Zaczarowany dzban - Basnie szwedzkie, eBooks txt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]ZACZAROWANY DZBANBA�NIE SZWEDZKIE/I! *iY 1984� l/P 19841 '- L6 5 6ku. mi-11-� ' MAJ V&SERIA DZIE� PISARZY SKANDYNAWSKICHZACZAROWANY DZBANA*IBA�NIE SZWEDZKIEWYBRA� I POS�OWIEM OPATRZY� ROBERT STILLERPRZE�O�Y�A AGNIESZKA C1ENKOWSKAOPRACOWANIE GRAFICZN� WIES�AW MAJCHRZAKWYDAWNICTWO POZNA�SKIE 1983� Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Pozna�skie, Pozna� 1983ISBN 83-210-0374-5AkcNisse W�glarz i trollicaW dawnych czasach na cyplu p�nocno-zachodniej cz�ci jeziora Rasval, w g�rach Linde, mieszka� w�glarz imieniem Nils, nazywany przez wszystkich Nisse W�glarz. Jego ma�e poletko uprawia� parobek, a on sam ci�gle przebywa� w lesie, latem wyr�buj�c drzewo do wypalania, a zim� wypalaj�c w�giel. Ale jakkolwiek by si� stara�, nie szcz�ci�o mu si� zbytnio w robocie i wsz�dzie w okolicy m�wiono o nim jako o biedaku Nisse W�glarzu.Pewnego dnia, gdy ko*pa� "d� do wypalania w�gla po drugiej stronie jeziora, w pobli�u ponurej g�ry Hars, podesz�a do niego jaka� kobieta, pytaj�c, czy potrzebna mu jest pomoc przy wypalaniu.� O tak, przyda�aby si� � odpar� Nisse W�glarz.Zacz�a wi�c znosi� pnie i inne drewno, a naznosi�a tego wi�cej, ni� Nisse W�glarz m�g�by zwie�� koniem. Ko�o po�udnia by�o wi�c ju� do�� drzewa do nowego do�u. Gdy nadszed� wiecz�r, spyta�a go, co s�dzi o jej pracy i czy pozwoli jej przyj�� nast�pnego dnia.W�glarz by� zadowolony i zgodzi� si�. Wr�ci�a wi�c nazajutrz i przychodzi�a przez nast�pne dni. Gdy drewno zosta�o ju� wypalone, pomog�a mu rozgrzeba� d�, a nigdy dot�d Nisse nie mia� tak pi�knego w�gla jak tym razem.Zosta�a u niego w lesie przez trzy lata i przez ten czas urodzi�a troje dzieci. Ale nie martwi�o to zbytnio Nisse W�glarza, gdy� ona sama opiekowa�a si� male�stwami, nie sprawia�y mu wi�c k�opotu.Gdy sz�o na czwarty rok, zacz�a nalega�, by zabra� j� ze sob� do domu i o�eni� si� z ni�. Nie spodoba�o si� t� Nilsowi, ale poniewa� mia� z niej w lesie wielki po�ytek, nie odpowiedzia� wyra�nie, m�wi�c, �e musi najpierw wszystko przemy�le�..�����:��.��-� - � 'I tak pewnej niedzieli poszed� do ko�cio�a, w kt�rym nie by� od wielu lat, a to, co tam us�ysza�, nasun�o mu my�li, jakich nie mia� od urodzenia. Zacz�� si� zastanawia�, czy u niego wszystko jest w porz�dku i czy ta, co tak ochoczo pomaga�a mu w lesie, to przypadkiem nie trollica.Pogr��ony w takich i podobnych my�lach wr�ci� do swego do�u w lesie. Zapomnia� jednak o tym, �e um�wi� si� z ow� nieznajom� � gdy godzi�a si� do niego na s�u�b� � i� za ka�dym razem, podchodz�c do do�u, uderzy siekier� trzy razy w star� sosn� rosn�c� nie opodal.Gdy zbli�y� si� do do�u, ujrza� w �rodku jasny p�omie�, wok� kt�rego uwija�a si� matka z trojgiem ma�ych, rozgrzebuj�c w�gle i gasz�c je, a� pod niebo bucha�y iskry, dym i mia� w�glowy. Ale zamiast ga��zi �wierkowych, kt�rymi zwykle gasi si� w�gle, u�ywa�y swoich w�ochatych ogon�w, nurzaj�c je przedtem w �niegu.Nisse W�glarz popatrzy� chwil�, podbieg� cichutko do sosny i za chwil� rozleg� si� odg�os trzech uderze� siekier� w pie�, a� s�ycha� by�o na g�rze Hars. Potem podszed� do do�u jak gdyby nigdy nic, ale tu wszystko by�o jak nale�y. D� jeszcze dymi�, a ogromna baba krz�ta�a si� jak zwykle.Gdy ujrza�a Nisse W�glarza, powt�rzy�a grzecznie sw� pro�b�, by mog�a wprowadzi� si� do jego chaty jako �ona.