Za bajkal, eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Marek A. KoprowskiZa Bajka�"Polonezem" do MoskwyWyruszaj�c w maju na wypraw� na Syberi� i Daleki Wsch�d, trzebapami�ta�, �e klimat tych rozleg�ych obszar�w bardzo r�ni si� odeuropejskiego. Gdy u nas jest upalne lato, tam ci�gle le�y �nieg, atemperatura powietrza nie przekracza zera. Przygotowany nakilkutygodniow� podr� ekwipunek powinien wi�c zawiera� przedewszystkim ciep�� odzie� i obuwie. Spakowany przeze mnie baga�bardziej nadawa� si� dla wielb��da, ni� dla jednego podr�nika,jednak przy odrobinie wysi�ku uda�o mi si� zataszczy� go doodje�d�aj�cego z warszawskiego dworca Centralnego poci�gu o bardzopolskiej nazwie "Polonez", kt�ry by� zapchany do ostatniego miejsca.Czy�by a� tak bardzo wzros�o w�r�d Polak�w zainteresowanie Rosj� -pomy�la�em z niedowierzaniem. Z tego b��dnego, jak si� okaza�o,mniemania szybko wyprowadzi� mnie pracownik obs�uguj�cy wagon"Warsu". Wprost przeciwnie. Liczba przewo�onych przez eksprespodr�nych spada praktycznie z miesi�ca na miesi�c, a t�ok w nimjest spowodowany zmniejszeniem liczby wagon�w w sk�adzie, by niewozi�y powietrza.Pomimo zag�szczenia w przedziale, podr� up�ywa w mi�ejatmosferze i nawet odprawa graniczna w Terespolu nie wprowadza wniej wi�kszego zamieszania. Kilku funkcjonariuszy Stra�y Graniczneji celnik�w w ci�gu kilkunastu minut sprawnie spe�nia swoje obowi�zkii poci�g rusza w dalsz� drog�. Zamieszanie nast�pi�o dopiero zaBugiem, w Brze�ciu. Wcale nie z powodu tzw. przestawki podwoziwagon�w z europejskich na radzieckie - szerokotorowe - jak by si�mo�na spodziewa�. Na stacji w Brze�ciu czuje si� wyra�nie powiew"postsowieckiej Azji". Na poci�g, niczym stado s�p�w na padlin�,czeka chmara "pogranicznik�w" i celnik�w, z zachowania kt�rych mo�nawnioskowa�, �e ich jedynym zadaniem jest niewpuszczenie poci�gu,razem z pasa�erami, do Rosji. Jest to jednak tylko z�udzenie.Czynownikom w bia�oruskich mundurach nie chodzi bynajmniej o ochron�swego pa�stwa przed cudzoziemcami, ale - nazywaj�c rzecz po imieniu- o napychanie w�asnych kieszeni. Robi� wszystko, by znale��jakikolwiek pow�d do wymuszenia od ka�dego z pasa�er�w solidnejwziatki. A czyni� to z powodzeniem, o czym �wiadcz� chocia�by autazape�niaj�ce przydworcowy, s�u�bowy parking. W�r�d zachodnich marektrudno dostrzec samochody wyprodukowane na Bia�orusi, jakby ichw�a�ciciele zarabiali miesi�cznie nie dwa tysi�ce rubli, ale conajmniej tyle samo dolar�w. W naszym wagonie im jednak wyra�nie niepawiez�o. Staraj� si� wi�c chocia� na obs�udze "Warsu" wymusi�pocz�stunek kaw�. Bezceremonialnie ka�� gotowa� wod�, a jeden bezpytania zgarnia z p�ki "snicersy" dla rebionok. Kelner mamrocz�cprzyst�puje do przyrz�dzania napoju dla natr�t�w. Rozmienia im tak�edolary, bo okaza�o si�, �e jednak co� "�apn�li", a musz� przecie�podzieli� si� �upem ze swoim prze�o�onym.Nie tylko graniczne s�u�by traktuj� pasa�er�w "Poloneza" jak�r�d�o utrzymania. Po wyj�ciu