Zabi krol, eBooks txt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]Autor: Janusz CyranTytul: �abi kr�l1. Berli�czycyKr�tko ostrzy�one, srebrzyste w�osy dobrze pasowa�y doczarnego munduru Wilhelma Daffnera. Przed nim, na szklanymstoliku, sta�a butelka z sokiem i pusta szklanka.- Zak�adam, �e nie wiecie wi�cej ni� przeci�tnimieszka�cy Centrum. Mamy k�opoty w nawi�zaniu ��czno�ci zeStref� B. Trwa to ju� od p� roku i jest uci��liwe iniepokoj�ce dla os�b, kt�re pozostawi�y tam krewnych iinteresy. Sytuacja jest zupe�nie inna ni� w przypadku StrefyA i D, z kt�rymi utracili�my kontakt po doniesieniach orozszerzaniu si� zarazy. S�yszeli�cie o tym. Zak��cenia w��czno�ci. Dziwne komunikaty. I w tym w�a�ciwie nie mijamysi� z prawd�.Daffner spojrza� na zebranych z uwag�, po kolei, jakbymobilizuj�c ich gotowo�� do skupienia si�. Pochyli� si�,nape�ni� szklank� sokiem. Oci�a�o�� ruch�w wskazywa�a, jakbardzo jest znu�ony.- Naprawd� otrzymali�my dziwne komunikaty. ��czno�� by�az�a, potem ca�kiem zanik�a.W��czy� wy�wietlacz �cienny i przerzuca� zasoby serweraWydzia�u Wywiadu Zdalnego.- Oto co zd��y�o dotrze�: Nadszed� dzie� s�du, trw�ciesi� i radujcie, bo Pan jest s�dzi� surowym i �wiat�em�wiata! Albo: D�ugo czekali�my na powt�rne przyj�cie, bracianajmilsi, i teraz chcieliby�my podzieli� si� z wami nasz�rado�ci�. Ale jest ona niepodzielna, wymagaj�ca i zazdrosna,c� zatem mo�emy wam powiedzie�? Chwalcie i oczekujcieWielkiego Przybysza, bowiem On jest m�dro�ci�, wybawieniem isensem, i On tak�e i wam przyniesie spok�j. Amen. Ostatnikomunikat. Porzuci�em wszelk� nadziej�. Wszystkich ogarniatu ob��d. Na Boga, zr�bcie co�, bo czeka nas co�straszliwego! Kixmoller... Christof Kixmoller to jeden znaszych pracownik�w w Kattowitz.Riks zna� Kixmollera. Przypomnia� sobie jego zaaferowan�g�b�, obwis�e, ��te policzki. I odra�aj�cy zwyczaj d�ubaniaw nosie. Wielokrotnie si� kontaktowali.Daffner westchn�� i wbi� wzrok w napisy.- Wys�ali�my do Oberschlesien sze�� ekip. Kamie� w wod�,cho� byli to najlepsi fachowcy. Dok�adni i ch�odni jak l�d.Znali�cie ich. Norbert Hertell. Barbara Nowicka. AlfredRinsche. Rimarzik. Georg Kutbay. To nieproste, wys�a� kogo�poza Centrum. Ogromne ryzyko. Procedura przygotowaniaorganizmu do spotkania z wirusami innej strefy jestpiekielnie kosztowna, tak samo jak przeniesienie przezbarier� strefow�. Wielu ludzi w Urz�dzie uwa�a, �epowinni�my machn�� r�k� na Stref� B. Postawi� na niejkrzy�yk. Po tym, co si� sta�o, nie mo�emy pozwoli� sobie nastraty, powiadaj�. Nie zgadzam si� z tymi opiniami. Wiemy,co sta�o si� w Strefie A i D, ale nie wiemy nic o Strefie B.By� mo�e b�dzie to mia�o znaczenie dla naszego przetrwania.Dlatego chc� podj�� jeszcze jedn� pr�b�. Uda�o mi si�przekona� kierownictwo Wydzia�u. Mamy teraz wi�ksze szanse.Opracowali�my bezpieczny spos�b transferu powrotnego. Je�lib�d� k�opoty z konwencjonalnymi �rodkami ��czno�ci,zabierzemy was z powrotem do Centrum.- To jeszcze nikomu si� nie uda�o.Remi Czarnezki zawsze m�wi� cicho, ledwo otwieraj�c ustatak, �e Daffner w pierwszej chwili nie zrozumia� go.- Jak pan widzi, w�o�yli�my w to naprawd� wiele wysi�ku.Czarnezki kiwn�� g�ow�. Mia� smutn�, d�ug� twarz zwpadni�tymi zielonymi oczyma.