Zaraza, eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Graham MastertonZarazaPrze�o�y� Piotr Ku�Zysk i S-ka WydawnictwoTytu� orygina�u PlagueCopyright � by Graham Masterton, 1977Copyright � for the Polish translation by Zysk i S-kaWydawnictwo, Pozna� 1995Redaktor Barbara BorszewskaWydanie I ISBN 83-86530-64-2Zysk i S-ka Wydawnictwoul. Wielka 10, 61-774 Pozna�tel./fax 526-326, tel. 532-767, 532-751Sk�ad i �amanie perfekt s.c., Pozna�, ul. Grodziska 11KSI�GA PIERWSZAEpidemiaRozdzia� 1W�a�ciwie spa� jeszcze, kiedy rozleg� si� dzwonek u drzwi. Jego d�wi�krozbrzmia� mu w g�owie z pocz�tku cicho, lecz natarczywie, niczym odg�os monetywrzucanej do g��bokiej studni. Z ka�d� chwil� by� jednak coraz wyra�niejszy,kto� stoj�cy pod drzwiami przyciska� guzik dzwonka coraz d�u�ej i silniej.Wreszcie otworzy� oczy i stwierdzi�, �e to ju� poranek.� Chwileczk�! � zacharcza�. W ustach mia� sucho po d�ugim, g��bokim �nie. Mimoto dzwonek wci�� uparcie dzwoni�, przyciskany d�oni� kogo� bardzo natarczywego.Zwl�k� si� z ��ka, pochyli� si�, �eby podnie�� z pod�ogi p�aszcz k�pielowy i ztrudem wsun�� nogi w gumowe klapki.Powl�k� si� do holu. Przez matowe szk�o drzwi frontowych dojrza� sylwetk� kogo�niskiego, kr�pego, w b��kitnej koszuli, wci�� przyciskaj�cego dzwonek.� Chwileczk�! � zn�w wydoby� z siebie g�os. Tym razem posz�o mu ju� o wielelepiej. � Zaraz otwieram.Odsun�� zasuw�, otworzy� drzwi i wyjrza� na zewn�trz. Jaskrawe s�o�ce Florydyniemal�e go o�lepi�o. Ciep�y poranny wiaterek porusza� palmami rosn�cymi wzd�u�podjazdu. Niebo ja�nia�o ju� pe�nym b��kitem.� Czy to pan jest doktor Petrie? � zapyta� go niecierpliwie poranny przybysz.By� dobrze zbudowany, ubrany byle jak, najwyra�niej czyni� to w po�piechu. Wr�kach�ciska� kapelusz, a na twarzy mia� wyraz kojarz�cy si� z min� zmaltretowanegopsa.� Zgadza si�. Kt�ra godzina?� Nie wiem � odpar� m�czyzna niecierpliwie. � Mo�e p� do dziewi�tej, mo�edziewi�ta. Chodzi o moje dziecko. Ch�opak zachorowa�. Naprawd� zachorowa�.Obawiam si�, �e nied�ugo mo�e umrze�. Musi pan ze mn� pojecha�.� Czy nie m�g� pan zatelefonowa� do szpitala?� Zrobi�em to. Zapytali mnie, co jest ch�opakowi, a kiedy odpowiedzia�em,powiedzieli, �e powinienem skontaktowa� si� z jakim� lekarzem. Powiedzieli, �eobjawy nie wskazuj� na nic gro�nego. Ale z moim synem jest coraz gorzej. Obawiamsi� najgorszego.M�czyzna dr�a� i by� spocony, a ciemne obw�dki pod jego oczyma a� nadto�wiadczy�y, jak ma�o spa� ostatniej nocy. Doktor Petrie podrapa� si� pozaro�ni�tym policzku i pokiwa� g�ow�. Po wczorajszym przyj�ciu czu�, jakby jaki�ci�ki m�ot ko�ata� mu w g�owie. Potrafi� jednak rozpozna� przera�enie i udr�k�stoj�cego przed nim cz�owieka.� Niech pan wejdzie do �rodka i na chwil� usi�dzie. Za dwie minuty b�d� got�w.M�czyzna w b��kitnej koszuli pos�usznie wszed� do domu za doktorem Petriem, by�jednak zbyt zdenerwowany, aby chocia� na moment usi���. Doktor Petrie wszed� dosypialni, zrzuci� z siebie p�aszcz k�pielowy i w po�piechu si� ubra�. Na nogina�o�y� sanda�y, przyg�adzi� d�oni� zmierzwione br�zowe w�osy, po czym si�gn��po swoj� torb� medyczn� i kluczyki od samochodu.W holu m�czyzna wreszcie usiad� na skraju drewnianej �awy, na kt�rej rozrzuconeby�y stare pisma medyczne. Wpatrywa� si� w b�yszcz�cy parkiet wzrokiem, jakidoktor Petrie widzia� ju� tak wiele razy. �Dlaczego to si� przydarzy�o akuratmnie? Dlaczego mnie? Przecie� na �wiecie jest tak wiele innych ludzi".