Zbigniew Nienacki - Templariusze, E-BOOKI, Nowe (h - 123)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]ZBIGNIEW NIENACKI
PAN SAMOCHODZIK
I TEMPLARIUSZE
ROZDZIAŁ PIERWSZY
CZY SKARB TEMPLARIUSZY ZNAJDUJE SIE W POLSCE? – TAJEMNICZY
DOKUMENT – TOWARZYSTWO POSZUKIWACZY SKARBÓW – KAPITAN PETERSEN I
JEGO PROPOZYCJA – WIELKI MISTRZ ZAKONU TEMPLARIUSZY UKRYWA SKARBY
ZAKONNE – HASŁO JAKUBA DE MOLAY
Pod koniec czerwca, w samo południe, gwałtownie zaterkotał dzwonek przy moich
drzwiach. Niech
ħ
tnie wstałem od biurka, przy którym
Ļ
l
ħ
czałem nad zawiłymi dziejami zakonu
templariuszy, otworzyłem drzwi i napotkałem sympatyczne i miłe memu sercu twarze trzech
harcerzy: Tella, Wiewiórki i Sokolego Oka.
- Panie Tomaszu! Panie Samochodzik! - wołali jeden przez drugiego. - Szykuje si
ħ
nowa
przygoda, prawda?
Ich twarze wyra
Ň
ały ogromne zaaferowanie. Nie zapytali nawet, czy mam czas na
rozmow
ħ
.Wpakowali si
ħ
do pokoju, obsiedli fotele.
- I co pan na to? Co pan na to, panie Tomaszu? - pytał Wilhelm Tell, wymachuj
Ģ
c gazet
Ģ
.
Zrobiłem zdziwion
Ģ
min
ħ
.
- Jeszcze nie czytałem dzisiejszej prasy..,
- To niech pan czyta! Szykuje si
ħ
przygoda! Nowa wyprawa po złote runo! - znowu
wołali jeden przez drugiego. I wetkn
ħ
li mi do r
Ģ
k przyniesion
Ģ
gazet
ħ
.
- Ale
Ň
ja mam bardzo pilne zaj
ħ
cłe... - broniłem si
ħ
.
Podnie
Ļ
li ogromny wrzask:
- Panie Tomaszu, co si
ħ
stało?! Nie chce pan szuka
ę
przygód? Ju
Ň
ma pan dosy
ę
odniesionych triumfów? A mo
Ň
e pan si
ħ
l
ħ
ka nowej przygody? Przecie
Ň
chyba nie
zrezygnujemy ze skarbów templariuszy?
- Co takiego? - i a
Ň
zaczerwienłłem si
ħ
z wra
Ň
enia. - Skarby templariuszy? Sk
Ģ
d
wiecie o tej sprawie?
- Jak to: sk
Ģ
d wiemy? Z gazety, któr
Ģ
pan trzyma w r
ħ
ku.
Rozło
Ň
yłem płacht
ħ
gazety. Natychmiast wpadł mi w oczy tytuł wydrukowany grub
Ģ
czcionk
Ģ
:
CZY
SKARBY TEMPLARIUSZY
ZNAJDUJ
ġ
SI
Ħ
W POLSCE?
Wyznaj
ħ
,
Ň
e zrobiło mi si
ħ
na przemian zimno i gor
Ģ
co. Potem, w miar
ħ
jak
zapoznawałem si
ħ
z tre
Ļ
ci
Ģ
opublikowanego artykułu, narastało we mnie uczucie gniewu.
- Co za dure
ı
! Co za bałwan! Ach,
Ň
ebym go tak dostał w swoje r
ħ
ce! - krzykn
Ģ
łem,
uderzaj
Ģ
c dłoni
Ģ
w rozło
Ň
on
Ģ
gazet
ħ
. - Po co on to opublikował?
Chłopcy byli bardzo zdziwieni.
- Pan s
Ģ
dzi,
Ň
e to zwykła kaczka dziennikarska? Pan przypuszcza,
Ň
e nie ma w Polscc
skarbów templariuszy?
Poszedłem do kuchni i napiłem si
ħ
wody. Troch
ħ
ochłon
Ģ
łem z gniewu. Powiedziałem:
- Nie wiem, czy s
Ģ
w Polsce skarby zakonu templariuszy. Natomiast zdaj
ħ
sobie spraw
ħ
,
Ň
e t
ħ
gazet
ħ
czyta prawie pół miliona ludzi. Z tego pół miliona zapewne przynajmniej kilku lub
kilkunastu zapragnie sta
ę
si
ħ
posiadaczami bezcennych skarbów. I rozpocznie si
ħ
takie
myszkowanie za owymi skarbami,
Ň
e a
Ň
zimno mi si
ħ
robi na sam
Ģ
my
Ļ
l o tym. Zaczn
Ģ
ku
ę
dziury we wszystkich starych zamkach, przeoraj
Ģ
i przekopi
Ģ
ka
Ň
dy metr ziemi. Skarbów
oczywi
Ļ
cie nie znajd
Ģ
, bo by
ę
mo
Ň
e nie ma ich u nas, ale na pewno utrudni
Ģ
poszukiwania tym,
którzy t
Ģ
spraw
Ģ
zechc
Ģ
zaj
Ģę
si
ħ
na serio. Dlatego wła
Ļ
nie tak rozgniewał mnie ten artykuł.
