Zaklęte róże- King Susan, Różne e- booki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]King Susan
Susan King Zaklęte róŜe
Zaklęte RóŜe
Dawno, dawno temu... Spała, skórę miała bladą jak perła rzeczna, wargi
wyschnięte z gorąca. Pochyliwszy się, ucałował jej usta. Poczuł, Ŝe serce znów
mu pęka na widok jej powiek, przez moment drŜących, jakby w przypływie
świadomości, i zaraz znów nieruchomych. Z westchnieniem dotknął jedwabistych
ciemnych włosów. Liadan wymówił szeptem jej imię. MałŜonko Aedana mac
Brudei. Usłysz mnie. Gdy wypowiedział te słowa, słaby puls widoczny na jej
szczupłej szyi przyspieszył. JakŜe niewiele utrzymywało ją przy Ŝyciu. Oddech
delikatny jak cienki lód na sadzawce wiosną. Uderzenia serca, słabe, nie równe.
Codziennie słuŜka karmiła Liadan bulionem i poiła wodą, a Liadan przełykała
nawet przez sen. Co wieczór Aedan siadał przy Ŝonie, matce jego maleńkiego syna,
i tkwił przy niej od zmierzchu do świtu, a w obliczu jej niezwykłego spokoju
jego smutek nieco łagodniał. Przetarł dłońmi znuŜone oczy, gdy trzasnął ogień na
niskim palenisku za jego plecami. Godzina była juŜ późna, ale sen nie
przychodził. Aedan ujął Lindan za rękę i zmarszczył czoło, patrząc na
zaczerwienione szramy widoczne na jej przedramionach. W zamyśleniu pogładził je
palcami. Tamtego dnia, kilka tygodni wcześniej, dnia walki i zmagań, otoczyły ją
krzewy dzikich róŜ. Nie obudziła się od tamtej chwili, gdy ją podniósł z łoŜa
cierni i kwiatów. Widział jednak, Ŝe skóra jej się zabliźnia, a głęboka rana na
głowie się zamknęła. Skoro jej ciało wciąŜ potrafiło się goić, a oddech wciąŜ
przez nie przepływał, oznaczało to, Ŝe Ŝycie wciąŜ się w niej tli. A póki Ŝycia,
póty nadziei... Wychudła bardzo i zmieniła się w kruchy cień tamtej trys kającej
zdrowiem dziewczyny z rumieńcem na policzkach, którą poślubił przed kilkoma
miesiącami, gdy nosiła juŜ w lonie jego dziecko. Teraz mógł policzyć wszystkie
kości w jej dłoni, palcem powieść wzdłuŜ doliny, ciągnącej się przez ramię.
Uniósł jej szczupłe palce do ust, pocałował je i ułoŜył na przykryciu. Nerwowym
ruchem przeczesał sobie długie ciemne włosy i udręczony zamknął oczy. Druidzi,
kapłani, posiadający moc uzdrawiania, odmawiali nad nią zaklęcia, stosowali
wszelkie wywary, maści i czary. Sam Aedan, wojowniczy ksiąŜę Dał Riata,
wychowanek druidów, równieŜ odprawiał rytuały, wlewając Ŝonie do ust kolejne
mikstury. Podczas nowiu księŜyca kreślił nad jej ciałem magiczne wzory. Pragnąc
przebudzić jej duszę, odmawiał nawet chrześcijańskie modlitwy. Ale Liadan wciąŜ
spała. Aedan zamknął oczy i wrócił myślą do czarów, które stworzył wspólnie z
Liadan, do sekretnych nocy, wypełnionych płomienna, upojną milości WciąŜ tak
bardzo tęsknił za jej dotykiem, za zatraceniem się w dzikości i szaleństwie.
Nawet teraz, zmęczony i zrozpaczony, zadrŜał na wspomnienie tamtych przeŜyć. On
i Liadan stanowili jedność, połączyły się ich serca i ciała. Nie potrafił
wyobrazić sobie dotkliwszej tortury od tej, której doświadczał teraz, gdy
siedział bezradnie przy niej, nieprzytomnej. ChociaŜ był wojownikiem i druidem,
chociaŜ posiadł siłę i mądrość, to jednak nie potrafił ocalić ukochanej kobiety.
