Zamkniecie Bram - NORTON ANDRE(1), Ebooki w TXT

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Andre NortonZamkniecie BramIngrid i Markowi, ktorzy bardzo dzielnie sluchaliJuanicie Coulson, bez ktorej ta ksiazka nie moglaby powstacRozdzial pierwszySwiatynia Trojjedynej, Wielkie Pustkowie, gory na zachodzieGwaltowna fala energii, ktorej przyplyw umozliwil Kethanowi ucieczke z gniazdowiska rusow, nagle opadla. Wyczerpany Zwierzolak opuscil glowe i zdal sobie sprawe, ze ciagnie za soba po ziemi wychudzona kotke. Zobaczyl swoich przyjaciol, ktorzy przybyli im z pomoca, i zrozumial, iz nie uda sie do nich dotrzec, gdyz uniemozliwiaja to jakies czary. Dotychczas sadzil, ze niewidzialna magiczna zapora miala sluzyc tylko do obrony przed napascia z zewnatrz, teraz okazalo sie, ze ma rowniez przeszkadzac wiezniom w ucieczce.Opleciona ksiezycowymi kwiatami rozdzka Aylinn stala sie dla Kethana swiatlem przewodnim, mimo ze po obu jej stronach dostrzegl dwa inne zrodla blasku: dziwna, fioletowa lune otaczajaca bransolety Elyshy i jasnoszara poswiate pierscienia Ibycusa.Slyszal za soba glosne, chrapliwe wrzaski rusow, ale jak dotad zadne ptaszysko nie zaatakowalo zbiegow. Czy potworna kobieta-ptak z Wielkiego Pustkowia ma nad nimi tak ogromna wladze, ze boja sie szarzowac bez jej rozkazow? Mlodzieniec zrozumial wreszcie, iz nie moze dluzej wlec towarzyszki niedoli. Polozyl kotke na ziemi i przykucnal obok niej. Jednakze czarna samiczka stanowczo zbyt dlugo lezala nieruchomo w miejscu, gdzie ja przedtem zostawil. Kethan zaczal wylizywac swoje rany, szukajac jednoczesnie myslowego kontaktu z umyslem kotki.-Wspiac sie... z powrotem... - powtarzal bezglosnie, az jego towarzyszka poruszyla sie lekko. Majac nadzieje, ze go zrozumiala, Zwierzolak pochylil sie najnizej jak mogl nad spieczona sloncem, gliniasta ziemia. Zwinieta dotad w klebek kotka wyprostowala sie powoli i po-pelzla do przodu. Widac bylo, ze nie ma sil, by stanac na nogi.Szturchnela nosem w bok lamparta, ktory teraz juz zupelnie sie rozplaszczyl. Poczul ostry bol, gdy pazury towarzyszki niedoli przebily mu skore. Wreszcie kotka wgramolila sie na jego grzbiet. Mial nadzieje, ze wyczerpane zwierze dobrze sie trzyma.Kethan wstal, uwazajac, by brzemie nie zsunelo sie na ziemie. Potem znowu skierowal sie w strone skupiska kolorowych swiatel. Tam beda bezpieczni. Nie biegl teraz skokami, lecz szedl powoli, ostroznie stawiajac lapy. Wydawalo mu sie, ze minie noc, zanim dotrze do celu. Po raz drugi uswiadomil sobie, iz magiczna bariera miala rowniez uniemozliwic ucieczke wiezniom niewiasty-potwora. Omal nie zawyl z ilustracji i zawodu.Ledwie widoczna w polmroku postac oderwala sie od zrodel swiatla. Zwierzolak nie mogl dojrzec, co robi ktores z jego przyjaciol, domyslil sie jednak, iz rzuca wyzwanie czarom ptakopodobnego stwora. Tak, to na pewno Firdun, ktory umie stawiac czarodziejskie zapory. Jezeli ktos moze przebic te niewidzialna sciane, to tylko on!Glowa coraz bardziej ciazyla lampartowi, niemal dotykala ziemi. Jesli nawet Firdunowi sie powiedzie, czy on, Kethan, zdola zrobic o wlasnych silach jeszcze kilka krokow, by uwolnic siebie i swoja towarzyszke z pulapki? Pozniej z boku dobieglo go przeciagle miaukniecie i wyczul, ze gdzies, w innym czasie, otworzyly sie niewidzialne drzwi. Dodalo mu to otuchy, ruszyl wiec w strone