- Wi
ħ
c pan pow
Ģ
tpiewa o istnieniu tych skarbów W Polsce? - spytał Tell.
- Och; a
Ň
tak nie my
Ļ
l
ħ
... - odrzekłem wykr
ħ
tnie. - Wydaje mi si
ħ
jednak,
Ň
e jest to
historia niezwykle skomplikowana.
Nagle odezwał si
ħ
Sokole Oko, który przez dłu
Ň
sz
Ģ
chwil
ħ
kr
ħ
cił si
ħ
koło mojego biurka,
łypi
Ģ
c swoimi bystrymi oczami na rozło
Ň
one na biurku ksi
ĢŇ
ki i szpargały.
- Panie Tomaszu - powiedział z powag
Ģ
- komu pan chce puszcza
ę
dym w oczy?
Ludziom, którzy pomogli panu odnale
Ņę
zbiory dziedzica Dunina? A co to wszystko znaczy? -
wskazał r
ħ
k
Ģ
biurko. - Studiuje pan ksi
ĢŇ
ki o templariuszach. Zajmuje si
ħ
pan nimi od dłu
Ň
szego
czasu, bo na stercie szpargałów w prawym rogu biurka widz
ħ
troch
ħ
kilkudniowego kurzu - to
mówł
Ģ
c przejechał palcem po papierach i z triumfem wskazał długi
Ļ
lad. - Jednym słowem:
spraw
Ģ
skarbów templariuszy interesuje si
ħ
pan od dłu
Ň
szego czasu i na pewno wie pan o niej
bardzo wiele. Pan szykuje si
ħ
do nowej wyprawy. Pozwolimy sobie by
ę
odmiennego zdania o
autorze artykułu w gazecie. Dzi
ħ
ki niemu dowiedzieli
Ļ
my si
ħ
o skarbach i o tym,
Ň
e zamierza pan
ich szuka
ę
bez swoich dawnych współpracowników.
- To bardzo nieładnie z pana strony - obraził si
Ģ
Tell.
Bezradnie rozlo
Ņ
yłem r
ħ
ce:
- Zdemaskowali
Ļ
cie mnie. Tak, to prawda, Od miesi
Ģ
ca
przygotowuj
ħ
si
ħ
do nowej
wyprawy, której celem ma by
ę
odnalezienie skarbu templariuszy. Nie wtajemniczałem was,
gdy
Ň
l
ħ
kałem si
ħ
,
Ň
e zechcecie wzi
Ģę
udział w wyprawie. A ja na to nie mógłbym si
ħ
zgodzi
ę
.
- A dlaczego? Jest oczywiste,
Ň
e musimy wzi
Ģę
udział w wyprawie - oburzył si
ħ
Wiewiórka.
Pokr
ħ
ciłem głow
Ģ
.
- Nie, drodzy chłopcy. Bardzo was lubi
ħ
i ceni
ħ
,
wiele zawdzi
ħ
czam waszej
przenikliwo
Ļ
ci i pomocy. Ale tym razem wyprawa jest bardzo niebezpieczna i mozolna.
Wtedy, gdy szukali
Ļ
my zbiorów dziedzica Dunina, znajdowali
Ļ
cie si
ħ
na obozie harcerskim i
pomagali
Ļ
cie mi, jednocze
Ļ
nie wypoczywaj
Ģ
c. Teraz macie wakacje, pojedziecie tak
Ň
e na
obóz, musicie nabra
ę
sił do nowego roku szkolnego.
- Panie Samochodzik, błagamy pana, niech pan nam oszcz
ħ
dzi tych morałów - j
ħ
kn
Ģ
ł
Wilhelm Tell.
- Panie Tomaszu - powiedział Sokole Oko. - Przewidzieli
Ļ
my wszystkie pa
ı
skie
opory. Oto s
Ģ
pisemne zgody naszych rodziców. Pozwalaj
Ģ
nam przebywa
ę
pod pana opiek
Ģ
.
I wszyscy trzej wyci
Ģ
gn
ħ
li z kieszeni kartki papieru z podpisanymi przez ich
rodziców zezwoleniami na wzi
ħ
cie udziału w tej wyprawie.
- Rodzice zadzwoni
Ģ
do pana w tej sprawie - zaznaczył Wiewiórka.
- Nie, chłopcy. To niemo
Ň
liwe. Nie znacie dokładnie historii zwi
Ģ
zanej z tymi skarbami
i nie zdajecie sobie sprawy z trudno
Ļ
ci, jakie oczekuj
Ģ
tego, co zechce rozwi
Ģ
za
ę
zagadk
ħ
templariuszy. Prawdopodobnie ta wyprawa, niestety, sko
ı
czy si
ħ
wielkim fiaskiem.
