Zemsta, eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
AlthenorZEMST-Bagna, nie cierpię bagien, dlaczego dałem się tu przycišgnšć? - wydzierał się Soviet-Pewnie dlatego, bo nie miałe ochoty umierać - odpowiedział mu spokojnie Althenor aep Koko-I dlatego, bo nie chcielimy płacić za szkody wyrzšdzone przez Dennisa - dodał Gerald, spogšdajšc na krasnoluda-No co, mówiłem mu, żeby się nie rozpychał - odparł krasnolud-Ale czy to był powód, żeby zaczšć cinać głowy wszystkim jak leci? Mało i mi nie cišłe - dodał Althenor-To co mi się pchałe pod topór - odpowiedział Dennis, głaszczšc pieszczotliwie swój topór cały we krwi-A tak w ogóle, to kto wpadł na pomysł żeby ukrywać się w starej wieży? - przeszedł do kontrataku krasnolud-A skšd miałem wiedzieć, że mieszka tam zwariowany czarodziej z hordš strażników - odparł Althenor-Zamknijcie się do diabła, łeb mnie boli - wrzasnęła Ettariel aep Lara nowy nabytek drużyny-Niech to szlag, nie mogę się do niej przyzwyczaić - wrzasnšł Soviet-Kto wpadł na pomysł żeby się do nas przyłšczyła? - zapytał się spokojnie Soviet, ale odpowiedziała mu cisza-KTO DO CHOLERY WPADŁ NA TO, ŻEBY TO WALNIĘTA ELFKA SIĘ DO NAS PRZYŁĽCZYŁA? - nie wytrzymał Soviet i już sięgał po swój miecz "Kręgosłup Andrzeja"-Jako się tak sama przyplštała i przyczepiła, i w drodze głosowania doszlimy do wniosku, że może się przydać - odpowiedział mu ciszony głosem Althenor-A DLACZEGO TEGO NIE PAMIĘTAM !?-Dlatego, że byłe pijany-Spadajmy zanim przyjdš tu wieniacy zwabieni wrzaskami Sovieta - odpowiedział Ettariel, która pewnie dostanie przydomek "ta którš cišgle boli głowa"-OK.-OK.-OK.Ruszyli dalej przez bagna z nadziejš, że nikt za szybko nie zauważy ubytku wieży i nie zacznš ich cigać za szybko. Bagna mierdziały jak tygodniowe skarpetki i w dodatku nikt,nawet wiedmin nie wiedział co w nich siedzi. Słońce chyliło się ku zachodowi, a oni cały czas tkwili na bagnach. Postanowili nie zatrzymywać się, więc po 3 godz. marszu udałosię im wydostać z mokradeł.-Czas się zatrzymać - powiedział Gerald-Kto ma jako pierwszy warte? - zapytał Althenor, wiadom tego, że pożałuje tych słów-A jak mylisz ? - odpowiedzieli mu chórem Gerald i Soviet-Wiedziałem po prostu - tu słowa przerwało mu potężne chrapanie Dennisa-A może dzi zrobimy inaczej? - i dał znak, że myli o Dennisie, reszta odpowiedziała mu kiwnieniem głowy.-Dennis topór ci kradnš!! - wrzasnęła Ettariel-Mój topór !!!!!!-HAHAHAHAHA - wszyscy oprócz Dennisa miali się-Dennis ty masz teraz warte-A żeby was pokręciło!***Pieprzona warta, nie ma nikogo kogo można zabić, mylał sobie Dennis starajšc się nie zasnšć. Noc była spokojna, bezchmurna i były doskonale widoczne gwiazdy ,ale jakidziwny zapach dochodzšcy niewiadomo skšd psuł nastrój. Dennis poczštkowo, czyli pierwsze 2 godziny warty ignorował go rysujšc sobie na piasku. Po tych dwóch godzinachzapach stał się intensywniejszy, teraz można było wyczuć dominujšce zapachy, a była to róża ,wanilia i jeszcze jeden którego Dennis nie znał. Postanowił to zignorować i zaczšłrzucać w drzewa kamieniami, pomylał sobie, że gdyby zobaczył go który z elfów to dostałby po łbie. Zapach znowu stał się jeszcze bardziej intensywny, tak, że wyczuł co co gozaniepokoiło, a konkretnie odór zgnilizny. Tym