Koniuszkiem palca nakreślił na jej czole znak spirali, mającej chronić przed
wszelkim złem, i jeszcze raz odmówił zaklęcie, pckmagające zbłąkanej duszy
powrócić do opuszczonego ciała. To, co idzie w górę, niech zejdzie na dój. To,
co „chodzi, niech wejdzie z powrotem. Niebezpieczeństwo Ŝadne cię nie spotka Ni
na wzgórzu, ni na wrzosowisku. Wróć bezpiecznie do domu, wróć do mnie. Na jej
czole zarysowała się zmarszczka, jak delikatna fala na poruszonej wodzie. Aedan,
widząc tę walkę o Ŝycie, wiedział, Ŝe tylko on jest w stanie pomóc ukochanej.
Posiadł przecieŜ umiejętność przydawania tej siły, płynącej kaŜdej Ŝywej
istocie. Nigdy się nie podda. Ona musi do niego wrócić. Liadan, uslysz mój glos
we mgle. Wróć do mnie, ukochana. Tłumaczono mu, Ŝe powinien Zostawić Liadan pod
gwiazcłami i pozwolić jej spokojnie umrzeć. Powtarzano mu, Ŝe je. go Ŝałoba
wiąŜe ją z ziemią Ŝelaznym łańcuchem. Mówiotio: „Pozwól jej odejść. Ona cię
odnajdzie na tamtym świecie i znów będziecie się kochać”. Ale on kochał ją
teraz, tutaj. Poprzysiągi sobie, Ŝe Liadan będzie Ŝyć, nawet gdyby miał sięgnąć
w zaświaty i wyciągnąć ją stamtąd własnymi rękami. Nie wypróbowano jeszcze tylko
jednej metody, ale teŜ i prawa druidów jej zakazywały. Dla Aedana jednak nic się
nie liczyło. Magia słowa pisanego, narzędzie chrześcijańskich kapłanów, była
jego ostatnią szansą. Spisane słowa zaklęcia mogły zadziałać szybko jak
błyskawica. PoniewaŜ pobierał chrześcijańskie nauki, mógł napisać te słowa w
swoim własnym języku. Spróbuje zjednać sobie wieczność, tam zwróci się z prośbą
o sprowadzenie zbłąkanej duszy Liadan z powrotem do jej ciała. Zostawiwszy Ŝonę,
podszedł do drewnianego kufra, z którego wyjął pergamin, uŜywany do bardziej
codziennych Spraw. Cieniutki arkusz pokryty juŜ był starannie wypisanymi
słowami, lecz na szerokich marginesach zmieszczą się dodatkowe linie. Aedan mac
Brudei odszukał pojemnik ze sporządzonym z sadzy atramentem i przechowywane wraz
Strona 1
Susan King Zaklęte róŜe
z nim gęsie pió ro i zaniósł je koło posłania Liadan. Wróć bezpiecznie do domu,
wróć do mnie... Szkocja, Edynburg Sierpień 1858 Nie pojadę. Christina
Blackburn złoŜyła ręce w geście skromności, świadczącym jednak o uporze, i
odwróciła się od okna, wychodzącego na spadziste ulice Edynburga, pełne sklepów
i kamienic czynszowych. Muzeum Narodowe stało w cieniu stromej skały, na której
wznosił się zamek, do gabinetu sir Edgara Neayesa wpadało więc niewiele światła
słonecznego. Nie mogę. Jestem pewna, Ŝe obaj to rozumiecie. Podniosła głowę
i popatrzyła na sir Edgara, a potem na drugiego męŜczyznę obecnego w gabinecie,
na swego brata, Johna Blackburna. Moja droga powiedział sir Edgar, wstając
zza ogromnego mahoniowego biurka. Był wysoki i przystojny w chłodny, bliski
doskonałości sposób, a jego elegancja idealnie pasowała do bogato umeblowanego
gabinetu. PrzecieŜ wyjazd do Dundrennan House i zbadanie tych staroŜytnych
murów, które znaleziono na zboczu wzgórza, zajmie ci zaledwie kilka dni. Musisz
jechać. To niezwykła gratka, Christino! To ty uwaŜasz to za gratkę, Edgarze
odparła spokojnie. Od dawna pragniesz sprowadzić kolekcję z Dundrennan do
muzeum. Gdybyś sam pojechał, mógłbyś złoŜyć jeszcze jedną ofertę sir... chyba
Aedanowi, nieprawdaŜ? Owszem. Nowym lordem Dundrennan jest sir Aedan MacBride,
syn zmarłego sir Hugh MacBride”a. Ale dziedzic wielkiego barda Szkocji nie jest
poetą, moŜesz mi wierzyć. Sir Aedan to trzeźwo myślący inŜynier, który pracuje
przy budowie dróg jak zwykły robotnik. Historyczne znaczenie jego posiadłości
wydaje się ani trochę go nie interesować. Edgar z lekcewaŜeniem wydął wargi.