- Czy b�dziemy uzbrojeni? - zapyta� Falkenburg.Riks pierwszy raz widzia� Falkenburga. Zdecydowany ispokojny g�os pasuj�cy do kr�pego i silnego cia�a spodoba�mu si�. O Falkenburgu kr��y�y w Wydziale niesamowite plotki.- To jeszcze nie rozstrzygni�te. Czy chcia�by pan by�uzbrojony? - odbi� pytanie Daffner, zerkaj�c na Falkenburga zzainteresowaniem.- Sytuacja jest niejasna. Na razie trudno powiedzie�, czyby�by to atut.- To prawda - zafrasowa� si� Daffner. - Niekt�re pomiarywskazuj�, �e czas w Oberschlesien rozsynchronizowa� si�.Czas w�asny Strefy mo�e r�ni� si� od berli�skiego okilkadziesi�t lat. Nasz zesp� ekspert�w ci�gle szukaoptymalnego wariantu zachowa�. Na razie musicieodpowiedzie�, czy przyjmujecie zadanie.Popatrzy� pytaj�co na Czarnezkiego.- Tak - powiedzia� cicho Czarnezki. Nawet nie drgn��.Siedzia� wbity w fotel z wyci�gni�tymi chudymi nogami. Rikspami�ta� Remiego, kiedy nie by� tak flegmatyczny. Po misji wAfryce Po�udniowej, z kt�rej Riks przywi�z� go w lod�wce,Remi bardzo si� zmieni�.Falkenburg czeka� na Riksa. W jego wzroku nie by�oniezdecydowania. Co� innego. Oczekiwa� na odpowied� kolegi,jakby Riks by� starszy stopniem i nale�a� mu si� szacunek.Jakby Riks, kt�ry wcale si� tak nie czu�, by� kim�wa�niejszym.Twarz Riksa skrzywi� mimowiedny grymas.- Tak.Falkenburg odczeka� p� sekundy.- Tak.2. KattowitzRiks wypad� z tunelu oszo�omiony. Nic nie widzia�. Toby�o idiotyczne. Szcz�ka� z�bami, �ciska� teczk� i mruga�oczyma, usi�uj�c co� zobaczy�. Twardo uderzy� o pod�o�e,jakby spad� z pierwszego pi�tra; program steruj�cytransferem musia� mie� k�opoty.Ale �y�. By�o mu straszliwie zimno i dosta� dreszczy.Ci�gle nie widz�c zrobi� trzy chwiejne kroki.Najpierw zacz�� s�ysze�, potem przejrza�. �wiat�o by�ojaskrawe, pora�aj�ce. Odbija�o si� od zmro�onego �niegu.Sta� w potokach �wiat�a i rozgl�da� si� wok�.By� na �rodku jeziora skutego lodem. S�o�ce sta�o wysokonad lasem czerniej�cym na wprost. Z lasu ku o�nie�onej tafliwybiega� w�ski drewniany most, a� do wysepki poro�ni�tejdrzewami. Po lewej trwali w�dkarze nad przer�blami, za nimiby�a szosa i osiedle niskich dom�w. Program przenosz�cywybra� w miar� puste i pewne miejsce.Ruszy� w stron� szosy. P�ytki �nieg nie utrudnia� marszu.Min�wszy w bezpiecznej odleg�o�ci w�dkarzy wdrapa� si� powale na szos�. Lekki p�aszcz nie chroni� od zimna, leczszybki marsz rozgrza� Riksa, wi�c nie odczuwa� ju� dreszczy.Mijaj�ce go samochody nie r�ni�y si� od produkowanych wCentrum. By� niewielki ruch, mo�e trafi� na dzie��wi�teczny. Nauczy� si� na pami�� starej mapy Kattowitz iteraz por�wnywa� j� z otoczeniem. Zmiany by�y znaczne. Parkw miejscu du�ej dzielnicy mieszkaniowej. Ko�ci� �wi�tegoKrzy�a na Wzniesieniu Szachist�w razem z przyleg�ymcmentarzem znikn�y, zast�pione klasycystycznym pa�acem ipolem golfowym. Natomiast przechodnie byli ubranizwyczajnie, nie zwracali uwagi na Riksa. Min�� WzniesienieSzachist�w i zbli�a� si� do starego centrum Kattowitz. Nadawnym Placu Przemys�owym, gdzie niegdy� wznosi� si� surowypomnik genera�a Otterbecka, by� inny monument. Na granitowympostumencie