Zaopiekuj się mną - Diana Palmer, Biblioteka

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->DIANA PALMERZAOPIEKUJ SIĘ MNĄTłumaczenie:Barbara Ert-EberdtROZDZIAŁ PIERWSZYStał nad brzegiem. Jego wielka, samotnapostać na tle porannej mgiełki odbijała sięw srebrzystej tafli jeziora. Kathryn widywałago już kilkakrotnie, od kiedy razem z Maud,słynną autorką, przyjechały na lato do domkunad jeziorem. Maud była związananieprzekraczalnymi terminami z wydawcą,przez co całe dnie wypełniała im praca.Kathryn mogła sobie pozwolić jedynie nakrótkie i nieczęste przechadzki.Przyjemność jednej z nich zrujnował swojąarogancją właśnie ten człowiek.Kathryn Summers była ciekawa GaretaCambridge’a, chociaż czuła niechęć dowszystkiego, co sobą reprezentował. Jegofirma lotnicza należała do największychw kraju, a on sam cieszył się powszechnymuznaniem w świecie jako genialny konstruktorsamolotów. W oczach Kathryn sprowadzało sięto do jednego: miał nieograniczoną władzę;mógł kupić każdego.Tymczasem na własnej skórze doświadczała,co to znaczy nie mieć pieniędzy. Niedawnoukochany rzucił ją, bo jej pozycja społecznanie spełniała wysokich oczekiwań jegozamożnej, wysoko postawionej rodziny. Córkaskromnego hodowcy bydła w Teksasie, którejrodzice rozwiedli się, nie została uznana zaodpowiednią kandydatkę na żonę dla ich syna,zajmującegoeksponowanemiejscew chicagowskiej elicie towarzyskiej. Nadomiar złego okazała się biedna. Tylko dziękizatrudnieniu u znanej pisarki, Maud Niccole,Kathryn zapobiegła wystawieniu rodzinnegorancza na licytację za długi. Problemyzdrowotne nie pozwoliły jej ojcu angażowaćsię w pracę tak jak przed laty i gospodarstwozaczęło podupadać.Obserwowała Gareta z pnia drzewazawieszonego tuż nad wodą jeziora. Wybrałyz Maud to miejsce, żeby pracować w spokojui ciszy i zamierzały tu zostać do końca lata.Ale co robi tutaj ten bogacz? – zastanowiłasię. Mógł kupić lub wynająć dom w dowolnymmiejscu na świecie, gdziekolwiek by zechciał.Widocznie uznał, że nad jeziorem Lanierw północnej Georgii nie wytropią gokrwiożerczy reporterzy, ciekawi każdegokroku słynnego pilota i przedsiębiorcy.I chyba dobrze wybrał, bo ciągle był sam.Doszła do wniosku, że wyglądał trochę jakzjawa nie z tego świata, z ciemnymi włosami,które targał wiatr, w brązowych spodniachi sportowej jasnej koszuli rozpiętej pod szyją.Musiał wyczuć na sobie jej wzrok, boodwrócił się i spojrzał wprost na nią, siedzącąna pniu drzewa, z jasnymi, niemal srebrnymi,jedwabiście delikatnymi włosami spływającymina ramiona.Ruszył w jej stronę, trzymając ręcew kieszeniach spodni. Zatrzymał się tuż przednią, przytłaczając ją strzelistą sylwetką.W smagłej twarzy, niemal tak ciemnej jaktwarze rdzennych Amerykanów, błyszczałyintensywnie zielone oczy.– Weszła pani na teren prywatny – odezwałsię opryskliwie, nawet nie siląc się nagrzeczny ton.– Przepraszam. – Uniosła ku niemu głowę. –Nie wiedziałam, że należy do pana cały brzeg,nie tylko woda. – Przypomniała muwcześniejszy incydent.– Należy do mnie dwadzieścia hektarówgruntów wzdłuż brzegu – odpowiedziałspokojnie, reagując na sarkazm uniesieniemciemnej brwi. – Włącznie z tym miejscem, naktórym pani siedzi. Przyjechałem tu, bopotrzebuję prywatności. Nie życzę sobieniczyjej obecności.Kathryn chętnie posłałaby go do diabła, ale [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grochowka.xlx.pl