uzdrawiajacej energii, ktora plynela od ksiezycowych kwiatow. Byl jednak za slaby. Po chwili runal ciezko na gliniasty grunt i ledwie poczul, ze kotka glebiej wbila pazury w jego grzbiet Pograzyl sie w kojacej ciemnosci, gdzie nic juz nie mialo znaczenia.Aylinn w jednej chwili padla na kolana, przyciagajac do siebie lamparta. Przesunela rekami po jego ciele, szukajac czarodziejskiego pasa, ktory zaraz potem blyskawicznie rozpiela. Teraz u jej stop lezal wyczerpany do ostatnich granic, zakrwawiony mlody mezczyzna.Elysha wstala w tym samym momencie, podniosla wyglodzona kotke i przytulila ja do piersi.-Uto, jaka zla moc zwabila cie w to miejsce? - zapytala spiewnie.-Wynosmy sie stad! - rozkazal Firdun. - Mozemy w kazdej chwili spodziewac sie odplywu magicznej energii, to byl poczworny czar.Natychmiast pochylil sie nad Kethanem, a Ibycus i Guret staneli z drugiej strony. Zwierzolak zawisl bezwladnie na ich zlaczonych ramionach; nie zdolali go ocucic. Niesli wiec mlodzienca niezdarnie, wiedzac, iz moze byc ciezej ranny, niz im sie wydaje. Pozniej przybyli na pomoc Obred i Lero, ktorzy juz zawiesili miedzy dwoma konmi nosze podobne do hamaka. Zdenerwowane wierzchowce parskaly i grzebaly kopytami, ale Kiogowie latwo zmusili je do posluszenstwa i umiescili nieprzytomnego Zwierzolaka na noszach. Potem ruszyli w dalsza droge. Aylinn szla obok przybranego brata. Czekala niecierpliwie, az bedzie mogla opatrzyc mu rany. Zdawala sobie jednak sprawe, ze Ibycus, Firdun, a nawet Elysha uwazaja, iz przede wszystkim powinni jak najszybciej opuscic to niebezpieczne miejsce.Kethan nie poruszyl sie od chwili, gdy bezsilnie osunal sie na ziemie. Jednakze Aylinn, patrzac na jego zablocona i zakrwawiona twarz zrozumiala, ze nie stracil przytomnosci, tylko zasnal twardym snem.Jechali wciaz na poludnie. Od czasu do czasu Ibycus zarzadzal postoj i uwaznie przygladal sie gwiazdom. Czesto tez wpatrywal sie w zamglone oko pierscienia, ktory nosil na palcu. Raz gwaltownie zmienil kierunek wedrowki. Elysha dzwigala kotke. Na pewno rozmawialy soba za pomoca mysli, gdyz Aylinn wychwytywala czasem strzepy zdan Na nalegania czarodziejki dano kotce porcje miesa. Elysha co jakis czas poila tez swoja podopieczna woda z przewieszonej przez ramie butli.Swit ponownie rozjasnil niebo. Firdun zauwazyl, ze okolica znow sie zmienila. Na popekanej, zoltej ziemi pojawila sie roslinnosc. Nie byl to juz czerwonawy mech, ale zielone krzewy. Majac w pamieci pulapke, w ktora omal nie wpadli, przez chwile nieufnie badal wzrokiem krajobraz. Nie watpil, ze jada teraz prosto na zachod. Oznacza to jednak, iz znajduja sie daleko na poludnie od szlaku, ktorym podazyli wyslannicy Stanicy Howell.Kiedy wedrowcy dotarli do pierwszej kepy drzew, Ibycus wreszcie pozwolil im sie zatrzymac. Kethan nie obudzil sie nawet wtedy, gdy polozono go na ziemi. Wprawdzie przelknal kilka lykow wody, kiedy Aylinn przylozyla mu kubek do ust, ale nie otworzyl oczu. Wydawalo sie, ze robi to we snie. Dziewczynie przemknela przez glowe strasz mysl: moze szpony rusow zawieraly jakas trucizne? Wyjela z sakwy potrzebne lekarstwa. Elysha przylaczyla sie do niej i razem zdjely z Kethana porwana odziez, by opatrzyc wszystkie rany i najdrobniejsze nawet zadrapania. Wtedy Kethan poruszyl sie po raz pierwszy i z cichym jekiem siegnal po swoj pas. Aylinn zacisnela