Zbijewska Krystyna - Biografia w kamienie wpisana [o Wyspiańskim], Ebooks (various), Biografie, pamiętniki, ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]Biografia w kamienie wpisana
tekst:
Krystyna Zbijewska
Jest w Krakowie wiele miejsc bezpośrednio związanych z życiem Stanisława Wyspiańskiego.
Samych tablic upamiętniających te miejsca jest dziewięć, a mogłoby być ich co najmniej dwa
razy tyle. Bowiem opiekunowie przyszłego artysty raz po raz zmieniali mieszkania, a i on
sam w dojrzałych swych latach kilkakrotnie się przeprowadzał; często też wynajmował
pracownie w różnych punktach miasta. O większości z nich wie się tylko ze wspomnień mu
współczesnych lub z napomknień w korespondencji artysty i dziś nie sposób byłoby nawet
dokładnie ustalić - sali czy pokoju, które w pewnym okresie służyły Wyspiańskiemu za
miejsce pracy.
Rozpocznijmy zatem wędrówkę po domach Wyspiańskiego.
Dom narodzin
15 stycznia 1869 roku
, w domu przy
ulicy
Krupniczej 26
(wówczas 14), w małym pokoiku na
facjatce pierwszego piętra, przyszedł na świat jako
wątlutki wcześniak pierworodny syn młodego
rzeźbiarza Franciszka Wyspiańskiego i jego niedawno
poślubionej żony Marii z Rogowskich. Otrzymał na
chrzcie świętym imiona: Stanisław, Ignacy, Mateusz.
Inaczej niż dzisiaj wyglądała wtedy ta stara
krakowska ulica. Przecięta przez przepływającą
rzeczkę, zwaną Młynówką Królewską, z zaroślami i
szuwarami w miejscu dzisiejszych nowoczesnych
budowli, graniczyła bezpośrednio z zielenią Błoń i
Oleandrów. Ale kilka budynków z tamtego okresu zachowało się przy
Krupniczej do naszych czasów – w tym i dom narodzin artysty. Dom
narodzin Stanisława Wyspiańskiego był własnością jego dziadka, Mateusza Rogowskiego,
niegdyś zamożnego hurtownika owoców. Po śmierci Mateusza Rogowskiego wdowa
sprzedała dom Józefowi Szujskiemu. Kolejnym właścicielem domu był profesor Stanisław
Tarnowski. Po jego śmierci w 1917 roku zakupił posesję wybitny malarz, przyjaciel
Wyspiańskiego z lat młodzieńczych,
Józef Mehoffer
.
Dzisiaj jest tu Muzeum Mehoffera
.
W grudniu 1872 roku, po sprzedaży domu przy Krupniczej, Franciszek i Maria Wyspiańscy
wraz z dziećmi, 4-letnim Stasiem i młodszym synkiem Tadziem przenieśli się pod Wawel na
ówczesną ulicę Kanonną (Kanoniczą), do zabytkowego Domu Długosza.
W Domu Długosza
ona na jego sztukę:
U stóp Wawelu miał ojciec pracownię,
Tzw. Dom Długosza przy
ul. Kanoniczej 25
to zabytek o
bogatej historii. Wynajmując ten stary budynek, który
zachował swą nazwę od czasów Długosza, zaadoptował go
Franciszek Wyspiański dla celów mieszkalnych, łącząc z
sąsiednim parterowym domem, który zajęła jego rodzina.
Wysoka beczkowo sklepiona izba w Domu Długosza stała się
rzeźbiarską pracownią. W jednym ze swoich najpiękniejszych
i najbardziej znanych wierszy tak opisał Stanisław
Wyspiański tę ojcowską pracownię i wpływ, jaki wywarła
Wielką izbę białą, wysklepioną,
żyjącą figur zmarłych wielkim tłumem;
tam chłopiec mały chodziłem, co czułem,
Ten początkowy fragment wiersza widnieje dziś na tablicy dłuta Bronisława Chromego
zdobiącą fasadę Domu Długosza
. W Domu Długosza przeżył Staś Wyspiański pierwsze
tragedie swego życia: śmierć jedynego braciszka, a przede wszystkim śmierć ukochanej matki
i w konsekwencji utrata rodzinnego domu.
