Zadza przygod, eBooks txt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]Steel Danielle ��dza Przyg�d ROZDZIA� I Wszystko w domu l�ni�o w promieniach s�o�ca, kt�re wpada�o poprzez wysokie francuskie okna. Rze�biona mahoniowa p�ka nad kominkiem w jednym z dw�ch frontowych salonik�w wypolerowana by�a na wysoki po�ysk, a przedstawione na niej rozety i kobiece popiersia zosta�y nieskazitelnie naoliwione. D�ugi intarsjowany st� na �rodku pokoju by� r�wnie pi�kny i r�wnie dobrze utrzymany, cho� trudno by�o go dojrze� pod r�wno poustawianymi skarbami, kt�re gromadzono tam ju� od tygodni. Rze�bione nefryty, ogromne srebrne talerze, koronkowe serwety, dwa tuziny wspaniale r�ni�tych kryszta�owych waz, co najmniej trzy tuziny srebrnych solniczek i pieprzniczek oraz czterna�cie srebrnych �wiecznik�w. Prezenty �lubne u�o�one by�y na stole, jakby oczekiwa�y na inspekcj�, a na ko�cu sto�u le�a� notes i czarne wieczne pi�ro, by mo�na by�o zapisa� wszystkie nazwiska ofiarodawc�w i prezenty, i by panna m�oda mog�a podzi�kowa�, kiedy znajdzie na to czas.Jedna z pokoj�wek odkurza�a codziennie prezenty, a kamerdyner dogl�da�, �eby srebro by�o wyczyszczone, tak jak wszystko inne w rezydencji Driscoll�w. Panowa�a tam atmosfera pow�ci�gliwego przepychu, niezwyk�ego bogactwa, kt�re by�o ca�kowicie widoczne, lecz nigdy nie ostentacyjne. Ci�kie aksamitne zas�ony i koronkowe firanki frontowego salonu powstrzymywa�y ciekawe spojrzenia, podobnie jak ci�kie bramy otaczaj�ce dom, dobrze utrzymany �ywop�ot i drzewa poza nim. Dom Driscoll�w by� swoist� fortec�.Z g��wnego holu, po�o�onego tu� obok majestatycznych schod�w, dobieg� kobiecy g�os. By� on troch� tylko podniesiony, lecz mimo to s�ycha� go by�o dobrze, a do fro�towego salonu wesz�a wysoka m�oda kobieta o w�skich biodrach, d�ugich nogach i delikatnie wyrze�bionych ramionach. Ubrana by�a w szlafrok z r�owej satyny, rude w�osy zwi�zane mia�a w kok i nie wygl�da�a na wiele wi�cej ni� dwadzie�cia par� lat.Fa�dy szlafroka uk�ada�y si� delikatnie, ale w mej samej nie by�o �ladu delikatno�ci. Sta�a wyprostowana, patrz�c wprost na zastawiony prezentami st�, jej oczy b��dzi�y powoli w�r�d skarb�w, wolno pokiwa�a g�ow�, a potem podesz�a do sto�u, �eby odczyta� nazwiska, kt�re uprzednio zapisa�a... Astor... Tudor... Van Camp... Sterling... Flood... Watson... Crocker.,. Tobin... By�a to �mietanka San Francisco, Kalifornii... ca�ego kraju. Znakomite nazwiska, eleganccy ludzie, pi�kne prezenty. Ona jednak me wygl�da�a na zbyt zachwycon�, kiedy szybkim krokiem podesz�a do okna i stan�a tam, spogl�daj�c na ogr�d. By� on nieskazitelnie utrzymany, tak jak zawsze od czasu jej dzieci�stwa. Zawsze lubi�a tulipany, kt�re jej babka sadzi�a ka�dej wiosny, t� burz� kolor�w, tak inn� od kwiat�w w Honolulu... zawsze lubi�a ten ogr�d. Westchn�a powoli na my�l o wszystkim, co mia�a tego dnia za�atwi�, obr�ci�a si� wolno na r�owym satynowym obcasie, rzucaj�c na zastawiony st� spojrzenie swoich ciemnoniebieskich oczu. Prezenty by�y niew�tpliwie �adne.., panna m�oda te� by�aby �adna.., gdyby cho� raz posz�a do miary. Audrey Driscoli spojrza�a na sw�j smuk�y przegub i w�ski brylantowy zegarek, kt�ry nale�a� przedtem do jej matki. Mia� rubinowe zapi�cie i bardzo go lubi�a.Na parterze mieli dwie s�u��ce i kamerdynera, pokoj�wka na pi�trze zajmowa�a si� ich