jego palce i zlocistym rzemieniu, lecz nie przepasala nim mlodzienca.W zagajniku bilo niewielkie zrodlo. Zmeczone wierzchowce zarzaly na widok trawy otaczajacej drzewa waskim kregiem. Dwaj Kiogowie wyruszyli na polowanie. Niebawem wrocili, przywozac zwierze podobne do skoczka, ale dwukrotnie od niego wieksze. Firdun, kto zbadal okolice, przyniosl dwie garscie slodkich korzeni.Kotka, ktora najwidoczniej czula sie teraz lepiej niz jej wybawca, usiadla obok niego. Wlepila oczy w Aylinn, jakby chciala sie upewnic, ze Kethan jest pod dobra opieka. Pozniej przykucnela, podwijajac pod siebie lapy. Ksiezycowa Panna zauwazyla, ze uratowane zwierze jest ranne. Wyjela wiec znow lekarstwa z torby i zaczela opatrywac na wpol zagojone rany. Szczegolnie starannie przemyla i namascila naderwane ucho. Kotka pozwolila zajmowac sie soba, jakby tego wlasnie oczekiwala.-Jedna... trzy... - Aylinn drgnela, gdy dotarla do niej mysl kotki, ktora zaraz potem wysunela do przodu okaleczona lape, by zwrocic na nia uwage dziewczyny.Ksiezycowa Panna niewiele wiedziala o tych zwierzetach. Majac jednak w rodzinie snieznego kota i lamparta, orientowala sie nieco, w jaki sposob mozna sie z nimi porozumiewac.-Ksiezyc - powiedziala glosno, przesylajac jednoczesnie przekaz myslowy.-Jedna... trzy... niewiescia moc-otrzymala szybka odpowiedz.-To prawda - przyznala Aylinn. - Witaj, czworonozna siostro.-Jestem Uta. - Kotka przedstawila sie tym samym imieniem, ktorym powitala ja Elysha. - Jedna. ... trzy... czekaja.Aylinn nakladala wlasnie lekki opatrunek na lape zwierzecia.-Gdzie czekaja, Uto? - spytala. Oprocz niej w Arvonie bylo tylko kilka Ksiezycowych Panien i nie slyszala, by ktoras z nich osmielila sie zapuscic na Wielkie Pustkowie.-Niedlugo zobaczyc. On wkrotce sie obudzic. - Kotka skinieniem glowy wskazala na Kethana. - Dzielny wojownik... koci wladca...-On jest takze czlowiekiem, jak sama widzisz - wyjasnila Aylinn.-Niewiele dostrzec okiem. Czlowiek-lampart... wielki wojownik.Powiedziawszy to, Uta zamknela oczy na znak, ze uwaza rozmowe za skonczona. Jej zachowanie urazilo nieco Ksiezycowa Panne, ktora chciala zadac kotce wiele pytan. Wiedziala, ze jej nowa znajoma nie nalezy do tego samego gatunku, co koty domowe. Nie jest tez Zwierzolaczka! Tak, Ziemie Spustoszone kryja w sobie wiele tajemnic. Moze nikt nigdy nie pozna wszystkich...Aylinn za przykladem Uty zwinela sie w klebek obok Kethana, a sen szybko wzial ja we wladanie. Inaczej zachowal sie siedzacy opodal Ibycus. Zmarszczka miedzy jego brwiami bardzo sie poglebila, odkad opuscili Gniazdo Gryfa. Teraz nie raczyl nawet spojrzec na Elyshe, ktora uklekla obok niego, choc jej nie zaprosil.-Nasza grupa stale sie powieksza. - Przenikajacy szaty czarodziejki slodki zapach owional ich oboje. Ibycus ostentacyjnie zakaslal, a Elysha wybuchnela smiechem.-Starosc nigdy ci dotad nie ciazyla, Panie Magu. Nie udawaj ten ze nosisz to brzemie. Chcialabym uslyszec opowiesc Uty, ale ty zamyslasz cos wiecej. /Jej bransolety zablysly, kiedy wskazala na dlon Ibycusa lezaca jego kolanach. Oko pierscienia pozostalo matowe.Mag westchnal gleboko z wyrazna przesada. Zdawal sobie spi we, ze Elysha nie zostawi go w spokoju. Ale czy kiedykolwiek tak bylo? Przebiegl mysla minione lata - a uplynelo ich zbyt wi... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grochowka.xlx.pl