Bardzo moŜliwe, lecz poniewaŜ juŜ go znasz, wypada, abyś to raczej ty pojechał,
a nie ja odparła Christina. Owszem, ale mam teraz mnóstwo innych zajęć, wolę
więc, Ŝebyś mnie zastąpiła. Ten mur, który sir Aedan odkrył na terenie swojego
majątku po wysadzeniu w powietrze skały pod budowę nowej drogi, moŜe być
naprawdę bardzo stary. Mogłabyś nawet napisać o tym artykuł. Porozmawiam w twoim
imieniu z panem Smithem z Blackwood”s migazine. PrzecieŜ wiesz, Edgarze, Ŝe
Blackwood”s opublikował juŜ cztery artykuły autorstwa mojej siostry wtrącił
się szorstko J ohn. Christina jest szanowaną znawczynią staroŜytności i nie
potrzebuje twójej protekcji. Być moŜe. Ale nie musi się tak obawiać tego
wyjazdu. Na prawdę moŜe się okazać, Ŝe warto było poświęcić czas. Nie chodzi
wcale o sam wyjazd. Nie wiem, jak moŜesz ode mnie oczekiwać, Ŝe wybiorę się...
właśnie tam. Christina nerwowo krąŜyła pod oknem, aŜ szeleściła jej zielona
jak mech spódnica i kilka warstw halek. Moja droga, jesteś jak zwykle
czarująca, choć odrobinę nierozsądna Edgar uśmiechnął się pobłaŜliwie.
Proszę, zrób to dla mnie. Obiecałem, Ŝe wygłoszę serię wykładów dla Bn tish
Museum, jeszcze więc przez kilka tygodni nie będę mógł pojechać do Dundrennan.
Ty posiadasz odpowiednie doświadczenie, aby móc stwierdzić, czy to odkrycie
warte jest mojego czasu i zainteresowania muzeum. Ten kamienny mur moŜe się
nawet okazać piktyjski! Dobrze znasz się na tej kulturze, wie lebny Carriston
starannie cięw tej mierze wykształcił. Christina westchnęła na wspomnienie
starego wuja, który ostatnio cięŜko zapadł na zdrowiu. Wielebny Walter Carriston
był autorytetem z dziedziny historii Szkocji, a swoją wie dzę postarał się
przekazać siostrzenicy. Znajomość historii, li teratury i odpowiednich technik
badawczych Chnistina posiadla w duŜym stopniu dzięki niemu. Czuję się
zaszczycona zaufaniem, jakim mnie darzysz, Edgarze. Ale jestem pewna, Ŝe ktoś
inny równieŜ moŜe się tym zająć. ChociaŜ Chnistina zachowała pozory chłodnego
opanowania, jej serce gorąco protestowało. Ze wszystkich miejsc na świecie
akurat do Dundrennan nie mogła pojechać. Twój wuj będzie bardzo rozczarowany,
jeśli odmówisz. Piękne czoło Edgara zmarszczyło się na moment, ale zaraz się
wygładziło. Ach, czy chodzi o ten obraz? Chnistina poczuła, Ŝe policzki,
Ŝałosny barometr jej myśli, wprost płoną. To po matce odziedziczyła kasztanowate
włosy i idącą z nimi w parze niemal przezroczystą skórę. Zerknąwszy na brata,
przekonała się, Ŝe John bacznie ją obserwuje. Owszem. Obraz znajduje się w
posiadaniu MacBride”ów Z Dundrennan. Prawie juŜ o tym zapomniałem mruknął
Edgar. Słynni artyści Z rodziny Blackburn są zbyt liczni i zbyt płodni. A więc
namalowany przez Stephena obraz, przedstawiający ciebie jako legendarną
księŜniczkę Dundrennan, znajduje się właśnie tam? To doprawdy niezwykły zbieg
okoliczności! Chnistina ma rację powiedział John. Wstał powoli, opierając
się na trzcinowej lasce, która rekompensowała słabość jego lewej nogi.
