Zal, eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Graham Masterton�ALNiebo w dali za Mont St�Michel pociemnia�o burzowo, a nad wie�ami opactwabenedykty�skiego przeci�a je b�yskawica. Podmok�e ��ki przy Couesnon oddalone onieca�e trzymile wci�� jeszcze o�wietla�o przedzieraj�ce si� przez chmury s�o�ce, wywo�uj�cna polach idrzewach gr� �wiat�a i cienia.Gerry nigdy nie poj��, jak m�g� jej nie zauwa�y�. W dodatku nie prowadzi�szybko. W�skadroga sprawia�a wra�enie ca�kowicie pustej, gdy nieoczekiwanie si� na niejpojawi�a, peda�uj�cna rowerze tu� przed mask�.Us�ysza� �oskot przewracaj�cego si� roweru, potem g�uche uderzenie. Zobaczy���t� jakpierwiosnek sukienk�, wyrzucone do g�ry rami� z zegarkiem na r�ce. Twarzy niewidzia�.Wcisn�� peda� hamulca tak mocno, �e wynaj�ty citroen wpad� w po�lizg i zatrzyma�si�przednimi ko�ami na kraw�dzi pobocza po przeciwnej stronie drogi. Silnik zgas�.� O Jezu � powiedzia� g�o�no. � O Jezu Chryste.G��boki oddech unosi� jego pier�, dr�a� gwa�townie, ledwie by� w stanie zwolni�klamk�.Wygrzeba� si� z samochodu i spojrza� za siebie na szos�. Staro�wiecki rowerle�a� na boku zr�czkami kierownicy zadartymi do g�ry jak rogi wychudzonej krowy. Dziewczynadu�o dalej,u�o�ona na boku � ��ta impresjonistyczna plama na francuskiej wiejskiej drodze.Poszed� w jej kierunku, maj�c wra�enie jakby brn�� po kolana w g�stej melasie.Us�ysza�grzmot pioruna, trawa wok� o�y�a i zacz�a falowa�.Zatrzyma� si� w po�owie drogi. Ani jednego pojazdu w zasi�gu wzroku. Nie by�o�adnych�wiadk�w tego, co si� wydarzy�o, wyj�wszy stado bia�o�czarnych kr�w; patrzy�y naniegobeznami�tnie i porusza�y �uchwami, prze�uwaj�c traw�.Na sekund� przemkn�o mu przez g�ow�: a je�li �yje? Przypu��my, �e wci�� �yje izostawi� j�tutaj, by umar�a?Ale widzia� ciemnoczerwon� krew, wyp�ywaj�c� z boku spod jej g�owy, i by�pewien, �ezabi�. Odwr�ci� si� wi�c, wr�ci� do citroena i wgramoli� z powrotem nasiedzenie.By� zatrwo�ony tym, co robi. Jest zdolny tak po prostu odjecha�, potr�ciwszym�od�dziewczyn�? Ale przecie� to nielogiczne, zosta� tutaj. Nie mia� zamiaru jejzabi�. Nie jecha�szybko czy nieostro�nie. Wypi� butelk� wina St Estephe do lunchu, ale na pewnonie by� pijany.Zdarzy� si� wypadek, zwyczajnie i po prostu. Dlaczego ot tak sobie jecha�a narowerze?Dlaczego nie uwa�a�a? Przecie� musia�a widzie�, �e nadje�d�a. Tyle samo jejwiny, co jego.Zapali� silnik i wycofa� citroena na szos�. W tylnym lusterku zobaczy�, �edziewczyna le�ywci�� w tej samej pozycji. Wiatr zadar� jej sp�dniczk� i ods�oni� blade szczup�eudo. Bezw�tpienia nie �y�a. Nie wr�ci jej �ycia, oddaj�c si� w r�ce francuskiej policji.Waha� si� przez moment, daj�c sobie jeszcze troch� czasu na podj�cie decyzji.Potem zwolni�hamulec r�czny i odjecha� powoli � licznik wskazywa� pi�tna�cie kilometr�w nagodzin� �zostawiaj�c dziewczyn� za sob�. Przez ca�y czas patrzy� na ni� we wstecznymlusterku. Dwie�ciest�p dalej zatrzyma� si�. Jej sukienka wznosi�a si� i opada�a jak miotanywiatrem �onkil. Niebopociemnia�o jeszcze bardziej, grube krople deszczu upstrzy�y przedni� szyb�citroena.� Bo�e, przebacz � powiedzia� i odjecha� na dobre.Wieczorem zadzwoni� z St Ma�o z hotelowego pokoju o �cianach pokrytych tapet� wmarmurkowy wzorek do siostry w Connecticut.