Zdobycie wladzy, eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Czes�aw Mi�oszZdobycie w�adzyTomCa�o�� w tomachZak�ad Nagra� i WYdawnictwZwi�zku NiewidomychWarszawa 2000Sk�ad, druk i oprawaZak�ad Nagra� i WydawnictwZwi�zku NiewidomychWarszawa, ul. Konwiktorska 9Przedruk:Wydawnictwo "Znak",Krak�w 1999Korekta: U. Maksimowiczi I. StankiewiczWi�kszo�� postaci tej powie�cijest fikcyjna. Spo�r�d postacirzeczywistych postacie kapitanaOsmana i strzelca Bertrandazosta�y zaczerpni�te, podobniejak i kilka innych szczeg��w, zkroniki walk na Starym Mie�cie,"Przemarsz przez piek�o",spisanej przez Stanis�awaPodlewskiego.�**#,Przypis po latachW 1952 roku Les Guildes duLivre w Szwajcarii (rodzajklub�w ksi��kowych) og�osi�ykonkurs na powie�� przedstawion�w jednym z j�zyk�wzachodnioeuropejskich. Nagroda -Prix Litt~eraire Europ~een(Literacka Nagroda Europejska)zapewnia�a zwyci�zcy znaczn�sum� pieni�dzy i wydaniepowie�ci przez gildy ksi��kowe.Postanowi�em wzi�� udzia� wkonkursie, chocia� nigdydotychczas powie�ci nie pisa�em.Mog�em powzi�� tak� decyzj�,poniewa�, zgadzaj�c si� w tym zeStanis�awem IgnacymWitkiewiczem, nie uwa�a�empowie�ci za dzie�o sztuki,jedynie za "worek", �eby autorm�g� tam umie�ci� to, co ma naw�trobie.Mia�em na w�trobie latadrugiej wojny �wiatowej w Polscei koniec Polski mi�dzywojennegodwudziestolecia. A czyta�emwtedy Tukidydesa w przek�adziefrancuskim o rewolucji na wyspieKorkyra (dzi� Korfu) i jegowstrzemi�liwy a bezstronny opisutwierdzi� mnie w przekonaniu,�e to, co si� sta�o w Polsce w19448#45 roku, ma w istociewymiar podobny antycznejtragedii i zas�uguje napokazanie w ca�ej surowo�cifakt�w. Moja powie�� mia�a wi�cmo�liwie dok�adnie opowiedzie�,"jak by�o", nie daj�c si� skusi��adnym moralizuj�cym zap�dom.Temat m�j by� wi�c jasnookre�lony i zale�a�o mi nauj�ciu z�o�ono�ci zjawisk zapo�rednictwem mo�liwie wielusytuacji i postaci naograniczonej liczbie stronic.�adnej takiej powie�cipolitycznej w Polsce ani naemigracji nie by�o. Wymiartragiczny przeziera w "Popiele idiamencie" JerzegoAndrzejewskiego, ale znika,poddany ideologicznej przer�bce.Ksi��ka powsta�a w ci�gu dw�chmiesi�cy. Rano pisa�em rozdzia�,po po�udniu otrzymywa�a go mojat�umaczka na francuski, JeanneHersch. Ta szybko�� nie powinnamyli� badaczy literatury, poprostu dowodzi ona, �e towszystko nosi�em w sobie latamii uk�ada�em w g�owie, a� nagletrafi�o to pod moje pi�roporuszaj�ce si� po papierze.Wed�ug regulaminu nagrodypierwsz� selekcj� maszynopis�wzajmowa�y si� jury narodowekilku kraj�w, zale�nie odj�zyka. Moja powie�� nazywa�asi� "La prise du pouvoir". Niemia�a polskiego tytu�u, kt�rynada�em p�niej, cho� nie jesttak dobry jak francuski.O paryskich intelektualistachnie by�em, i s�usznie, wysokiegomniemania. Mia�em jednakprzekona� si�, jak mylne s�wszelkie generalizacje, kiedyjury francuskie przedstawi�o m�janonimowy maszynopis,zaopatrzony w adnotacj�"t�umaczone z polskiego", jakosw�j wyb�r.Prix Litt~eraire Europ~eenzosta�a przyznana w 