PoniewaŜ obraz, który przysporzyl jej tyle nieprzyjemności i wywołał skandal,
jest obecnie własnością MacBride”ów, nie naleŜy od niej oczekiwać, Ŝe pojedzie
do Dundrennan. Ecigar okrąŜył biurko i podszedł cło Chnistiny. Chodzi o obraz,
który twój mąŜ skończył tuŜ przed swą tragiczną śmiercią, prawda? Chnistina
zesztywniała, słysząc te słowa, ale kiwnęła głową. Stephen sprzedał obraz,
chociaŜ przyrzekł mi, Ŝe nigdy się z nim nie rozstanie. Na tym człowieku nigdy
nie moŜna było polegać mruk nął Edgar, obserwując Chnistinę. Szczupły i
ciemnowłosy, o pociągłej twarzy z regularnymi rysami i aksamitnym głosie, był
Strona 2
Susan King Zaklęte róŜe
atrakcyjnym męŜczyzną. Christina patrzyła na niego, pragnąc odczuć pociechę
wywołaną jego bliskością. Tak się jednak nie stało, i nigdy tak nie było,
chociaŜ powtarzała sobie, Ŝe EdI po prostu musi się tylko nauczyć pokazywać od
lepszej strony. Sir Edgar Neayes był powaŜanym dyrektorem muzeum, do stojnym,
wyedukowanym dŜentelmenem, starszym od Christiny o lat dziesięć. Przyjaźnił się
z jej ojcem i nigdy nie robił sekretu ze swej rosnącej sympatii dla córki
jednego z najsłynniejszych malarzy Szkocji. Jego przyjaźń z Blackburnami i Z
Chnistiną przetrwała upokarzający skandal związany ze śmiercią Stephena
Blackburna przed sześcioma laty. Owdowiała Christina, odrzucona przez
towarzystwo, była szczerze wdzięczna Edgarowi za okazywaną przez niego lojalność
i wsparcie w jej pracy naukowej. Kilka tygodni temu poprosił ją o rękę, a ona
wciąŜ jeszcze nie dała mu odpowiedzi. Stale rozwaŜała tę propozycję. Wahała się,
poniewaŜ miała świadomość, Ŝe nie darzy Edgara szczerą miłością i nie zapala się
w niej Ŝadna iskierka namiętności. Ale ognia namiętności zaznała juŜ wcześniej,
w szalonym małŜeństwie z kuzynem z drugiej linii, i boleśnie się przy nim
poparzyła. UwaŜała teraz, Ŝe związek oparty na wspólnych zainteresowaniach
intelektualnych byłby bezpieczny i mógłby nawet przynieść satysfakcję. Edgar był
wybitnym uczonym i zachęcał Christinę do rozwijania naukowych zainteresowań,
chociaŜ jasno wyraŜał przekonanie, Ŝe kobieta pod względem intelektualnym nigdy
nie zdoła dorównać męŜczyźnie. Teraz Edgar uśmiechnął się, a w jego chłodnych
niebieskich oczach pojawiło się uznanie. Kochana Christino, naprawdę nie
musisz się martwić z powodu tego obrazu. Nikt nie rozpozna w tobie modelki,
pozującej do księŜniczki Stehena. Jesteś teraz o kilka lat starsza i
szczuplejsza, nie taka.., bujna jak wówczas. PołoŜył jej rękę na ramieniu.
Ale wciąŜ atrakcyjna. Dobry BoŜe, Neayes! wybuchnął John. Przydałaby ci
się odrobina taktu! Dziewczyna miała wtedy zaledwie siedemnaście lat, a teraz ma
dopiero dwadzieścia trzy. Christina właśnie osiąga pełnię swej urody. Kilku
artystów bardzo chciałoby ją malować, ale ona odmawia pozowania nawet malarzom z
kręgu własnej rodziny! Christina wsunęła rękę do kieszeni i poprzez haftowane
etui wyczuła kształt małych okularów. Prawie ich juŜ nie zdejmowała. Prawdą teŜ
było, Ŝe w ciągu ostatnich lat zrobiła się chuda i blada. ChociaŜ brat bronił
jej w tak miły sposób, mimo wszystko zadała sobie pytanie, czy Edgar nie ma
racji. Lecz nawet jeśli stała się nudna,,, sztywną wdówką, niewychylającą nosa
zza ksiąŜki, to i tak wizerunek o wiele lepszy od tamtej zbuntowanej, szalone;
dziewczyny, jaką była kiedyś. Nie chciałem nikogo urazić, mój drogi. Niektórzy z
was, Blackburnów, obdarzeni są ognistym artystycznym temperamentem odparł
swobodnie Edgar. Twoja siostra równieŜ nie jest go pozbawiona, chociaŜ ma teŜ
zacięcie akademickie. John zmarszczył czoło i mocniej oparł się na lasce, a
Christina dostrzegła czerwone plamy gniewu pojawiające się na jego policzkach.