sta�a istota nie przypominaj�ca cz�owieka.Trwa�a w niezdarnym rozkroku, z �abimi przednimi odn�amiwyci�gni�tymi w g�r�. Szeroki, bezz�bny pysk skierowany by�w d�; patrzy�a wyba�uszonymi, ogromnymi �lepiami (mo�e by�to rodzaj okular�w) na ludzi podchodz�cych z szacunkiem dost�p pomnika. P�aska g�owa ��czy�a si� z tu�owiem bezpo�rednictwa szyi. Cia�o istoty, zw�aszcza jej wielki,obwis�y brzuch, pokryte by�o pomarszczonymi fa�dami ubranialub sk�ry. Naprawd� obchodzono jakie� �wi�to. Do postumentupodchodzi�y matki z dzie�mi ubranymi w jaskrawer�nokolorowe futerka i sk�ada�y kwiaty u st�p pomnika.Dopiero teraz do�wiadczy� uczucia bolesnej obco�ci.Po�o�y� teczk� na ziemi i potar� nerwowo d�onie. Wok�pomnika przechadza�o si� kilkunastu m�czyzn w szarychmundurach. Byli uzbrojeni i u�miechali si�. Riks pospiesznieopu�ci� plac, przeszed� przez zasypany �niegiem park iznalaz� si�, tak jak oczekiwa�, przed betonow� p�yt� DworcaG��wnego. W �rodku ogarn�o go przyjemne ciep�o i szumludzkich g�os�w. Pod �cian� dostrzeg� rz�d kabin z ciemnegoszk�a. Wszed� do jednej z nich. zamkn�� za sob� drzwi iusiad� w fotelu. Panowa� tu p�mrok. Obrzydliwe uczucieobco�ci zel�a�o. Ciep�e, izolowane wn�trze kabinydostarcza�o z�udnego poczucia bezpiecze�stwa.Na wprost zamigota� ��ty napis: "Prosz� poda� numeridentyfikacyjny..." Odetchn��, wyj�� z teczki mikro ipo�o�y� je na kolanach. Przed sob� mia� gniazda nieznanegotypu. Wszystko zale�a�o od tego, jak Dawid wybrnie zsytuacji. Otworzy� pokryw� mikro. Wy�wietlacz zajarzy� si�przyjemnym b��kitem. Uruchomi� Dawida.Szybko�� i pewno�� dzia�ania Dawida zawsze wprawia�a gow podziw. Dawid �mign�� przez wy�wietlacz mikro i przywar�do siedmiu gniazd kabiny jednocze�nie. Pisn�y cicho izaraz zamilk�y - Dawid cofn�� si� i ju� wiedzia�, kt�re znich otworzy si� w nast�pnej mikrosekundzie. Na wy�wietlaczupojawi� si� schemat wej�� i Riks zobaczy�, �e Dawid atakujeca�� si�demk�. Wszed� jak w mas�o.Riks pomy�la�, �e nie by�o to zadanie godne Dawida.��ty napis znikn��, pojawi�o si� zaproszenie: "Prosz�wybra� us�ug�". Ale Dawid korzysta� ju� z o�miu tysi�cypi�ciuset czterdziestu siedmiu us�ug pow�oki naraz iwy�wietlacz pulsowa� czerwonym wska�nikiem nasyceniatransmisji danych.Po kilkunastu sekundach Dawid zawy� i zala� wy�wietlaczostrzegawcz� czerwieni�. Riks nie pr�bowa� dowiadywa� si�,jakie odkry� niebezpiecze�stwo. Zamkn�� pokryw� mikro iprzerwa� po��czenie. Schowa� mikro do teczki, zrobi� g��bokiwdech i wyszed� z kabiny. Z peronu wali� t�um pasa�er�w.Wmiesza� si� we� i opu�ci� dworzec. Zn�w z�apa�y godreszcze. Skr�ci� w skwer, stan�� przy �awce i postawi� naniej teczk�. Wok� nie by�o nikogo. Wyci�gn�� mikro iodnalaz� map� Kattowitz z adresami tajnych mieszka�.Przyjrza� si� lokalizacji czerwonych punkt�w. Speerstra�e20, mieszkanie numer 8. Dobre miejsce.3. Tajne mieszkaniaPo kwadransie przy spokojnej ulicy otworzy� kluczemprzeprogramowanym przez Dawida drzwi do trzypi�trowego domu.W korytarzu min�� si� ze starsz� kobiet�, u�miechn�a si�,jakby go pozna�a. Ciarki przebieg�y Riksowi po plecach.Czy�by demon zainstalowany w ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]