1953 roku.Moim rywalem by� kandydatniemieckiego jury nazwiskiemWarsinsky. Nagrod� otrzymali�myex aequo. Przyda�a si�. By�embez grosza.Czym jest ta ksi��ka?Niekt�rzy czytelnicy m�wili, �eto nie powie��, ale algebraiczner�wnanie. Inni (chyba i StefanKisielewski) oskar�ali autora oolimpijski ch��d. Najtrafniejoceni� j� Witold Gombrowicz -patrz jego "Dziennik" z 1954roku. P�niej w naszychrozmowach Gombrowicz ci�gle mnienamawia� do pisania powie�ci ina moje obiekcje, �e nie umiem,odpowiada�, �e przecie� umiem,czyli podoba�a mu si� moja jaknajmniej artystowska, naga,czysto "u�ytkowa" proza.Sam przez d�ugi czas mia�em dotej ksi��ki stosunek niech�tny.Nie dlatego, �e m�g�bym jej co�politycznie zarzuci�. Jest touczciwy opis zmiany ustroju si��i w istocie wojny domowej.My�l�, �e na podobne powie�ciowestudium nikt pr�cz mniedotychczas si� nie zdoby�, iteraz, kiedy tamte wypadkibledn� w zbiorowej pami�ci,chyba ju� nikt si� niezdob�dzie. Nie, mojezastrze�enia st�d pochodzi�y, �ejest to powie�� polityczna, a jachcia�em ca�y ten labiryntzostawi� za sob� i napisa�em wtym celu inn� powie��, "Dolin�Issy", w kt�rej polityka jestniemal nieobecna.Teraz wzi��em zn�w do r�ki"Zdobycie w�adzy" i wypowiadamwerdykt: dobre rzemios�o. Je�elig��wn� zalet� beletrystyki jestczytelno��, oto czytad�o owartkiej akcji. A zarzuty? Mo�naich postawi� wiele. Postacie s�ledwo naszkicowane. Co prawdaka�da niemal z nich narzucanaszej wyobra�ni obrazy swojejw�asnej przesz�o�ci, s� onejednak ledwo napomkni�te.Mozaika jest u�o�ona zludzi_znak�w, zale�nie od ichpolitycznych wybor�w, cho� i wobr�bie dw�ch oboz�w,antykomunistycznego ikomunistycznego, nie majednolito�ci postaw. Tak naprzyk�ad w powstaniu warszawskimspotykaj� si� zdeklarowanyzwolennik faszystowskiejdyktatury, zbli�ony do niegopogl�dami kapelan, socjalista,wreszcieracjonalista_niedowiarek. Przyca�ej nieco ryzykownej grzeludzkimi typami wida� wi�cdba�o�� o nale�yte roz�o�enieakcent�w.Postacie maj� niekiedy cechy,po kt�rych mo�na rozpozna� ichpierwowzory. Niew�tpliwie Barugato w�adca prasy Jerzy Borejsza,Micha� to Boles�aw Piasecki,Tadeusz to rozstrzelany przezNiemc�w poeta Tadeusz Holender,Bruno, by� mo�e, Adolf Rudnicki.G��wni jednak protagoni�cistanowi� syntez� rys�wzaobserwowanych u r�nychindywidu�w, co nale�y doklasycznych uprawnie�powie�ciopiarzy.Po up�ywie tak wieludziesi�cioleci "algebraiczner�wnanie" zastanawia nie swoimch�odem, ale hamowan� pasj�.Rzeczowy opis coraz tozaprawiaj� lito��, gniew,sarkazm, kt�re to uczucia autorstara si� trzyma� na wodzy.W�a�ciwie najciekawsze w tejksi��ce jest wszystko, co dziejesi� pod powierzchni� spokojnych,u�adzonych zda�. S� to drobneobserwacje szczeg��w �wczesnejchaotycznej rzeczywisto�ci,sceny napomkni�te mimochodem,spotkania bez dalszych ci�g�w.T� drug� warstw� sk�onny jestemuzna� za jedn� z zalet mojejpowie�ci, niemal wymuszonejprzez los.Maj 1999Cz�� pierwszaCz�� IProfesor Gil jad� �niadaniez�o�one z herbaty i chleba. Jakzwykle ludzie