sypialniami, a w suterenie pracowa�a kucharka ze swoj� pomocnic� i jeszcze jedna shl��ca... dw�ch ogrodnik�w... szofer... razem dziesi�� os�b s�u�by, co powodowa�o, �e Audrey by�a bardzo zaj�ta. Przywyk�a jednak do tego. Prowadzi�a dom ju� od czternastu lat, odk�d przyjecha�a tu z Hawaj�w. Kiedy ich rodzice zmarli w Honolulu, ona mia�a jedena�cie lat, a Annabelle siedem. Tu by�o jedyne miejsce, do kt�rego mog�y przyjecha�. Powr�ci�a my�l� do mglistego poranka ich przyjazdu, kiedy przera�ona Annabelle �ciska�a j� za r�k� szlochaj�c g�o�no. Ich dziadek wys�a� swoj� gospodyni�, �eby przywioz�a je z wysp, i przez ca�� drog� dama ta, podobnie jak AnnabeUe, cierpialana chorob� morsk�. Ale nie Audrey, nigdy Audrey. To ona opiekowa�a si� t� sam� star� gospodyni�, pani� Miller, kiedy w cztery lata p�niej umiera�a na influenc�. Ale to w�a�nie pani Miller nauczy�a Audrey wszystkiego, co nale�a�o wiedzie� o prowadzeniu eleganckiego starego domu, takiego jak ten. Nauczy�a j� te� dok�adnie, czego oczekiwa� jej dziadek. I Audrey opanowa�a lekcj� znakomicie. Prowadzi�a jego dom absolutnie nienagannie. Szelest jej r�owej satynowej sukni by� jedynym d�wi�kiem, jaki rozleg� si� w pustej jadalni, kiedy po�pieszy�a tam i zaj�wszy swoje miejsce przy pustym stole przycisn�a dyskretny rubinowo-nefrytowy przycisk obok swojego krzes�a. Ka�dego ranka jad�a tu �niadanie, w przeciwie�stwie do siostry, kt�rej podawano je na g�rze, na tacy przykrytej nieskalanie nakrochmalon� serwetk�.Natychmiast pojawi�a si� s�u��ca w szarym mundurku i sztywnym bia�ym fartuszku, mankietach i czepku, i spojrza�a nerwowo na wysok�m�od� kobiet�, tak sztywno siedz�c� w krze�le w stylu kr�lowej Anny, kt�re zawsze zajmowa�a przy ko�cu sto�u.� Tak, panno Driscoll?� Dzi� rano tylko kawa, dzi�kuj�, Mary.� Tak, panno Driscoll. � Audrey patrzy�a na m� oczyma z niebieskiego szk�a, bez u�miechu. Bali si� jej, wi�kszo�� z nich, z wyj�tkiem tych, kt�rzy j� dobrze znali.., kt�rzy pami�tali.., ma�� dziewczynk� p�dz�c� po trawniku... zabawy dzieci�ce... rower... dzie�, w kt�rym spad�a z australijskiej sosny... ale ta Mary nic o tym me wiedzia�a. By�a to dziewczyna w wieku Audrey, kt�ra zna�a tylko kobiet� o twardej r�ce i stanowczych pogl�dach, g��boko ukrywaj�c� wspania�e poczucie humoru. Czai�o si� ono ukryte w ciemnoniebieskich oczach... by�o tam... je�li tylko wiedzia�o si�, jak je odnale��. Zbyt nieliczni byli ci, kt�rzy to potrafili.., by�a wi�c tylko... pann� Driscoil... star� pann�.Nazywali j� star� pann� Driscoli. Annabelle by�a pi�kno�ci�. Nie by�o to dla nikogo tajemnic�. Edward DriscoU tak�e zawsze otwarcie o tym m�wi�. Annabelle by�a blondynk� o anielskim wygl�dzie, tym wygl�dzie absolutnej delikatno�ci, kt�ry tak by� popularny w latach rzydziestych... i w czterdziestych... i cale dekady, i stulecia wcze�niej... Annabelle ma�a ksi�niczka... male�stwo... Audrey wci�� pami�ta�a, jak trzyma�a j� w ramionach i nuci�a smutnie, kiedy ich rodzice zgin�li w drodze z Bora Bora. Ich ojciec nigdy nie by� w stanie oprze� si� przygodzie, a matka pod��a�a za nim, dok�dkolwiek si� udawa�, w obawie, �e porzuci�by j�, gdyby tego nie zrobi�a. W ko�cu posz�a za nim nawet na dno oceanu. Wraku nigdy nie odnaleziono. Statek zaton�� podczas sztormu, w dwa dni po opuszczeniu Papeete, i dziewczynki zosta�y same na �wiecie... pozosta� im tylko