Zmarnujecie wakacje.
Nie chciałem patrze
ę
na ich zrozpaczone miny i si
ħ
gn
Ģ
łem po przyniesion
Ģ
gazet
ħ
.
Tym razem trafiła do mej
Ļ
wiadomo
Ļ
ci tre
Ļę
kilku ostatnich zda
ı
z artykułu, na które przy
pobie
Ň
nym czytaniu nie zwróciłem uwagi.
- Bo
Ň
e drogi! - zerwałem si
ħ
z krzesła, - Przecie
Ň
ja tam ju
Ň
powinienem pojecha
ę
.
Zaraz! Natychmiast! Bo inaczej mnie ubiegn
Ģ
. A mój samochód jest w remoncie!
Dr
ŇĢ
cymi ze zdenerwowania palcami nakr
ħ
ciłem tarcz
ħ
telefonu.
- Panie Rólka, błagam pana, niech si
ħ
pan po
Ļ
pieszy z przegl
Ģ
dem mojego wozu -
płaczliwie mówiłem do telefonu. - Musz
ħ
mie
ę
swój samochód jeszcze dzi
Ļ
. Natychmiast!
Co?... Dopiero na jutro rano? Wcze
Ļ
niej w
Ň
aden sposób pan nie zdoła przygotowa
ę
samochodu?
Zrozpaczony odło
Ň
yłem słuchawk
ħ
na widełki.
- Pi
ħ
knie si
ħ
ta historia zaczyna – westchn
Ģ
łem. - Od razu na starcie trac
ħ
kilkana
Ļ
cie
godzin. Przecie
Ň
nie tylko ja przeczytałem ten artykuł. Inni s
Ģ
ju
Ň
na pewno w drodze do
Miłkokuku.
My
Ļ
li, które mnie ogarn
ħ
ły
r
nie nale
Ň
ały do wesołych. Chłopcy tak
Ň
e milczeli
ponuro, obra
Ň
eni moj
Ģ
odmow
Ģ
. Wreszcie odezwał si
ħ
Sokole Oko:
- Gdyby nie my, by
ę
mo
Ň
e, pa
ı
ski start opó
Ņ
niłby si
ħ
nie o kilka godzin, ale o kilka
dni. Zapewne przez cały dzie
ı
Ļ
l
ħ
czałby pan przy swoim biurku i, by
ę
mo
Ň
e, w ogóle nie
przeczytałby pan dzisiejszej gazety. A my j
Ģ
panu przynie
Ļ
li
Ļ
my i w ten sposób dowiedział
si
ħ
pan,
Ň
e najwy
Ň
sza pora wyruszy
ę
na wypraw
ħ
.
Miał racj
ħ
. Spojrzałem na nich z wdzi
ħ
czno
Ļ
ci
Ģ
.
- To prawda. Postanowiłem,
Ň
e dzisiaj w ogóle nie rusz
ħ
si
ħ
z domu i przewertuj
ħ
do
ko
ı
ca wszystkie materiały o templariuszach. Bardzo wi
ħ
c jestem wam wdzi
ħ
czny i dzi
ħ
kuj
ħ
za pomoc. To bardzo przykre, lecz jednak nie mog
ħ
was zabra
ę
ze sob
Ģ
.
W tym momencie na moim biurku odezwał si
ħ
telefon. Dzwonił doktor W., ojciec
Tella.
- Czy rzeczywi
Ļ
cie wybiera si
ħ
pan na now
Ģ
wypraw
ħ
? - spytał. - Bo mój syn, jak
tylko przeczytał w gazecie o skarbie templariuszy, od razu doszedł do przekonania,
Ň
e pan na
pewno we
Ņ
mie udział w poszukiwaniach skarbu. Wymógł na mnie, abym mu dał zezwolenie
na wzi
ħ
cie udziału w wyprawie. Ba, mało tego, musiałem jeszcze zadzwoni
ę
do rodziców
Wiewiórki i Sokolego Oka i ich tak
Ň
e nakłoni
ę
do udzielenia zezwolenia. Wprawdzie chłopcy
mieli pojutrze wyjecha
ę
na obóz harcerski, ale pod pa
ı
sk
Ģ
opiek
Ģ
...
- Waham si
ħ
, czy ich zabra
ę
, poniewa
Ň
b
ħ
dzie to bardzo m
ħ
cz
Ģ
ca wyprawa -
przerwałem potok słów doktora.
- M
ħ
cz
Ģ
ca? By
ę
mo
Ň
e - zgodził si
ħ
doktor. - Ale czy pan wie,
Ň
e od czasu tej słynnej
historii z odnalezieniem zbiorów chłopcy, którzy nie byli w szkole najlepszymi uczniami,
bardzo si
ħ
podci
Ģ
gn
ħ
li w nauce? W tym roku otrzymali pi
Ģ
tki z historii, zorganizowali w
szkole kółko antropologiczne, dyrektor szkoły jest nimi zachwycony. Dlatego gdy mój syn
[ Pobierz całość w formacie PDF ]