i pchn�� w�zek na ta�m�. Wsta� i przez chwil� patrzy� za oddalaj�cym si� kalek�.��� - Hej, ch�opie, przepraszam! - krzykn��.���Trzy mile dalej kaleka przeskoczy� na szybsz� ta�m� ze zr�czno�ci�, kt�ra wprawi�aby rampowego w os�upienie. Przejecha� �wier� mili na �lizgu �redniego zasi�gu i zn�w zmieni� ta�m�. Teraz by� na najszybszej. Policja Arcykap�ana nie mia�a urz�dze� szpiegowskich dostatecznie precyzyjnych , aby wyselekcjonowa�y s�owa spo�r�d szumu i stukotu urz�dze� nap�dowych. Kaleka tar� sk�r� na prawym bicepsie a� ukaza�y si� zarysy umieszczonego pod ni� komunikatora. Zacz�� m�wi�:��� - Ko�cowe wnioski. Pu�cie to od razu do maszyny. Wst�pne ustalenia wydaj� si� by� prawid�owe. Osi�gn�li si�dme stadium rozwoju technicznego, ale spo�ecznie znajduj� si� gdzie� ko�o czwartego. Silny mistycyzm i wi�zi religijne. Wydaje mi si�, �e to wszystko �atwo mo�e run��. Nie. Jestem tego pewien. Przygotujcie atak typu religijnego, mo�e objawienie si� boga s�o�ca albo powt�rne zst�pienie, czy co� w tym rodzaju. To spowoduje du�e zamieszanie i pierwsze uderzenie b�dzie mo�na przeprowadzi� przy minimalnych stratach w�asnych. Bardziej szczeg�owe dane podam kodem, ale jest tu co�, czego si� nie da zakodowa�. To s� barbarzy�cy, prawdziwe zwierz�ta w sk�rze cywilizowanych ludzi. To mo�e by� nasza najlepsza bro�. Zakodujcie z tego co si� da, a reszta niech ekstrapoluje analizator. Mo�ecie postawi� w stan gotowo�ci oddzia�y Arnika i powiedzcie Folgerowi, �e b�dziemy potrzebowali tylko lekkiego i �redniego uzbrojenia, nic ci�kiego. Mam tu jednak d�ug� lista wyposa�enia, kt�re Nord b�dzie musia� przygotowa� dla zada� specjalnych. W porz�dku, teraz czekam na sygna�, �e maszyna jest wolna...���Przejecha� w milczeniu nast�pne trzy mile. Wreszcie rozleg�o si� ostre, przykre buczenie i kaleka bezbarwnym g�osem zacz�� m�wi� w stron� swego bicepsa.��� - Przewidywany pocz�tek inwazji czas pok�adowy pi�� kreska dwa pi�� kreska zero dziewi�� kreska godzina trzynasta zero zero...���Zanim zako�czy� nadawanie 147 Okr�na zosta�a daleko z ty�u. S�owa przeci�y atmosfer� i pomkn�y przez pr�ni�. Stacje po�rednie przechwyci�y je, wzmocni�y i wys�a�y dalej. W innym systemie gwiezdnym transmisja zosta�a przyj�ta i potwierdzona.���Beznogi kaleka na �lizgu towarowym podni�s� si� z w�zka, rozprostowa� nogi i szybko zmieni� ubranie. W n�dznych, wiejskich �achach wygl�da� jak zbieracz wodorost�w z jakiej� zapad�ej, nadmorskiej dziury. Przeskoczy� z powrotem od najszybszych do najwolniejszych ta�m �lizgu i znikn�� bez �ladu w podmiejskiej dzielnicy rozrywkowej. Zosta�o mu jeszcze dwana�cie dni do chwili, w kt�rej ta planeta mia�a umrze�.��� Mieszka�cy nazywali j� Rafa. Nazwa pochodzi�a z czas�w, gdy pierwsi ziemscy emigranci, �miertelnie wym�czeni pr�ni� i tu�aczk� po kosmosie, osiedlili si� na pe�nej �wiat�a, obiegaj�cej bia�o - b��kitne s�o�ce, planecie. Rafa, na kt�rej zbudowali w�asny �wiat. Rafa, kt�ra teraz sta�a w obliczu inwazji.���Najpierw wypuszczono gaz. Nasyci� wiatry duchem alienacji, kt�ry rozerwa� wszelkie wi�zy ��cz�ce cz�owieka z drugim cz�owiekiem, odepchn�� �ony od m��w, matki od dzieci. Rafa rozpad�a si� na ma�e spo�eczno�ci, sk�adaj�cych si� z samotnych; przera�onych istot ludzkich. Potem nadlecia�y ogniste kule i mieszka�cy Rafy dr�eli w zabobonnym strachu.���P�niej pojawi�y si� statki Folgera. �redniego kalibru bro� zniszczy�a urz�dzenia wojskowe, w�z�y komunikacyjne, porty morskie i jedyne na planecie centrum lot�w kosmicznych. Lekka bro� ora�a tam i z powrotem powierzchni� planety, o�lepia�a telewizj� i radio, bawi�a si� w znajd� - zniszcz z ka�dym prawdopodobnym ogniskiem zorganizowanego oporu. Wszystko wed�ug spisu, dostarczonego przez zwiadowc�, beznogiego kalek�, cz�owieka znanego jako Jared.���Budz�cy si� dzie� zasta� na niebie wielkie, czarne owale platform desantowych. P�yn�y wraz z wiatrami, czekaj�c na rozkaz l�dowania, a na nich czele komandosi Arnaka.���Na siedemdziesi�t uprzednio wybranych miejsc spad�y psychostacje. Wbi�y si� w planet�, zrzucaj�c pow�oki ochronne. Po��czy�y si� w jedn� ca�o��, i utworzy�y sie� nadawcz�, kt�ra natychmiast rozpocz�ta zag�uszanie myli we wszystkich m�zgach na planecie. Moduluj�c intensywno�� sygna��w, psychostacje pra�y m�zgi beznadziej�, wstydem, tch�rzostwem, depresj�, przera�eniem, paranoj�, wstr�tem, zm�czeniem, g�odem, pragnieniem powrotu do �ona matki, �wiadomo�ci�, �e taki powr�t jest niemo�liwy... i zn�w ca�ym cyklem od pocz�tku.���Potem wyl�dowali komandosi.���Atak rozpocz�� si� 5 - 25 - 09 - godz. 13.00.���Na statku flagowym "Tempest" Sygna� Bezpiecze�stwa odebrano 5 - 25 - 09 godz. 08.44. Rozpocz�cie, przeprowadzenie i kompletne zako�czenie podboju planety, zwanej Rafa zaj�o 41 godzin i 44 minuty. By�a to 174 planeta, kt�r� Jared podbi� na zlecenie klienta.���P�okr�g�a �ciana mostku kapita�skiego by�a zat�oczona dwoma setkami precyzyjnych ekran�w dwustronnej ��czno�ci, ukazuj�cymi ka�d� faz� przeprowadzanej operacji. Jared, kt�ry si� w nie wpatrywa� przez ostatnie kilka godzin, od, wr�ci� si� teraz do stoj�cej za nim humanoidalnej istoty o g�owie m�twy i powiedzia� cicho:��� - Zap�a� mi.���Ram, niekwestionowany w�adca trzydziestu... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grochowka.xlx.pl