dziadek... biedna Annabelle by�a przera�ona, kiedy go zobaczy�a, a Audrey trzyma�a j� za r�k� tak mocno, �e ich palce zbiela�y, kiedy on przygl�da� si� im obu... Audrey u�miechn�a si� do siebie na my�l o tym. Przera�a� je nawet wtedy. Albo stara� si�... zw�aszcza biedn� ma�� Annie.Nalano jej kawy ze srebrnego dzbanka z uchwytem z ko�ci s�oniowej. Przyjecha� tu z ni� z Honolulu, w�r�d innych skarb�w, kt�re nale�a�y do jej rodzic�w. Jej ojciec niewiele dba� o takie rzeczy i wi�kszo�� tego, co matka przywioz�a z kontynentu, pozosta�o w skrzyniach. Znacznie bardziej interesowa�o go podr�owanie dooko�a �wiata i albumy, kt�re uk�ada� po powrocie ze swoich podr�y. Audrey wci�� je mia�a, na p�kach w swoim pokoju. Dziadek nie cierpia� ich widoku, przypomina�y mu tylko o stracie, jak� poni�s�... jego jedyny syn... G�upiec, jak go zawsze nazywa�. Zmarnowane �ycie... dwa zmarnowane �ycia... i dwie ma�e dziewczynki, kt�re mu podrzucono. Uda�, �e k�opot ten budzi jego niezadowolenie, i postanowi�, �e b�d� musia�y sta� si� u�yteczne. Za��da�, �eby AnnabeUe nauczy�a si� szy� i haftowa�, i zrobi�a to, ale jego wymagania wobec Audrey nie przynios�y �adnych rezultat�w. Nie lubi�a ani szy�, ani rysowa�, ani zajmowa� si� ogrodem czy piec. Jej akwarele by�y beznadziejne, w og�le nie pisa�a wierszy, nie cierpia�a muze�w i jeszcze bardziej koncert�w... lubi�a natomiast fotografie, przygodowe ksi��ki i opowie�ci o dalekich l�dach. Chodzi�a na odczyty wyg�aszane przez absurdalnych, nieznanych uczonych i cz�sto stawa�a na brzegu z zamkni�tymi oczyma, wdychaj�c zapach morza, my�l�c o odleg�ych brzegach, kt�rych si�ga� swymi opuszkami Pacyfik. I prowadzi�a elegancki dom dziadkowi, mia�a pewn� r�k� wobec s�u�by, sprawdza�a co tydzie� rachunki, utrzymywa�a mu dom porz�dnie zaopatrzony i dba�a o to, �eby nikt nie oszuka� go nawet o grosz. Znakomicie poprowadzi�aby ka�de przedsi�biorstwo, tyle �e nie by�o niczego do prowadzenia. Tylko dom Edwarda DriscoUa.� Czy herbata gotowa, Mary? � Bez spogl�dania na zegarek wiedzia�a, �e by�o pi�tna�cie po �smej i �e lada chwila dziadek zejdzie na d�, ubrany tak samo jak ka�dego ranka, jakby nadal musia� wyj�� do biura. Chrz�ka�, spogl�da� na Audrey gniewnie jak zawsze, niewzruszenie odmawia� rozmowy z ni�, rzuca� jej ze dwa spojrzenia, s�czy� swoj� herbat�, czyta� gazet�, zjada� dwa jajka na mi�kko, jedn� grzank�, wypija� jeszcze jedn� fili�ank� angielskiej herbaty i �egna� j� �ycz�c udanego poranka. Jego poranny rytua� nie denerwowa� Audrey, kt�ra zdawa�a si� go niemal nie zauwa�a�. Kiedy mia�a dwana�cie lat, zacz�a czytywa� jego gazet� i prowadzi�a z nim na ten temat powa�ne dyskusje, ilekro� mia�a po temu okazj�. Z pocz�tku by� tym rozbawiony, ale potem zauwa�y�, ile potrafi�a zrozumie� i jak przemy�lane by�y jej pogl�dy. W dniu jej trzynastych urodzin dosz�o mi�dzy nimi do pierwszego nieporozumienia na tle politycznym, po czym, ku jego zachwytowi, nie odzywa�a si� do niego przez tydzie�. By� z niej wtedy ogromnie dumny i tak pozosta�o do dzi�. Sprawi�o jej ogromn� przyjemno��, kiedy nied�ugo p�niej znalaz�a rano przeznaczon� dla siebie gazet�, le��c� na jej miejscu przy stole. Od tej pory codziennie czyta�a rano gazet�, a kiedy mia� wreszcie ochot� na rozmow� z ni�, by�a niezwykle szcz�liwa, mog�c z nim porozmaw... [ Pobierz całość w formacie PDF ]