razem nie zignorował tego zapachu tylko ruszył w stronę z której dochodził. Zapach dochodził nie z bagien jak na poczštkumylał tylko z lasu nieopodal, jakie 200 m od ich obozowiska. Po drodze wycišgnšł swój ukochany topór "Zabójcę skurwysynów" pogłaskał go po ostrzu i ruszył pewnymkrokiem w stronę lasu. Przed samym lasem założył tarcze i ruszył dalej za zapachem. Po drodze do ródła zapachu, zastanowił się jakim cudem ten zapach docierał do ichobozowiska, skoro był 200 m. od nich. Nagle odór stał się potworny że aż musiał zatkać nos. Pewnie doszedłem do ródła, pomylał sobie. To co zobaczył wstrzšsnęło go.Był to rówporonięty kwiatami, a w rowie ciało tak potwornie zmasakrowane, że mało mu się nie cofneło mimo, że widział wiele, ale to było potworne, dzieci obdarte ze skóry, ręce ,nogi i inneczęci ciała walajšce się po rowie. Najbardziej wstrzšsajšce było dla niego widok dzieci bez głowy obdarte ze skóry. Odmówił krótkš modlitwę za ich dusze i pucił się sprintemw stronę obozowiska. Gdy wybiegł z lasu zaczšł krzyczeć żeby obudzić towarzyszy. -Dennis co się do cholery dzieje? - krzyknšł Soviet-Co to za odór ? - zapytała EttarielDennis z trudem łapišc oddech odpowiedział-Tam jaki chędożony wariat urzšdził masakrę cholernš masakrę kobiety i dzieci obdarte ze skóryZapadła cisza którš przerwał krótkim i rzeczowym komentarzem Soviet- O kurwa***Byli już w drodze do lasu w pełnym uzbrojeniu. Soviet w kolczudze i hełmie z Kręgosłupem Andrzeja w ręce. Gerald w typowej dla wiedmina kurtce ćwiekowanej i mieczem na plecach.Althenor w ubraniu mamroczšc co. Ettariel miała na sobie pszeszywnice i łuk na plecach. Dennis cały czas dzierżył swój topór w jednej ręce a w drugiej tarcze a na sobiemiał kolczugę. Słońce powoli pojawiało się na horyzoncie,wiał lekki wietrzyk. Althenor spojrzał na Ettariel pszeszywnica podkrelała jej kształty dodajšc powabu.Wkroczyli do lasu odór zgnilizny stał się nie do zniesienia zasłonili sobie nosy chustkami podanymi przez Althenora. Brnęli przez las za zapachem i po ladach jakie zostawiłDennis biegnšc po nich. Dotarli do rowu chusteczki wydawały się już nie pomagać. -Etta mam pytanie czy jeste gotowa na to co tam zobaczysz? - zapytał Dennis poważnie-A co kurwa mylisz że jestem jaka dziewczynka ? - odparła mu pewnie Ettariel-No to idziemy - dodał Soviet i ruszył pewnym krokiem do rowu-To chodzimy - powiedział Gerald i poszedł za nim-Jak wszyscy to wszyscy ,idziemyTo co zobaczyli spowodowało że Sovietowi prawie się cofnęło a Ettariel zwymiotowała, tylko Gerald ,Althenor i Dennis stali nie wzruszeni.-Co to mogło zrobić Gerald - zapytał Althenor-Nie mam pojęcia Alt nie mam pojęcia - odparł mu na to Gerald-Ale chyba człowiek jaki wariat tak mi się wydaje żadne potwór nie zostawia takich smakowitych kšsków - dodał umiechajšc się paskudnie-Gerald skończ z tym twoim sarkazmem denerwuje mnie on! - wrzasnęła Ettariel ocierajšc sobie usta-Ciekawe do tej rzezi musiał dojć niedawno - powiedział spokojnie Althenor-I co z tego Alt ? - zaciekawił się Dennis-Chyba tylko to że ten kto jej dokonał może tu być i nas obserwować-Co?