Jej brat, przystojny młody męŜczyzna o lśniących brązowych kędziorach i
anielskiej twarzy, rzadko wpadał w złość. Wiedziała jednak, Ŝe John nie lubi
Edgara. Christino, nie musisz wcale jechać do Dundrennan Powiedział teraz.
Pojedzie, jeśli obchodzi ją praca Waltera odparł Edgar. Wuja Waltera?
obróciła się zdziwiona Christina. Edgar kiwnął głową. Ktoś inny jeszcze
przeoczyłby waŜne szczegóły na tym stanowisku, a to mogłoby mieć istotny wpływ
na prowadzone przez twego wuja badania dotyczące obecności króla Artura Szkocji.
Walter jest wprost zakochany w dziełach sir Hugh MacBride”a związanych z
legendami Dundrennan. Zastanów się nad tym, moja droga powiedział z naciskiem.
Odkrycie archeologiczne dokonane na obszarze tych wzgórz mogłoby dowieść
słuszności twierdzeń twego wuja, uwaŜanych za... bm... naukową pomyłkę. A wszak
tak mało czasu mu, niestety, zostało. Christinie dech zaparło w piersiach.
Teorie Waltera Carristona o roli króla Artura w Szkocji w VI wieku i o jego
związkach z plemionami piktyjskimi zostały głośno wyśmiane przez innych badaczy.
Odnalezienie śladów piktyjskich na wzgórzach Strathclyde stanowiłoby mocny dowód
na poparcie teorii, nad którymi wuj pracował całe Ŝycie. Wyprostowała się.
Przekonałeś mnie argumentem dotyczącym wuja Waltera przyznała. Obejrzę to
stanowisko. Od Dundrennan Hous mogę się przecieŜ trzymać z daleka. Prawdę
mówiąc, sir Aedan zaproponował, by nasz przedstawicie! zatrzymał się u niego,
dzięki czemu będziemy mogli oszczędzić wydatków na hotel. Ale oczywicie
pokryjemy koszty podróŜy. Nie martw się tym obrazem, moja droga dodał Edgar.
On naleŜy juŜ do przeszłości i dawno odszedi w zapomnienie. Oczywiście, masz
rację zgodziła się z nim Christina. Postaraj się wyglądać tak zwyczajnie jak
teraz, a niktcięz nim w tym małym gabinecie, przylegającym do jego sypialni. Po
nie skojarzy. John Edgar zwrócił się do brata Christiny twojej siostrze
będzie potrzebna eskorta. Wiem, Ŝe ostatnio masz niewiele obowiązków, będziesz
więc m5gl jej chyba towarzyszyć powiedział, wymownie patrząc na nogę i laskę
Johna. John się najeŜyŁ Dla Christiny z radością zmienię własne plany.
Dziękuję ci, Johnie powiedziała Christina. Edgar zajął się pisaniem notatki
Strona 3
Susan King Zaklęte róŜe
dla swojego sekretarza z poleceniem zorganizowania przejazdu do Dundrennan, a
Christina czekała z bijącym sercem. Dundrennan! Nerwowo zaciskała dłonie, ze
strachem myśląc o ponownym ujrzeniu przepięknego obrazu Stephena, z którym
wiązało się tyle nieszczęśliwych wspomnień. Odczuwała teŜ jednak wewnętrzne
podniecenie. Być moŜe wywołała je naukowa ciekawość. Szansa odkrycia jakichś
staroŜytności, moŜliwość zobaczenia ich i dotknięcia, dowiedzenia się czegoś
więcej o przeszłości, to w istocie niezwykła gratka. Edgar pod tym względem
doskonale ją znał. Sir Aedan jest przekonany, Ŝe na tym stanowisku nie
znajdziemy nic ciekawego powiedział Edgar, Oczywiście spodziewam się, Ŝe
przyślesz mi jakąś wiadomość. Przyjadę najszybciej, jak tylko będę mógł.