celnik�w do poci�gu wpadaj� tabunyr�nych handlarek, oferuj�cych wszelkiego rodzaju wiktua�y, alkoholi inne atrakcje. Najm�odsze pozostaj� w przedzia�ach i "umilaj�"niekt�rym panom kolejne odcinki podr�y. Szybko si� okaza�o, �eopr�cz tych "dzikich panienek" w poci�gu funkcjonuje te�"zorganizowana ekipa", rezyduj�ca w do��czonych do "Poloneza"bia�oruskich wagonach... Na szcz�cie nie jest zbyt nachalna i jejwys�annicy nie n�kaj� za bardzo pasa�er�w. W poci�gu nie grasuj� te�z�odzieje. Jest to zapewne zas�uga patrolu bia�oruskiej milicji,kt�ry powa�niej ni� brzescy celnicy potraktowa� swoje obowi�zki.Noc up�yn�a spokojnie i rankiem poci�g zatrzyma� si� ju� wrosyjskim Smole�sku, w czasach dynastii Rurykowicz�w zwanym "kluczemdo Moskwy". W porannym brzasku rozci�gni�te na wzg�rzach miastoprezentuje si� imponuj�co. Jest grodem zachwycaj�cym, w kt�rymprzetrwa�y liczne zabytki i fortyfikacje, oddaj�ce ducha i kultur�dawnej �wi�tej Rusi. Tu� przy dworcu wznosi si� wspania�a cerkiew�wi�tych Piotra i Paw�a. Du�e wra�enie robi te� nieco oddaloneWzg�rze Soborowe, na kt�rym dominuje zwie�czona pi�cioma kopu�amicerkiew Uspie�ska, kt�rej pi�kno zachwyci�o nawet maszeruj�cego naMoskw� Napoleona... Z okien przeje�d�aj�cego przez Smole�sk poci�gupodziwiam tak�e opasuj�cy miasto Dniepr. Poci�g wje�d�a w krain�sprawiaj�c� wra�enie bezludnej, na widok kt�rej pewnie nawet wronyzawracaj� z drogi. Trudno tu dostrzec jakiekolwiek �lady �ycia, niewida� ludzi ani nawet szybuj�cych ptak�w. Wok� tylko ugory ispalone b�d� zwalone przez wichury �lady drzew �r�dpolnych,zasadzonych jeszcze w czasach w�adzy radzieckiej, by chroni�y przedw�cibskim wzrokiem podr�nych "sekrety", znajduj�ce si� na terenachprzylegaj�cych do tor�w. Dopiero za Wia�m� zaczynaj� si� osiedlaludzkie, a raczej wioseczki pami�taj�ce jeszcze czasy cara. Za kilkalat z pewno�ci� i one przestan� istnie�, nawet te znane z historii,jak np. Borodino, w pobli�u kt�rego Kutuzow usi�owa� zatrzyma�wojska cesarza Francuz�w. Gdzieniegdzie wida� niewielkie skrawkizaoranej ziemi. W miar� zbli�ania si� do Moskwy na horyzonciezaczynaj� si� pojawia� obiekty przemys�owe, ale s� to tylkoopuszczone ruiny. Na ich tle wynurzaj�ca si� nagle z las�w stolicaRosji prezentuje si� okazale, jak prawdziwa metropolia.Na peronie dworca Bia�oruskiego wita mnie w po�udnie o. Miros�aw- werbista z moskiewskiej plac�wki zgromadzenia. Pomaga d�wiga�baga�, kupi� bilet lotniczy na Sachalin, a nast�pnie zaprasza dosiebie na obiad i wypoczynek. Jest on niestety bardzo kr�tki.Samolot do stolicy Sachalinu Ju�no-Sachali�ska odlatuje ju� o godz.18.00 z oddalonego o oko�o pi��dziesi�t kilometr�w od stolicylotniska Domodiedowo. �eby dotrze� na nie na godzin� przed odlotem,z mieszkania werbist�w trzeba by�o wyjecha� ju� o godz. 15.00. Trasawiedzie przez zat�oczone centrum miasta, wi�c pokonanie tego odcinkadrogi nie jest �atwe. W godzinach szczytu t�ok na ulicach Moskwyjest por�wnywalny z zag�szczeniem