� Dobrze, niech ju� tak b�dzie � powiedzia� Nisse i postanowi� i�� do domu po konia. Ale zamiast tego uda� si� na cypel Kallernas na wschodnim brzegu Rasval do pustelnika po rad�. Staruszek doradzi� mu, by wzi�� z domu konia i zaprz�g� go do skrzyni na w�giel, ale w ten spos�b, by ani na lejcach, ani na uprz�y nie by�o �adnej p�tli. Potem ma przejecha� przez l�d, zawr�ci� przy dole, nie zatrzymuj�c si� zawo�a� trollic� i ma�e, kaza� im wsi��� i zn�w szybko wjecha� na l�d.W�glarz uczyni� wedle rady, zaprz�g� konia, dobrze uwa�aj�c, by �adnej p�tii nie by�o ani na lejcach, ani na uprz�y, przejecha� przez l�d, podjecha� pod d� i zawo�a� na trollic� i ma�e, bywsiad�y.Przemkn�li przez las, a potem wjechali na l�d na jeziorze, gdzie Nisse jeszcze pop�dza� konia ju� i tak gnaj�cego ile si� w kopy-6ro-wok� Alef. U�V-tach. Gdy znale�li si� na �rodku jeziora, ujrza�, jak od strony Aboda z p�nocnego brzegu jeziora zbli�a�o si� stado wilk�w. Wtedy odczepi� ho�oble od uprz�y, tak �e skrzynia z trollami zosta�a na lodzie, a sam pogna� co ko� wyskoczy wprost na drugi brzeg. Gdy trolle ujrza�y wilki, zacz�y krzycze�.� Wr��! Wr��! � wo�a�a matka. � Je�li nie chcesz uczyni� tego dla mnie, uczy� to dla swej najm�odszej c�rki, Vipy.Ale Nisse W�glarz nie przesta� ucieka� w stron� brzegu. I w�a�nie wtedy us�ysza�, jak trolle zacz�y wzywa� na pomoc swych pobratymc�w:Bracie z g�ry Hars, Siostro w Stripa, Kuzynie w skale Ring! Z�apcie za p�tl� i ci�gnijcie!� On nie ma �adnej p�tli! � zabrzmia�o w g��bi g�ry Hars.� To go zatrzymajcie u �r�d�a Har!�� Kiedy on jedzie w t� stron�! -� rozleg�o si� w skale Ring.Ale Nisse W�glarz nie jecha� w tamt� stron�, tylko przez pola i kamieniste drogi prosto do domu. Gdy dojecha� do zagrody, pad� mu ko�, a strza�a wypuszczona przez trollic� rozwali�a w�gie� stajni. On sam rozchorowa� si� wkr�tce i przele�a� w ��ku wiele tygodni. A gdy wr�ci� do zdrowia, sprzeda� sw�j kawa�ek lasu i ju� do �mierci uprawia� poletko wok� chaty. I tak oto trolle zosta�y wyprowadzone w pole.Dziad z LaggaNiedaleko ko�cio�a w Lagga w gminie Langhundra wznosi si� dziwnego kszta�tu g�ra. W skale od strony ko�cio�a znajduje si� pieczara prowadz�ca podobno do dw�ch podziemnych korytarzy, z kt�rych jeden ci�gnie si� ku po�udniowemu zboczu wzg�rza niedaleko tak zwanej chaty Stra�nika Polnego, drugi za� na p�noc, do wzg�rza Kas, w pobli�u dworu Kasby.W �rodku g�ry mieszka� olbrzym � dziad z Lagga. Gdy go ostatnio widziano, mia� co najmniej pi��set lat i �by� bia�y jak go��b".Pewnego wczesnego ranka przechodzi� obok tej g�ry ch�op imieniem Jakob, gdy nagle zjawi� si� skalny dziad i pozdrowi� go:� Dzie� dobry, Joppe! Wejd� do �rodka i napij si� ze mn�!� Nie, dzi�kuj�! � odpar� Jakob, bo nie mia� ochoty kuma� si� z olbrzymem. � Je�li masz wi�cej, ni� sam dasz rad� wypi�, to schowaj na jutro, bo jutro te� dzie�.� To nawet dobra rada! � rzek� dziad z Lagga. � Gdybym dowiedzia� si� o tym wcze�niej, by�bym teraz bogaczem.� Nie jest jeszcze za p�no � powiedzia� ch�op.� Niestety za p�no, gdy� jutro musz� si� st�d wynosi� z powodu tego dzwoneczka � rzek� olbrzym, gro��c pi�ci� w stron� dzwonnicy w Lagga.� Na pewno wr�cisz tu jeszcze � pociesza� go Jakob.