� Freddie? Tu Gerry. Dzwoni�, �eby po prostu powiedzie�: cze��.� Gerry? Wr�ci�e� do Stan�w? Tak ci� wyra�nie s�ycha�� Nie, telefonuj� z Francji. Prawdopodobnie nie wr�c� przed wrze�niem, nawet wpa�dzierniku, je�li dalej tak p�jdzie. Wyszukali�my ju� trzy fantastyczne hotelei prowadzimynegocjacje w czwartym.� To wspaniale. A co u ciebie? W�a�nie m�wi�am Larry�emu, �e nie odzywa�e� si�ju� ca��wieczno��.� Wszystko w porz�dku, naprawd� dobrze. Tu jest rzeczywi�cie pi�knie. Bardzo misi�podoba.Podszed� z telefonem do okna i wyjrza� na St Xerxes. Mroczna, skr�caj�ca podostrym k�tem,wygl�da�a jak ulica z �Innego m�czyzny�, na kt�r� patrzy� z okna hotelu JosephCotten, podczasgdy w drzwiach na dole czeka� Orson Welles. Widoczne ponad dachami dom�w �wiat�aportuk�pa�y si� w morzu, jarz�c si� w ciemno�ciach.� M�wisz jako� dziwnie � powiedzia�a nieoczekiwanie Freddie.� Dziwnie? W jakim sensie. U mnie wszystko w porz�dku.� Gerry� Czy co� si� sta�o? Ale na serio. M�wisz zupe�nie jakby� to nie by� ty.No i� niechcia�abym, �eby to zabrzmia�o niegrzecznie, ale zwykle wtedy w�a�nie dzwonisz.� Jest wspaniale. Nie mog�oby by� lepiej. Jak dzieciaki? I co z tym wielkimg�upolem,waszym dogiem?� Fred i Nancy czuj� si� dobrze. Niestety stracili�my starego George�a.Przejecha�a gofurgonetka pocztowa. Nie zgin�� od razu, ale musieli�my go u�pi�.� Tak mi przykro, lubi�em George�a.Freddie zacz�a z o�ywieniem opowiada� o letnim domu, kt�ry budowali, ale Gerrywci��my�la� o le��cej na drodze dziewczynie, ��tej sukience, wznosz�cej si� iopadaj�cej na wietrze,krwi, wyciekaj�cej na asfalt, na traw�� Musz� ju� i�� � odezwa� si� wreszcie. � Nied�ugo znowu zatelefonuj�. I przy�l�dzieciakom poczt�wki.� Naprawd� nie n�kaj� ci� �adne k�opoty?� Jakie znowu k�opoty? Wszystko w porz�dku.� Mo�e si� zakocha�e�?Bardzo delikatnie od�o�y� s�uchawk�. Na ulicy rozmawia�o ze sob� dw�ch m�czyzn.Widzia��arz�ce si� ogniki papieros�w. Zobaczy�, jak odwracaj� g�owy i niemalnatychmiast z cieniawyjecha�a na rowerze dziewczyna w ��tej sukience w kropki. Gdzie� na g�rzerozwar�o si� zha�asem okno, zupe�nie jakby otworzy�o si� w pokoju hotelowym Josepha Cottena,rzucaj�c snop�wiat�a na uniesion� twarz Orsona Wellesa. Dziewczyna spojrza�a do g�ry i nau�amek sekundyich spojrzenia si� spotka�y. �adna, pomy�la�. A potem odjecha�a.Podszed� do sekretarzyka i nala� sobie ma�� w�dk�. Z pokrytej br�zowymiliszajami tafli lustrawyjrza� na niego m�ody m�czyzna o kanciastej twarzy i ostrzy�onych na je�aw�osach. Koszulaw bia�o�czerwone paski, szelki. Dwadzie�cia pi�� lat, najm�odszy wiceprezes,jakiegokiedykolwiek mia�y TransWestern Hotels, zajmuj�cy si� pozyskiwaniemzagranicznychobiekt�w. Jego wymarzona praca. Uwielbia� hotelowy biznes i Francj�. A nadewszystkoFrancuz�w. A teraz zabi� Francuzk� i po prostu sobie odjecha�.Tej nocy, le��c bezsennie w �o�u i s�uchaj�c �a�osnego skrzypienia statk�w wporcie i klekotuokiennic na wietrze, usi�owa� zracjonalizowa� to, co zrobi� w Mont St�Michel,jakby rozmy�lanieo tym mia�o mu przynie�� rozgrzeszenie. S�ysza� �omot uderzaj�cego o samoch�dcia�a. Widzia�wyd�t� na wietrze sukienk�, szczup�y nadgarstek wyrzuconej