-Niech tylko skurwysyn chędorzony wpadanie mi w ręce to zobaczycie co mu zrobię - wrzasnšł Soviet i zaczšł się rozglšdać za czym co można ukatrupićAmulet Gerald poruszył się-Nie musisz mnie szukać - powiedział jaki głos-Kto to powiedział ? - odparł Gerald-Ja brzmiałaby złoliwa odpowiedzi ale naprawdę to nie wasz interes-Naprawdę chyba nasz bo mamy potwornš ochotę cię ukatrupić za to co tu zrobiłe-Nie jestecie pierwszymi ani pewnie ostatnimi który majš na to ochotęAmulet Geralda zaczšł wirować prawie jak żywy. Z tymi słowami z lasu wyłoniła się postać jakiego stwora. Stwór był wysoki na 3 metry szeroki na półtorej. Stanšł podrugiej stronie rowu tak że słońce miał ze plecami i nie można był powiedzieć o nim nic więcej. Ettariel cišgeła z pleców łuk przygotowana do strzału. Soviet chwyciłmocniej "Kręgosłup Andrzeja". Gerald sprawdził czy miecz ma w dobrej pozycji. Althenor był już gotów do starcia które było nieuchronne.-Poznajcie mojego sługę i zapamiętajcie jak wyglšda ponieważ będzie to ostatnia rzecz jakš zobaczycie.Stwór ruszył w ich stronę Ettariel zaczęła wypuszczać strzałę za strzałš. Stwór nawet nie zwolnił kroku cały czas brnš w ich stronę. Amulet Geralda poruszył się a z rškAlthenora wystrzelił czerwony grot lecšcy w stronę potwora i godzšcy go w tyłów. Stwór cały czas szedł w ich stronę ale z miejsca gdzie trafił grot zaczęła płynšć czarnaropa. Ettariel wypuciła trzy strzały prosto w to miejsce wszystkie trzy trafiły stwór zaryczał ale cały czas szedł. Sytuacja powtarzała się ale bez większych rezultatów. Stwórzaczšł wychodzić z rowu Soviet z Geraldem wyszli mu na spotkanie i zaczęła się prawdziwa walka. Pierwszy potwora dopadał Gerald i od razu musiał unikać ciosu szponiastej łapy wymierzonej w niego wykonał unik kucajšc i odtaczajšc się na bok. Soviet chwilę póniej dopadł stwora i uderzajšc zza głowy odršbał potworowi ramie aleten nie przejmujšc się dalej atakował Geralda. Kolejny cios stwora był skierowany na Sovieta który spróbował go sparować ale nie wyszło mu to za dobrze bo cios stworabył tak potężny że Soviet się przewrócił. Stwór już chciał zadać kolejny potężny cios gdy uderzył w niego piorun kulisty który powalił go. Ale stwór wstał zanim ktokolwiekzdołał do niego doskoczyć i dobić. Gerald wykorzystał chwilę nieuwagi stwora i uderzył w niego z piruetu odcinajšc kolejne ramie. Stwór cały czas stał ale niedługo boSoviet uderzył w niego ze swojego miecza po raz drugi tym razem celujšc w głowę cios był celny i głowa potwora rozpadła się na pół.-Co to było ? - zapytał Soviet przyglšdajšc się resztkš stwora-Trochę przypomina ghula ale jest znacznie większy - powiedział wiedmin-Wytrzymały jak diabli przywaliłem w niego z pioruna kulistego z całš mocš a on to przeżył - dodał Althenor-Ej a gdzie jest Dennis on nigdy nie uciekał z pola walki? - zapytała Ettariel wycišgajšc strzały z stwora-Ja mam waszego towarzysza - odpowiedział głos-Mam doć tego gocia - powiedział Gerald zgrzytajšc zębami-Jeli chcecie go zobaczyć żywego to przyjcie do mojej wieży ,idicie czerwonš cieżkš***Czerwona cieżka ciekawe mylał sobie Althenor z typowš dla czarodziei dociekliwociš. Nikt nie mówił nic szli cieżkš pogršżeni w mylach. Czas wlókł się niemiłosiernie.Las umilkł już jakie pół godziny temu jedynym odgłosem były tylko odgłosy ich kroków. W końcu... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grochowka.xlx.pl