� Tak, kiedy zalew w Lagga stanie si� polem, a jezioro �stuna ��k� � odpar� z westchnieniem olbrzym i wszed� do �rodka g�ry.Z�y i po �mierci z�yDawno, dawno temu, kiedy jeszcze Pan B�g i �wi�ty Piotr chodzili po ziemi, zaszli pewnego dnia do zagrody, w kt�rej dopiero co umar�a pewna staruszka. Krewni byli wielce zasmuceni. Nie dlatego, �e umar�a, ale dlatego, �e obawiali si�, i� dusza jej dostanie si� do wn�trza g�ry Hekli. Przez ca�e swoje �ycie bowiem nie uczyni�a nikomu nic dobrego i my�la�a tylko o sobie.�wi�ty Piotr spostrzeg�, �e baba gotuje si� w kotle z wrz�c� siark�. Ulitowa� si� nad starowin� i poprosi� Pana Boga, by pozwoli� mu wydosta� j� stamt�d.� Dobrze, pozwalam ci � rzek� Pan B�g � ale musisz znale�� kogo�, kto m�g�by o niej powiedzie�: �Niech j� B�g b�ogos�awi!"�wi�ty Piotr ruszy� wi�c zaraz w obch�d po okolicy. Wszystkim, kt�rych spotka�, zadawa� to samo pytanie:� Czy zna�e� staruszk� Hillegard?� Pewnie, �e j� zna�em. By�a wstr�tna, nie�yczliwa i sk�pa. Na pewno wzi�� j� do siebie diabe� i dobrze zrobi�.� Czy zna�e� staruszk� Hillegard?� Pewnie, �e j� zna�em. To by�a przebrzyd�a starucha. Nigdy �adnemu biedakowi nic nie da�a.� Czy zna�e� staruszk� Hillegard?� Niech j� B�g b�ogos�awi! Da�a mi raz ig��, cho� ig�a mia�a u�amany koniec.�wi�ty Piotr wr�ci� do Pana Boga i powiedzia�, �e wreszcie znalaz� kogo�, kto pob�ogos�awi� staruch� Hillegard.� No to pr�buj wyci�gn�� j� z Hekli � rzek� Pan B�g. �wi�ty Piotr poszed� wi�c z d�ugim dr�giem na ramieniu. Wsadzi� go do kot�a i zawo�a�:� Babciu Hillegard, babciu Hillegard! Chwy� si� dr�ga, to ci� wyci�gn�!� Niech ci� B�g pob�ogos�awi! Wcale tu nie jest przyjemnie. Baba chwyci�a dr�g, a �wi�ty Piotr przyci�gn�� j� do brzegukot�a. Ale wtedy nagle powsta� zam�t w oparach siarki i wiele r�k wyci�gn�o si� w stron� staruchy. Kto tylko zdo�a� si� zbli�y�, czepia� si� jej st�p, by wydosta� si� z Hekli.� Nie puszczaj si�, moja starowino � rzek� �wi�ty Piotr i zasapany ci�gn�� dr�g dalej. Ale w duchu cieszy� si� z obfitego �niwa dusz, kt�re ratowa� z g�ry Hekli.� Pu��cie, pu��cie! � dar�a si� baba, rozdaj�c kopniaki na lewo i na prawo.� Zastan�w si�, co robisz, starucho! � rzek� �wi�ty Piotr. � Czy� nie �yczysz swoim bli�nim tego, czego samej sobie?Ale starucha Hillegard my�la�a tylko o tym, by uwolni� si� od ostatniego biedaczyny, kt�ry jeszcze trzyma� j� za stopy. W ko�cu i on j� pu�ci�.� �egnaj, babo! � rzek� �wi�ty Piotr i pu�ci� dr�g. � Widz�, �e nigdy ju� si� nie poprawisz.I baba Hillegard wpad�a z powrotem do kot�a z siark� i bulgoce w nim pewnie po dzi� dzie�.�wi�ty Piotr za� ruszy� w d�ug� drog� powrotn�, pe�en ponurych my�li.� A widzisz! � rzek� Pan B�g. � Z�y nawet po �mierci z�ym pozostanie.Rycerz Ch�opPewnego razu kr�l wybra� si� na polowanie. �cigaj�c �osia, od��czy� si� od swego orszaku i zab��dzi� w lesie. Szed� i szed�, ale �adn� miar� nie m�g� znale�� w�a�ciwej drogi. A poniewa� mia�o si� ku wieczorowi, a w pobli�u nie by�o �adnego domu, u�o�y� si� do snu pod drzewem.Nagle obok siebie w krzakach us�ysza� jaki� szmer. Spojrza� wi�c w g�r� i spostrzeg� ch�opa nios�cego na plecach upolowanego w�a�nie �osia. Kr�l wsta� i pozdrowi� go, a i ch�op mi�o go powita�, nie podejrzewaj�c, �e ma przed sob� kr�la.-� Czy mo�esz si� postara� o jakie� jedzenie dla mnie? � spyta� kr�l.� B�d� dobrej my�li � rzek� ch�op. � ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]