do g�ry r�ki,zegarek. Tanipoz�acany zegarek z cienkim sk�rzanym paskiem. Tak mu si� wry� w pami��, �egdyby si�skoncentrowa� dostatecznie mocno, z pewno�ci� przypomnia�by sobie jego mark�.Zostawi�em j� tam, na drodze. Mog�a jeszcze �y�. Mo�e bym j� uratowa�, gdybymzawi�z� doszpitala. A mo�e kto� inny jednak j� znalaz� i wr�ci� jej �ycie. Nigdy si� tegonie dowie; to zbytryzykowne, by pr�bowa� si� dowiedzie�.Wyszepta� niezr�czn�, dziecinn� modlitw�. Mia� nadziej�, �e dziewczyna w ��tejjakpierwiosnek sukience umar�a od razu, nie czuj�c b�lu, nie maj�c �wiadomo�ci, cosi� z ni� dzieje.Mia� nadziej�, �e zosta�a znaleziona przez ludzi, kt�rzy j� kochali, i �esprawiono jej pogrzeb, najaki zas�ugiwa�a. Z kwiatami, pie�niami i �zami �a�o�ci.W �rodku nocy by� pewien, �e s�yszy, jak kto� jedzie na rowerze po St Xerxes.Siedzia� w ogr�dku Moulin du Vey, kiedy zauwa�y� przygl�daj�c� mu si�dziewczyn�.Zerkn�a na niego ju� w momencie, gdy zajmowali miejsca, a teraz patrzy�a bezprzerwy, nawetnie usi�uj�c ukry� zainteresowania. Obdarzy� j� przelotnym u�miechem, na co Carlzapyta�:� O co ci chodzi?� O nic. Podziwia�em widoki, to wszystko.Carl spointowa� to, obracaj�c si� w obie strony na bia�ym plastikowym krze�le.� Aha, ju� wiem, co mia�e� na my�li. Bardzo malowniczy. Trzy drzewa, bok budynkuipanienka, na kt�rej widok ci� �wierzbi.� Zwyczajnie si� do mnie u�miechn�a.� Powiniene� skorzysta� � roze�mia� si� Carl, usiad� z powrotem prosto iwyci�gn��papierosa. � Wiesz, jak ci� przezywaj� dziewczyny z biura? Gerry Prawdziweczek.Ale nieuwa�am, �eby� by� naprawd� dziewic�.� Odchrza� si�. By�em zar�czony w college�u. A o Fran�oise zapomnia�e�?� Ach tak, Fran�oise. Kto by j� zapomnia�. Nogi jak wie�a Eiffla.Gerry potrz�sn�� g�ow� i skoncentrowa� si� na wieprzowinie w sosie musztardowym.Moulindu Vey by�a jedn� z jego ulubionych restauracji w Normandii: stary, pokrytybluszczem m�yn zwielk� jak stodo�a sal� restauracyjn� i patrz�c� na rzek� �wirowan� werand�. By�ciep�y,rozleniwiaj�cy dzie�, a on i Carl zapu�cili si� a� tutaj w poszukiwaniuwiejskich hoteli, kt�remog�yby powi�kszy� baz� sieci Trans Western. Wok� nich fruwa�y motyle, geraniumpochyla�osi� na wietrze.Tak naprawd�, to jednak dziewczyna poch�on�a ca�kowicie jego uwag�; zorientowa�si�, �ew�a�ciwie nie wie, jak smakuje to, co je, ani nie rozumie, o czym m�wi Carl.Siedzia�a wtowarzystwie dwojga bardzo eleganckich ludzi w �rednim wieku, by� mo�e rodzic�w.D�ugieblond w�osy b�yszcza�y w s�o�cu jak koszyczki dmuchawca szybuj�ce po powierzchnirzeki.Mia�a jedn� z tych typowo francuskich, niepokoj�cych twarzy, kt�re poci�ga�yGerry�ego,poniewa� dostrzega� w nich niewielk� skaz�. Jej oczy by�y du�e, policzki wysokosklepione, noskr�tki i prosty, ale mia�a lekk� wad� zgryzu, nadaj�c� jej wyraz osoby �atwej dozranienia. Nosi�abia�� bluzk� bez r�kaw�w z haftowanymi klapkami i ze swojego miejsca Gerrywidzia�, �e mape�ne piersi. Przypomina�a mu kogo� w jaki� dziwny spos�b, ale nie wiedzia�kogo.� Kiedy przejmuje si� takie miejsce, zawsze jest k�opot z urealnieniem menu �m�wi� Carl.� Tak, wiem.� Powinno si� poszuka� �ab z o�mioma parami n�g, ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grochowka.xlx.pl