Rozłąka z ojcem, pogrążającym się coraz silniej w nałóg alkoholizmu i zatracającym w
nim swe artystyczne uzdolnienia rozpoczęła nowy etap życia przyszłego artysty.
W 1879 roku rozpoczął dziesięcioletni Staś Wyspiański naukę w słynnym Gimnazjum
Św. Anny, mieszczącym się przy ulicy o tej samej nazwie. Jednak z powodu nadkompletu
uczniów przeniesiono kilka klas do lokalu wynajętego w kamienicy Goetza na rogu
Krupniczej i Podwala i tam właśnie podjął swoją gimnazjalną edukację przyszły artysta.
to później w kształty mej sztuki zakułem...
W mieszkaniach cioci Stankiewiczowej
Tylko przez rok jeden wędrował Wyspiański do gimnazjum z
podwawelskiego mieszkania. W 1880 roku chłopiec opuścił ojca i Dom
Długosza, przechodząc pod opiekę cioci Joanny (Janiny), świeżo poślubionej
starszemu od niej o lat 26 Kazimierzowi
Stankiewiczowi, serdecznemu przyjacielowi
mistrza Jana Matejki, w którego domu panna
Joanna Rogowska przez lat kilka była
guwernantką. W pierwszym okresie swego
małżeństwa państwo Stankiewiczowie często zmieniali
mieszkania. Z Brackiej przenieśli się na
Kopernika 1
. Tu
zamieszkał z nimi Staś Wyspiański.
Dom ten już nie istnieje,
w jego miejscu wzniósł się Dom Turysty PTTK
. Kolejne
mieszkanie wynajęli Stankiewiczowie przy tej samej ulicy - w
kamienicy pod numerem 15.
Wreszcie w 1883 roku przenieśli się opiekunowie
Wyspiańskiego na czas dłuższy, bo na lat dwanaście, do
okazałego budynku przy
ul. Zacisze 2
. Krótka, nie
zabudowana ta uliczka posiadała wtedy tylko jeden, narożny
dom, zwrócony frontem do ulicy Basztowej. Składał się on z
dwóch części. Jedną połowę, sięgającą aż do dużego placu
(który po latach otrzymać miał imię Jana Matejki) zajmował
Hotel Centralny, drugą - z wejściem od Zacisza - kamienica czynszowa z wieloma
mieszkaniami. Mocno staroświeckie było jej wyposażenie: drewniane schody (po ich
poręczach lubił zjeżdżać Staś gimnazjalista), na podwórzu studnia, która stanowiła częsty cel
wędrówek chłopca z konewką po wodę.
Na narożniku drugiego piętra, z oknami wychodzącymi na Planty, trzy pokoje w
amfiladzie zajmowali Stankiewiczowie. Widok z okien był piękny - na Barbakan, Bramę
Floriańską, a po latach także na nowo wystawiony gmach teatralny. To właśnie z okna tego
mieszkania malował Wyspiański swoje dwa pejzaże: widok na Barbakan oraz widok na teatr;
ofiarował je swej ciotecznej siostrze Marii Waśkowskiej jako prezent ślubny - na pamiątkę jej
kilkumiesięcznego pobytu w domu ciotki Stankiewiczowej w okresie przygotowywania się do
egzaminu w Seminarium nauczycielskim. Obrazy te znajdują się dziś w posiadaniu synowej
Marii z Waśkowskich-Kreinerowej - również Marii.