Christina kiwnęła głową i odwrócila się do okna. Zalała ją kolejna fala strachu
i ciekawości, tak wielka, Ŝe nie mogła juŜ zapanować nad drŜeniem rąk.
Przebudzony nagle sir Aedan Arthur Macbride, baronet, lord Dundrennan,
wyprostował się gwałtownie w skórzanym fotelu. Z wolna powracał do
rzeczywistości. Sen, który wydawał się taki realny, powoli się rozwiewał. To ten
przeklęty obraz odnalazł drogę do jego myśli, gdy się zdrzemnął. W jego Ŝyciu
nie było miejsca na legendy o pannach spoczywających wśród dzikich róŜ i
ksiąŜętach druidach, lecz dzisiaj nawiedziły go we śnie. Nie patrząc na płótno w
ramach, wiszące nad kominkiem, przeczesał palcami gęste ciemne włosy, usiłując
pozbyć się nieprzyjemnego uczucia. Nie powinien był zasiadać nad księgami
rachunkowymi wietrze było tu zbyt gęste i ciepłe, cisza zbyt głęboka, a kolumny
cyfr usypiające. Wyobraźnia, której wodze popuścił przez sen, wygrała. Spojrzał
na kieszonkowy zegarek i przekląŁ JtŜ prawie pora na herbatę. Panie z Balmossie
będą się gniewać, jeśli się nie pojawi, nie wspominając juŜ o burzliwej reakcji
ich nieodłącznej towarzyszki, Miss Thistle. Wiedział, Ŝe musi w końcu omówić z
nimi pewne draŜliwe kwestie, które i tak za długo juŜ odkładał. Przygotowania do
zaplanowanej na październik królewskiej wizyty, której bardziej się obawiał, niŜ
się z niej cieszył, zmieniły jego Ŝycie w prawdziwe piekło. Musiał teraz
przekonać swoje czarujące, lecz bardzo niepraktyczne krewniaczki, Ŝe jego
sytuacja finansowa nie pozwala na dalsze wprowadzane z bezgranicznym entuzjazmem
zmiany w domu. On równieŜ pragnął przywrócić Dundrennan 1louse dawną świetność,
nadeszły jednak czasy, w których naleŜało ograniczyć wydatki. Przed śmiercią
ojca, która nastąpiła juŜ blisko rok temu, Aedan przyrzekł sfinalizować plany
sir I{ugh MacBride”a związane z Dundrennan. Słynny poeta, często zwany szkockim
bardem królowej, zyskał sławę [majątek, tworząc kunsztowne epickie poematy.
Aedan jednak zbytnio w nich nie gustował, gdyŜ uwaŜał je za przydługie i zbyt
kwieciste, lecz swoją opinię dyskretnie zachowywał dla siebie. Sir Hugh przez
lata poświęcał czas, pasję i gotówkę na restaurację i modernizację rodowej
siedziby. Odnowienie Dundrennan okazało się bardzo kosztownym i długotrwałym
przedsięwzięciem. Aedan dopiero po śmierci sir Hugh odkrył, jak bardzo stopniał
majątek ojca. Pozostawiony przez sir Hugh testament mówił jednak wyraźnie, Ŝe
jeśli Aedan pragnie zatrzymać posiadłość, prace muszą zostać ukończone. Pomimo
znaczących funduszy, pochodzących z własnych środków Aedana, trudno mu było
spłacić odziedziczone w spadku długi. Wynagrodzenia rzemieślników, których
usługi zamawiały kuzynki, stawały się coraz większym obciąŜeniem. Wiedział, Ŝe
musi coś z tym zrobić, inaczej straci wszystko. Aedan wstał wygładził kamizelkę
z czarnego brokatu, poprawił granatowy fular, a potem włoŜył czarny surdut Musi
im równieŜ oznajmić, Ŝe juŜ w najbliŜszy czwartek i strzepnął klapy. Spróbował
zetrzeć z ubrania plamy błota, przekonany, Ŝe ciotka Lilia, czyli lady
Balmossie, oraz kuzynka Amy Stewart znów będą utyskiwać nad jego wyglądem.
