Zerty Chlop Netpress Digital Ebook, klasyka literatury
[ Pobierz całość w formacie PDF ]Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora
. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej
zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z
.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym
.
Adolf Dygasiński
ŻERTY
CHŁOP
Konwersja:
ŻERTY CHŁOP
Adolf Dygasiński
— Nie źlijże się Maryna, bacz na święty spokój,
udobruchaj się i dej mi oto schlipać tę łyżczynę
żuru. — Tak mówił Maciek Opozda, fornal, który
podczas przypołudnia przybył spracowany do cz-
woraków, a zastał żonę w złym humorze.
— Będę ci się dobruchała, mam na ciebie być
pamiętna, kiej człek doma nijak podołać nie może!
— odrzekła Maryna, uwijając się około nalepy.
— Nie robię ja to swojego, czy co? Czegóż, ko-
bieto, chcesz ode mnie?... .
— Robić... robisz, toć widzę, co nie próżnujesz,
ino robisz; tyła syćko, co zarobisz, to i przeźresz.
— Oj głupia, głupia!... I cóżem ja temu krzyw
że mię Pan Jezus uczynił takim krzepkim do
jedzenia, że mi syćko idzie na zdrowie!
— Niechby ci ta było na zdrowie, co pożywasz,
bele te nasze dzieckowiny nie marły głodu przy to-
bie... Takie od biedy posnąć mogą.
4/8
— Baj baja, baj!... Mój pon ociec, świeć Panie
jego dusy, mieli nas w chałupie dziewięciorgo,
a żadne nie zmarniało, to i onym moim zła nie
będzie.
— Dyć słychałam, co was dziesięć było, nie
dziewięć! — zawołała Maryna ze złością i postaw-
iła przed mężem dwa garnki, jeden z żurem, drugi
z kartolami. — Kiejbym ja też miała tyle dziecek,
to bym się ta nie markociła, żeby ino było czym
gęby pozatykać.
— A nie wiesz to, co jak Pan Bóg kogo stworzy,
to go głodem nie umorzy! — powiedział spokojnie
Opozda, którego otoczyła para, wychodząca z
gorących potraw.
— Ludzie tak pedają kuli pocieszeniu, a nieje-
den i tak z głodu zmiera! Ja oto nieboga rady
dać nie mogę w chałupie; z Józka zleciała koszuli-
na, chłopaczysko ciałem świeci, a Jagna to już ze
dwa tydnie siedzi na nalepie bez to, co się sroma
chodzić bez kiecki; abo i ten Onufer, pędzi krowę
na pasternik, mający na sobie ino jedne nogaw-
icę; no a owa namniejsza sikorka w kołysce, to ci
nawet pierzynki nie doświarcyło.
— Ej, byłabyś cicho, kobieto! Toć jensi ludzie
bez nijakiej markoty po ziebrach chodzą.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]