samochod�w i ludzi, np. w Londynieczy Nowym Jorku. Niedo�wiadczony kierowca mo�e ugrz�zn�� w korkachna wiele godzin. Na szcz�cie nasz taks�wkarz specjalizuje si� wkursach na podmoskiewskie lotniska, wi�c na Domodiedowo docieramy naczas. Do�wiadczenie szofera ma jednak odbicie w cenie us�ugi, zakt�r� za�yczy� sobie... pi��dziesi�ciu dolar�w. Dla por�wnania todwie trzecie ceny biletu z Warszawy do Moskwy. Takie s� po prostumoskiewskie realia.Na lotnisko mo�na dojecha� metrem i poci�giem, ale nie odwa�y si�na to nikt, kto - tak jak ja - ma schowane w ukrytej pod koszul�paszport�wce kilka tysi�cy dolar�w. Jest to zbyt �atwy �up dlaz�odziei, od kt�rych roi si� w zat�oczonych �rodkach miejskiejkomunikacji. Dawniej grasowali oni tak�e na lotnisku, ale powprowadzeniu przez odpowiednie s�u�by nadzwyczajnych �rodk�wbezpiecze�stwa zdecydowanie rzadziej dochodzi tu do zuchwa�ychkradzie�y... W hali odlot�w roi si� od tajniak�w, umundurowanychochroniarzy i antyterroryst�w. Pasa�er mo�e czu� si� tu ca�kowiciebezpiecznie, podobnie jak w pot�nym samolocie I�-95, lec�cym doJu�no-Sachali�ska. S�u�by bezpiecze�stwa sprawdza�y go jeszcze, gdypasa�erowie stali na p�ycie lotniska, czekaj�c na wej�cie do �rodka.L�dowanie na SachalinieWielogodzinny lot I�em-95 do odleg�ego o 9 tys. kilometr�wJu�noSachali�ska nie by� na szcz�cie uci��liwy. Pot�na maszyna ztrzystoma pasa�erami na pok�adzie szybko osi�gn�a w�a�ciwy korytarzpowietrzny na wysoko�ci 11 kilometr�w. Nast�pnie bez jednegodrgni�cia, jakby wisz�c w powietrzu, z pr�dko�ci� tysi�ca kilometr�wna godzin� pomkn�a ku miejscu przeznaczenia. Podziwia�em sprawno��stewardess, kt�re z u�miechem na twarzy spe�nia�y �yczeniapasa�er�w, jakby stara�y si� przekona� ich, �e Domodiedowskie LinieLotnicze s� najlepszymi w Rosji. Nawet je�li kogo� nie uj�� ichprofesjonalizm, z pewno�ci� by� zadowolony z jako�ci i smakuserwowanych posi�k�w i napoj�w. Jedynym mankamentem lotu by� fakt,�e mimo europejskiej nocy niemal bez przerwy odbywa� si� on wpromieniach s�o�ca. Samolot przekracza� kolejne strefy czasowe,jakby uciekaj�c ciemno�ciom. W efekcie, chocia� lot trwa� dziewi��godzin, wed�ug lokalnych zegark�w sko�czy� si� po osiemnastu.Samolot zni�y� lot, jednak nie podszed� do l�dowania, ale zacz��kr��y� w powietrzu. Na pok�adzie zapanowa�a nerwowa atmosfera,spot�gowana odg�osami dochodz�cymi z telefonu kapitana do kabinystewardess. Wkr�tce si� okaza�o, �e to nie zwiastun katastrofy, alemg�a nad lotniskiem w Ju�no-Sachali�sku. Pilot przewidywa�, �epogoda szybko si� poprawi i nie b�dzie musia� lecie� na zapasowelotnisko, w odleg�ym o... sze��set kilometr�w Chabarowsku. Mg�arzeczywi�cie ust�pi�a i pilot przy aplauzie pasa�er�w sprawnieposadzi� maszyn� na betonowym pasie, a po chwili przyst�pi� doko�owania pod terminal lotniska. Gdy otworzy�y si� drzwi samolotu ipasa�erowie ruszyli podstawionymi schodami na p�yt� ae... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grochowka.xlx.pl