Niestery, dla inŜyniera, zajmującego się budową sieci mniejszych i większych
drógw Szkocji, błoto i kurz stanowiły codzienność. Westchnął. Z jakiegoś powodu
czul się nieswojo. Wreszcie zdał sobie sprawę, Ŝe to na skutek tego, co mu się
przyśniło, odczuwa teraz bolesną tęsknotę, głębokie poruszenie, niespeł.nione
pragnienie. MoŜe tęsknił za miłością? Mikić Sapnął cicho, rozdraŜniony. Lordowie
Dundrennan nie powinni tracić czasu na miłość. Mowa yszak okazać się
niebezpieczna Aedan zakochał się tylko raz, jeszcze zanim odziedziczył tytuł, i
jego miłość zakończyła się tragedią. Teraz przekleństwo Dundrennan, które spadło
na ród w czasach pierwszego Aedana, ciąŜyło mu jeszcze bardziej. Prawdziwa
miłość nie wyszła jego przodkowi na dobre, stwierdził, wracając myślą do legendy
o księŜniczce, która zginęła wśród krzewów dzikich róŜ. I znów odŜyło
wspomnienie ze snu: twarz uśpionej kobiety, jego własna dłoń spoczywająca na jej
czole, ukłucie rozpaczy, które poczuł tak dotkliwie. To on w tym śnie był
staroŜytnym wojownikiem z legendy Dundrennan, gotowym uczynić wszystko, by
uratować swą księŜniczkę. Ona zaś... To absurdalne. Przyśniła mu się młoda
kobieta z obrazu. Obudziła w nim poŜądanie, które nie chciało zgasnąć, tęsknotę
głęboką aŜ po dno duszy. Tłumaczył sobie, Ŝe to przez zbyt liczne zmartwienia i
brak snu. Postanowił, Ŝe przeniesie malowidło w pozłacanych ramach gdzie
Strona 4
Susan King Zaklęte róŜe
indziej, dzięki temu będzie mu się lepiej pracowało i wypoczywało. Zamknął
księgę pełną frustrujących liczb i westchnął. Tych wyników i tak nic nie
poprawi. Nadszedł czas, by przytemperować trochę działania pań z Balmossie. Na
początek zasugezuje pokrycie ścian farbą, nie zaś ręcznie malowanymi
irlandzkimi tapetami; podkreśli teŜ, Ŝe stare tureckie kobierce, chociaŜ juŜ
wytarte, to jednak nadadzą wnętrzu więcej cha rakteru niŜ akry nowych
kraciastych dywanów. przybędzie do Dundrennan House przedstawiciel muzeum, który
zajmie się zbadaniem odkrycia na pobliskim wzgórzu, Cairn Drishan, połoŜonym na
skraju posiadłości Dundrennan. Dwa tygodnie wcześniej Aedan ze swoją ekipą
pracował przy budowie zatwierdzonej przez parlament drogi, która miała
przebiegać zboczem Caim Drishan. Wprawdzie serce krwawiło mu juŜ na samą myśl o
tym, Ŝe droga przetnie jego ziemie, rozumiał jednak . jakie korzyści dla Szkocji
moŜe przynieść wprowadzenie tego rodzaju usprawnień. Co do tej kwestii często
spierał się z ojcem. Tamtego dnia uŜyto prochu, a po wybuchu na zboczu wzgórza
pojawiły się wystające z ziemi, przypominające popsute zęby pociemniałe
kamienie. Aedan wraz ze swym asystentem i kierownikiem robót odsłonili część
rozległych kamiennych fundamentów, do tej pory kryjących się we wzgórzu. Aedan
miał nadzieję, Ŝe mur ten liczy nie więcej niŜ pięćdziesiąt lat, lecz rozsądek
podpowiadał mu, Ŝe musi to być znacznie starsza budowla Gdyby okazało się to
prawdą, to zgodnie z zastrzeŜeniem umieszczonym przez ojca w testamencie, mogło
się zdarzyć, Ŝe utraci całe Dundrennan. Bez względu jednak na wiek owego muru,
przed podjęciem dalszych prac przy budowie drogi odkrycie musiało zostać zbadane
przez przedstawiciela Muzeum Narodowego, zgodnie z niedawno uchwalonym prawem o
cennych znaleziskach. Pomimo frustracji, jaką wywoływał w nim testament ojca i
opóźnienia w pracy zleconej przez Parlamentarną Komisję do spraw Dróg, Aedan nie
miał wyboru, musiał zgodzić się na przeprowadzenie badań przez muzeum. Z
westchnieniem przerzucił stos papierów na biurku i wyjął list sir Edgara Neayesa
z Muzeum Narodowego. Neayes informował, Ŝe na razie nie moŜe przybyć do
Dundrennan House osobiście, przyśle jednak swoją asystentkę, panią Blackburn.