� Panie...� Kelly, Dave Kelly. M�j syn tak�e ma na imi� Dave, David. Czy jest pan got�w,doktorze?� Tak. Czy chce pan, �eby�my jechali moim samochodem?� Wola�bym. � Dave Kelly pokiwa� g�ow�. � Nie by�by ze mnie dzisiaj najlepszykierowca.Doktor Petrie zatrzasn�� frontowe drzwi i obaj m�czy�ni znale�li si� nazewn�trz; owia�o ich gor�ce powietrze, s�o�ce zala�o o�lepiaj�cymi promieniami.Nie opodal sta� zaparkowany niebieski lincoln continental doktora. Obokprzystan�� zdezelowany, podniszczony czerwony furgon, kt�ry bez w�tpienianale�a� do pana Kelly'ego. Na drzwiach mia� wymalowane: �Speedy Motors, sp. zo.o."Wsiedli do lincolna i doktor Petrie w��czy� klimatyzacj�. By� marzec i o tejporze temperatura przekracza�a ju� trzydzie�ci stopni w cieniu. Ciche, spokojneulice modnego przedmie�cia Miami, gdzie doktor Petrie mieszka� i pracowa�,zalane by�y s�o�cem. Okna schludnych, eleganckich i drogich dom�w, by�yzamkni�te, �aluzje pozasuwane.� A teraz � powiedzia� doktor, wycofuj�c lincolna z podjazdu � kiedy b�dziemyjechali, chc� us�ysze� od pana, co dzieje si� z pa�skim synem. Prosz�opowiedzie� mi o wszystkich symptomach. Aha, i jeszcze niech mi pan powie, dok�dmam jecha�.� Do centrum � odpar� Kelly, ocieraj�c pot z powiek. � Mieszkam niedalekop�nocno-zachodniego skraju 20 Ulicy.Po chwili wyjechali na ulic�. Doktor nacisn�� na gaz i samoch�d skierowa� si�Burlington Drive w kierunku po�udniowym. Urz�dzenie klimatyzacyjne szybkoosuszy�o pot pana Kelly'ego i teraz z kolei m�czyzna zacz�� si� trz���.� Dlaczego wybra� pan akurat mnie? � zapyta� doktor Petrie. � Przecie� znalaz�bypan ze stu doktor�w bli�ej domu.Pan Kelly zakaszla�.� Polecono mi pana. M�j szwagier, jest prokuratorem, by� kiedy� pa�skimpacjentem. Zatelefonowa�em do niegoi poprosi�em, �eby mi poda� nazwisko najlepszego, jego zdaniem, lekarza. M�wi�panu, doktorze, m�j ch�opak potrzebuje naprawd� najlepszego. Je�eli jest z nimtak �le, jak wygl�da, tylko najlepszy lekarz mu pomo�e.� No to jak �le wygl�da? � Doktor Petrie szerokim �ukiem omin�� parkuj�c�ci�ar�wk�.� Kiedy do pana wyje�d�a�em, nie mia� nawet si�y otwiera� oczu. Jest bia�y jakpapier. O dziesi�tej czy jedenastej wieczorem dosta� drgawek, kt�re nie usta�ydo rana. Od tego czasu podawa�em mu wod� i aspiryn�. Czy dobrze post�pi�em?Doktor Petrie pokiwa� g�ow�.� W ka�dym razie mu pan nie zaszkodzi�. Ile on ma lat?� W�a�nie uko�czy� dziewi��.Doktor Petrie skr�ci� na 441 Ulic� i lincoln nikn�� teraz w kierunkupo�udniowym. Doktor popatrzy� na sw�j stary zegarek. By�o kilka minut podziewi�tej. Westchn��. Fatalny pocz�tek jak na poniedzia�ek. Przyjrza� si�swojemu odbiciu w samochodowym lusterku i ujrza� kr�tko ostrzy�onego typowegoameryka�skiego lekarza w �rednim wieku, z kacem a� nadto wyra�nie wymalowanym natwarzy.Co bardziej zgry�liwi koledzy-lekarze nadali kiedy� doktorowi Petriemu przydomek��wi�ty Leonard od geriatrii", a to dlatego, �e jego klientel� stanowili w du�ejmierze starsi i nieprzyzwoicie bogaci ludzie � g��wnie stare wdowy obezgranicznych fortunach, opalone na br�z w odcieniu przypominaj�cym