samotni, niepami�ta� nigdy o kupieniuodrobiny mas�a czy marmelady. Zaoknem ha�asowa�y tramwaje; ichpowyginane, posiekane kulamikaroserie wydawa�y szcz�kstarego �elastwa; ludzie wisielina tylnych buforach, zaczepienio tych, kt�rym uda�o si�uchwyci� za brzeg platformy.Wiatr po ulicy ni�s� czerwonypy� rozbitej ceg�y. Profesor Gilmy�la� o tym, ile czasu zajmiemu rozdzia�, nad kt�rympracowa�, i jakie s� szanse nato, �e jego wysi�ek ma jaki�sens. Wiedzia� jednak, �ezastanawia� si� nad tym nienale�y: kartki wisz�ce na�cianie, na kt�rych wypisa�, ilecodziennie musi zrobi�, by�ydyscyplin�, ochron�,konieczno�ci�, je�eli nienadziej�.Tukidydes�**#; nie by� dobrzewidziany. Rozs�dniej by�o wybra�do t�umaczenia innego greckiegoautora. Post�puj�c rozwa�nie wdoborze tekst�w, mo�na by�ozapewni� sobie miejsceu�ytecznego pracownika. Pa�stwo,kt�re pozbawi�o Gila i innychjemu podobnych uniwersyteckiejkatedry ze wzgl�du na z�y wp�ywna m�odzie�, nie d��y�o do tego,aby umarli oni z g�odu. M�odemupokoleniu uczonych brak by�owielu umiej�tno�ci. Na przyk�adnikt z m�odych, polityczniewiernych, nie zna� greki, aPa�stwo mia�o swoje powody, dlakt�rych wydawa�o klasyk�w, coprawda w ma�ych nak�adach,szczyc�c si�, �e jestspadkobierc� wszystkichcywilizacji, jakie istnia�ydotychczas. Pa�stwowe domywydawnicze podpisywa�y kontraktynawet na przek�ady tych dawnychpisarzy, co do kt�rych istnia�auzasadniona ideologicznaw�tpliwo��; to by�o niepokoj�ce:profesor nie chcia�by �y� zdobroczynno�ci Pa�stwa,maskowanej jako zap�ata zaprac�. Ale Tukidydes? Za��my,�e w niedu�ej liczbieegzemplarzy; jednak ta gorzkanico�� ludzkich morderstw,chytro�ci, podst�p�w i walk,jaka wyziera ze stronic "Wojnypeloponeskiej"? Niebezpiecznyobraz historii. Profesorpami�ta� twarz dyrektorapa�stwowego domu wydawniczego wchwili zawierania umowy. Jegooczy by�y spuszczone, zakrytepowiekami; dobrotliwy, niemalserdeczny u�miech mia� trudnouchwytny odcie� pob�a�ania,goryczy i ironii.Pomimo wszystko w tym wyborzew�a�nie Tukidydesa zawarta by�apewna wewn�trzna kompensata: co�jak wiara, �e zachowuj�c zwi�zekze starym Grekiem - a nawet, wpomy�lnym wypadku, daj�c go cho�kilku m�odym do czytania -uzasadnia si� siebie, zdejmujesi� z siebie pi�tno "prze�ytkuliberalizmu XIX stulecia". Nietylko ja, r�wnie� ten, kt�regonazywa si� pierwszymhistorykiem, cho� tak r�nejest, co on widzia� i co jawidz�.Mieszkanie o tej porze by�opuste. Liczni sublokatorzygnie�d��cy si� w jego pi�ciupokojach wyszli wcze�nie do biurpo�o�onych w innej, mniejzniszczonej cz�ci miasta.Profesor zani�s� szklank� odherbaty do kuchni, spojrza�przez okno kuchenne w g��bciemnego podw�rza, na dniekt�rego, mi�dzy potrzaskanymip�ytami, kasztan rozwija� ma�ewiosenne li�cie. Tak wielewiosen up�yn�o od tamtejwiosny, kt�ra przynios�a za sob�koniec wojny, przesiedlanialudno�ci i epidemi� tyfusu.Profesor w�o�y� podarty sweterzapinany na guziki. Zastanowi�si� przez chwil� nadko... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grochowka.xlx.pl