W mieszkaniu wujostwa Stankiewiczów był oczywiście salon - największy, narożny
pokój, z wyścielanymi zielonym adamaszkiem meblami w stylu Ludwika Filipa, z okazałą
szafą biblioteczną i dużym portretem wuja Stankiewicza na ścianie pędzla Jana Matejki. Była
też sypialnia i jadalnia, w której na kanapie sypiał Staś Wyspiański. Gdy wujostwo przyjęli na
stancję syna przyjaciół z Korabnik, Kazia Brudzewskiego, on jeszcze dzielił ze Stasiem ów
pokój.
Nie istnieje już dziś kamienica na Zaciszu, w której Wyspiański przeżył swe lata
gimnazjalne i studenckie
. Lata pierwszych uniesień i pierwszych rozczarowań
artystycznych. Lata pierwszych miłości, zakończonych rekuzami młodych panien czy raczej
ich rodziców...
Dziś na miejscu dawnego budynku wznosi się okazały gmach Banku
Narodowego.
Na Zaciszu narodził się Wyspiański malarz.
Już w swych gimnazjalnych latach za
sprawą mistrza Matejki dopuszczony do odwiedzania Szkoły Sztuk Pięknych znalazł tu cel
swego życia: poświęcenie się malarstwu, sztuce. Toteż po złożeniu matury, nie rezygnując z
nauk w kierunku humanistycznym na Uniwersytecie Jagiellońskim, (historia sztuki, literatura,
filozofia), kontynuował studia w
Szkole Sztuk Pięknych
.
Pierwsza pracownia
Blisko czteroletnia nieobecność w Krakowie (nie licząc krótkotrwałych odwiedzin) nie
spowodowała zerwania kontaktu Wyspiańskiego z domem przy Zaciszu. Utrzymywał go nie
tylko w czasie swych kilkakrotnych powrotów do rodzinnego miasta (m.in. dla odbycia
służby wojskowej). I nie tylko poprzez listy pisane do wujostwa, w której to korespondencji
są liczne ślady wspomnień o mieszkaniu przy Barbakanie.
Po powrocie z Paryża w tym
właśnie
urządził swą pierwszą pracownię.
Pracownia ta powstała w kuchni sąsiadującego z mieszkaniem wujostwa lokalu, który
wynajął Kazimierz Rogowski - brat pani Stankiewiczowej oraz zmarłej matki Stanisława.
Pracujący dotąd w Warszawie pan Rogowski przeniósł się właśnie do Krakowa i zamieszkał
na Zaciszu, część swego mieszkania odstępując siostrzeńcowi. Przedzielona półszklaną
ścianką kuchnia przekształciła się w izbę-pracownię i przedpokój; kaflowy piec kuchenny
zastawił młody malarz odpustowymi figurkami i zabawkami. Pęki suchych kwiatów oraz
ulubione przez artystę kotary i zasłony dopełniały
dekoracji wnętrza.
Gdy latem 1895 roku właściciel posesji, sam
mieszkający w Pleszowie, Pinkus Atteslander,
postanowił rozszerzyć swój hotel kosztem drugiej,
mieszkalnej części domu, Stankiewiczowie zmuszeni
byli opuścić swe ulubione mieszkanie. Nowe wynajęli
w niedalekim sąsiedztwie - przy ulicy
Kolejowej 1
(dziś Westerplatte) na rogu Lubicz
. Wprawdzie i ono
miało widok na Planty, ale bezpośrednie sąsiedztwo
dworca kolejowego dawało się silnie we znaki.
Stanisław najprawdopodobniej nie zamieszkał z wujostwem. Pracował wtedy
intensywnie - dosłownie dniami i nocami nad polichromią w
i cały
czas spędzał bądź w świątyni, bądź rysując i malując w swej pracowni na Grzegórzkach (czy
w Collegium Medicum, czy w innym miejscu - trudno dziś dociec).
Nowe mieszkanie (na jego miejscu znajduje się obecnie arkady,- skąd schodzi się do
podziemnego przejścia) nie okazało się szczęśliwe dla Stankiewiczów. Zaziębiwszy się w
czasie przeprowadzki, Kazimierz Stankiewicz po trzech miesiącach choroby zakończył życie.
