Zemsta Essi, eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Triss AnterionZemsta EssiDeszcz przestał padać, słońce niemiałe przebijało się przez chmury. Płotka poruszyła się wród zaroli,tupnęła. Geralt podniósł się z ziemi, przetarłzakurzone buty, poprawił opaskę. Yennefer wcišż leżała w krzakach jałowca rozkoszujšc się chłodnym,pachnšcym wiosnš powietrzem.- Jejku jej... Czy tak już będzie zawsze-zapytała.Geralt nachylił się, jego białe włosy opadły na twarz czarodziejki. Przywarł wargami do jej ust, zwarli się wnamiętnym pocałunku. Przycišgnęła go dosiebie, wiedziała, że teraz należy tylko do niej .Nagle, z lasu do ich uszu dobiegł gwałtowny szelest trawy i okrutny, przecišgły ryk.- Wiiiiiiiiiijjjjjjjjj- wrzasnšł Geralt.- Uciekaj, Yen!!!!Zanim jeszcze ucichło echo krzyku Geralta, Yen wrzasnęła tak, że wiedminowi zadzwoniło w uszach.Ten głos. Co by to było gdyby jednak stali się małżeństwem? Gdyby codziennie miał wysłuchiwać reprymendudzielanych tym zachrypłym głosikiem Horpyny?Wzdrygnšł się. Obrzydliwy odgłos łuski tršcej o wilgotnš pachnšcš wiosnš trawę przywrócił mu poczucierzeczywistoci, Zerwał się na nogi i rozejrzałza mieczem. Gorset Yen walał się pod brzozš, jej buty i fioletowa suknia rzucona była nieopodal jego slipek.Tak samo jak to fikune czarne skórzane wdzianko, które sprawił jej w Novigradzie, a o którego założeniemusiał się tyle naprosić. Widział to wszystko,ale miecza nie było. Machnšł rękš i chwycił gałšzkę jemioły leżšcš u jego stóp. Po krótkim namyle wyrzucił jši ułamał nieco większykonar pobliskiej brzozy. Kštem oka jeszcze zobaczył nagie, chude jak szczapa poladki Yen znikajšce wmałym wierkowym zagajniku na lewo. Potem błyskawiczniesię obrócił w kierunku niebezpieczeństwa, ugišł lekko kolana i stanšł w pozycji obronnej. Na próbę wisnšłkilka razy nowym orężem. Wszystko to sprawiałoniemiłš atmosferę amatorskiej improwizacji. Geralt uniósł rozdwajajšcy się niczym proca badyl na wysokoćswojej klatki piersiowej.W samš porę, Wij był już bardzo blisko.Płynnie uniósł łeb na wysokoć jakich 2 metrów, i zastygł tak. Tylko jego fałdy szyjne falowały jak ugotujšcej się do skoku kobry. Zasyczał złowrogo.Wij, nie Geralt.Wiedmin patrzył się w napięciu w żółte, hipnotycznie opalizujšce lepia bestii. Oczy niczym niema groba.Oczy w których można utonšć. Ech, te oczy...stał tak jeszcze dobre 10 sekund, po czym głono westchnšł. Konar wysunšł mu się z rozlunionych naglepalców. Geralt rzucił się do przodu jak szaleniec.targany spazmami objšł szyję wija, i wtulił się w płaty jej szyi łkajšc niekontrolowanie i szepczšc coniewyranie przez łzy. Obsypał łeb gadziny czułymipocałunkami.-Tęskniłem, szepnšł tkliwie i pieszczotliwie wpił usta w długš, łabędziš szyje Wija.Ten westchnšł tak spazmatycznie, tak ludzko, że Geralt natychmiast zapomniał o tych dwóch miesišcachrozłški. Chwilo, trwaj-powtórzył kilkukrotnie wrozedrganych z emocji mylach. Jeszcze na chwile stanęła mu przed oczami Yennefer. Przypomniał sobiespędzone razem chwile, szalone chwile beztroskiegożycia. To wszystko przemknęło mu przed oczami w cišgu tych paru sekund. Próbował sobie odpowiedzieć,zrozumieć dlaczego ofiarował tyle ze swego cennegożycia temu wrednemu, apodyktycznemu babsztylowi. Próbował wzruszyć się na wspomnienie najpiękniejszychchwil... Niczego nie czuję, stwierdził ze zgrozš,niczego, najmniejszego wzruszenia. To, że teraz o niej mylę, to gest rozmylny, wyważony, nie spontaniczny.Mylę o niej, bo czuje, że tak trzeba, niedlatego, że pragnę. Niczego nie czuję. Bo Yen pachnie bzem i agrestem, a nie słodkim piżmowym luzem, bonie ma liskiej, podniecajšco chłodnej, elekryzujšcejskóry. Bo jej oczy płonš pospolitym fioletem, nie ma w nich przelewajšcej się hipnotycznie żółci, nie ma w nichuczucia. Bo Yen...Bo Yen nie jest Wijem... co najwyżej żmijš.Potrzšsnšł głowš jakby opędzajšc się od widziadeł sennych. Gdy znów łapczywie objšł ukochanš, poczułdreszcz gdy ich języki znów się splotły, złšczyły,jakby symbolizujšc to co stanie się tej nocy, Geralt umiechnšł się w duchu. Oderwał na chwilę swe usta odwybranki swego serca i spojrzał w kierunku zagajnikaw którym zniknęła Yen.A więc w końcu spełniło się jego ostatnie życzenie...KONIEC [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grochowka.xlx.pl