kolorsk�rzanych toreb u�ywanych przez listonoszy. Drugi pow�d przezwiska by� taki, �edoktor Petrie wygl�da� a� nieprzyzwoicie �wi�toszkowato. Odnosi�o si� wra�enie,�e zaledwie po�ow� swej szerokiej wiedzy medycznej uzyska� dzi�ki nauce ipraktyce; drug� podarowa� mu sam B�g. Poza tym by� wysoki, szczup�y i sprawny,mia� jasne oczy i przyjazn�, szczer� twarz � to wszystko pracowa�o na jegosukces.Doktor Petrie spogl�da� na swoj� prac� w ten spos�b:bogate starsze damy potrzebuj� opieki medycznej tak, jak wszyscy inni ludzie iskoro on sam potrafi zarabia� du�o pieni�dzy, udzielaj�c im porad, czasami nawetdotycz�cych wyimaginowanych przez nie chor�b, nie ma w tym nic z�ego, ani zpunktu widzenia medycyny, ani etyki. A poza tym, rozmy�la�, mimo pieni�dzy,kt�re ju� zarobi�em, jestem wystarczaj�co odpowiedzialnym cz�owiekiem, aby zwlecsi� z ��ka w gor�cy poniedzia�kowy poranek i jecha� przez ca�e miasto do ci�kochorego dziecka.�a�owa� w tej chwili, �e nie jest na tyle zr�wnowa�onym cz�owiekiem, by odmawia�sobie alkoholu; poprzedniego wieczoru wypi� osiem solidnych drink�w na przyj�ciuw klubie golfowym.� Kto jest teraz z ch�opakiem? � zapyta� Kelly'ego.� Matka. Mia�a i�� do pracy, ale zosta�a w domu.� Czy podali�cie mu co� do jedzenia albo do picia, poza wod�?� Dostawa� tylko wod�. M�wi� panu, w jednej chwili dzieciak ma czterdzie�cistopni gor�czki, a w nast�pnej jest ju� zimny jak l�d. Przez ca�y czas ma sucheusta, j�zykiem ledwie porusza. Uzna�em, �e woda b�dzie najlepsza.Doktor Petrie zatrzyma� samoch�d na czerwonych �wiat�ach i oczekuj�c na ichzmian�, b�bni� palcami po kierownicy, rozmy�laj�c.Kelly popatrzy� na niego, blady, przera�ony, pr�buj�c ukrywa� oznakizdenerwowania.� Czy przypomina to objawy jakiej� znanej panu choroby? � zapyta�.Doktor Petrie u�miechn�� si�.� Niczego nie mog� panu powiedzie�, zanim nie zobacz� ch�opaka � odpar�. � Jakpracuj� jego zwieracze?� Jego co?� Zwieracze. Czy s� lu�ne, czy nie? Jak oddaje stolec? Pan Kelly pokiwa� g�ow�.� No w�a�nie. Leci z niego jak z syfonu.Ruszyli i Kelly zacz�� wskazywa� drog�.Po kilku zakr�tach dotarli do skrzy�owania, na kt�rego jednym z rog�w znajdowa�si� wielopoziomowy gara�. Wjechali do niego i doktor zaparkowa� obokzdezelowanej ci�ar�wki. W rogu wala�y si� stare zderzaki, fragmenty karoserii iinne rdzewiej�ce cz�ci do samochod�w.Kelly wysiad� z lincolna.� Niech pan idzie za mn� � powiedzia�. � Mieszkamy nad gara�em.Doktor Petrie wzi�� torb� lekarsk� i popatrzy� na lincolna. Nast�pnie ruszy� zaKellym. Wspi�li si� na g�r� po drgaj�cych schodach przeciwpo�arowych, po czymprzez zawalony r�nymi gratami balkon dostali si� do mieszkania Kelly'ego. By�otu ciemno, ponuro, �mierdzia�o stare, skis�e mleko.� Glorio, przyprowadzi�em lekarza! � zawo�a� pan Kelly. Nie by�o odpowiedzi.Kelly poprowadzi� Petriego przez mieszkanie w kierunku w�skiego holu. Znajdowa�si� tutaj z�amany stojak na parasole, a �ciany oblepione by�y fotografiamisamochod�w wy�cigowych.� T�dy � powiedzia� Kelly. Delikatnie otworzy� drzwi znajduj�ce si� na ko�cuholu i wprowadzi� doktora Petriego do kolejnego pomieszczenia.Ch�opak le�a� w wygniecionej, mokrej od potu po�cieli. W pokoju panowa� w... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grochowka.xlx.pl