Wdowa przeniosła się do innej części miasta -
na ulicę Poselską
.
“Studio” przy Poselskiej
Dom przy
ulicy Poselskiej 10
(dawniej nr 8) był
własnością pani Karolowej Estreicherowej. Wdowa
Stankiewiczowa wynajęła w nim czteropokojowe mieszkanie
na drugim piętrze. Dwa pokoje - jadalnię i sypialnię zajęła
sama, pozostałe odnajmował jej brat Kazimierz Rogowski,
który jeden, większy pokój odstąpił swemu siostrzeńcowi na
pracownię.
Pięć i pół na sześć metrów liczyła ta, obszerna, pracownia
Wyspiańskiego przy ulicy Poselskiej. Umeblowanie jej było
skromne: kanapa, duży stół, sztalugi, na ścianach zasuszone
dziewięciorniki i obrazy artysty. Wkoło mnóstwo kartonów,
szkiców, rulonów z rysunkami, tek i przeróżnych papierów.
Tak opisywał tę pracownię Adolf Nowaczyński - w swych
wspomnieniach o Wyspiańskim pt.
Wyspiander
,
zamieszczonych w
Wiadomościach Literackich
w 1928 roku:
Duży, miły pokój, “studio”, zawalony był tekami w kozłach, białymi stołami, półkami
bibliotecznymi, stalugami, wiszącymi kartonami witrażów, stosami książek i zielników, tak,
że po prostu ruszać się tam nie było można; jakiś czas stała też i fisharmonia. Książek i
wydawnictw francuskich, ilustrowanych, sporo.
Pracownia przy
ul. Poselskiej
, z dwoma oknami wychodzącymi na Wawel – pałacowa,
katedralna, jak ją nazywał Wyspiański - była świadkiem jego wytężonej pracy twórczej. To
tutaj dokończył dzieła franciszkańskiej polichromii i zrealizował projekty witraży do
świątyni. Tu tworzył projekty polichromii dla kościoła w Bieczu i krakowskiego
Krzyża
. Tu powstały rysunki do Iliady, dziesiątki portretów i obrazów - wśród nich najwyżej
przez artystę cenione Skarby Sezamu.
Tu wreszcie narodził się Wyspiański - dramaturg
,
wykańczając zrodzone w Paryżu Legendę i
Warszawiankę (Legendę pierwszą wydał
drukiem).W tym okresie związał się ze
stowarzyszeniem Sztuka, w którego zarządzie
pracował, i z nowo powstałym tygodnikiem
Życie
, wprowadzając na jego łamach - jako
kierownik artystyczny pisma
- istną
rewolucję w sztuce graficznej. W tych latach
zawarł Wyspiański bliższą znajomość z
wiejską dziewczyną -
Teofilą (Teodorą)
Pytkówną z Konar koło Żabna
, z którą - jak
podają niektóre źródła - zetknął się w czasie
pracy w kościele Franciszkanów, gdzie Teosia zatrudniona była jako
pomoc murarska. Ta zażyłość, której owocem były narodziny córeczki Helenki, stała się
przyczyną ostrych starć Stanisława z ciotką Stankiewiczową, a w ich wyniku opuszczenia
przez artystę mieszkania pani Joanny. Tymczasowe schronienie znalazł w rodzinnej wsi
Teofili - Konarach koło Żabna.
Z dawnej pracowni Wyspiańskiego przy Poselskiej nie pozostało śladu.
Dom nabyło -
jeszcze przed pierwszą wojną światową – Towarzystwo Szkoły Ludowej, urządzając tu pensję
dla dziewcząt. Zlikwidowana została weranda, przez którą wchodziło się do mieszkania
Stankiewiczowej, dawny pokój-pracownię artysty podzielono na mniejsze pomieszczenia. W
latach międzywojennych posesja stała się własnością miejską i po generalnej przebudowie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]