Osobę kompetentną, znawczynię staroŜytności. KaŜda zakurzona staruszka będzie
lepsza niŜ Neayes, pomyślał Aedan. Neayes wykazywał nadmierne, wręcz
nieprzyjemne zainteresowanie kolekcją zabytków i dzieł sztuki, zgromadzoną
Dundrennan HousŁ Aedan postanowił, Ŝe gdyby sir Edgar poprawił granatowy fular,
a potem włoŜył czarny surdut Musi im równieŜ oznajmić, Ŝe juŜ w najbliŜszy
czwartek i strzepnął klapy. Spróbował zetrzeć z ubrania plamy błota, przekonany,
Ŝe ciotka Lilia, czyli lady Balmossie, oraz kuzynka Amy Stewart znów będą
utyskiwać nad jego wyglądem. Niestery, dla inŜyniera, zajmującego się budową
sieci mniejszych i większych drógw Szkocji, błoto i kurz stanowiły codzienność.
Westchnął. Z jakiegoś powodu czul się nieswojo. Wreszcie zdał sobie sprawę, Ŝe
to na skutek tego, co mu się przyśniło, odczuwa teraz bolesną tęsknotę, głębokie
poruszenie, niespeł.nione pragnienie. MoŜe tęsknił za miłością? Mikić Sapnął
cicho, rozdraŜniony. Lordowie Dundrennan nie powinni tracić czasu na miłość.
Mowa yszak okazać się niebezpieczna Aedan zakochał się tylko raz, jeszcze zanim
odziedziczył tytuł, i jego miłość zakończyła się tragedią. Teraz przekleństwo
Dundrennan, które spadło na ród w czasach pierwszego Aedana, ciąŜyło mu jeszcze
bardziej. Prawdziwa miłość nie wyszła jego przodkowi na dobre, stwierdził,
wracając myślą do legendy o księŜniczce, która zginęła wśród krzewów dzikich
róŜ. I znów odŜyło wspomnienie ze snu: twarz uśpionej kobiety, jego własna dłoń
spoczywająca na jej czole, ukłucie rozpaczy, które poczuł tak dotkliwie. To on w
tym śnie był staroŜytnym wojownikiem z legendy Dundrennan, gotowym uczynić
wszystko, by uratować swą księŜniczkę. Ona zaś... To absurdalne. Przyśniła mu
się młoda kobieta z obrazu. Obudziła w nim poŜądanie, które nie chciało zgasnąć,
tęsknotę głęboką aŜ po dno duszy. Tłumaczył sobie, Ŝe to przez zbyt liczne
zmartwienia i brak snu. Postanowił, Ŝe przeniesie malowidło w pozłacanych ramach
gdzie indziej, dzięki temu będzie mu się lepiej pracowało i wypoczywało. Zamknął
księgę pełną frustrujących liczb i westchnął. Tych wyników i tak nic nie
poprawi. Nadszedł czas, by przytemperować trochę działania pań z Balmossie. Na
początek zasugeruje pokrycie ścian farbą, nie zaś ręcznie malowanymi irlandzkimi
tapetami; podkreśli teŜ, Ŝe stare tureckie kobierce, chociaŜ juŜ wytarte, to
jednak nadadzą wnętrzu więcej cha rakteru niŜ akry nowych kraciastych dywanów.
przybędzie do Dundrennan House przedstawiciel muzeum, który zajmie się zbadaniem
odkrycia na pobliskim wzgórzu, Cairn Drishan, połoŜonym na skraju posiadłości
Dundrennan. Dwa tygodnie wcześniej Aedan ze swoją ekipą pracował przy budowie
zatwierdzonej przez parlament drogi, która miała przebiegać zboczem Caim
Drishan. Wprawdzie serce krwawiło mu juŜ na samą myśl o tym, Ŝe droga przetnie
jego ziemie, rozumiał jednak . jakie korzyści dla Szkocji moŜe przynieść
wprowadzenie tego rodzaju usprawnień. Co do tej kwestii często spierał się z
ojcem. Tamtego dnia uŜyto prochu, a po wybuchu na zboczu wzgórza pojawiły się
Strona 5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]