Zew Cthulhu, eBooks txt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]TYTU�: Zew CthulhuAUTOR: Howard Phillips LovecraftTLUM.: Ryszarda GrzybowskaOPRACOWAL : Aleksander Szymczyszyn (reptile@iko.zakopane.top.pl)Zew CthulhuNie jest wykluczone, �e s� pozosta�o�ci tych wielkich si� i istot... pozosta�o�ci bardzo odleg�ego okresu, kiedy... �wiadomo�� wyra�a�a si�, by� mo�e, w kszta�tach i formach dawno ju� zanik�ych, jeszcze przed zalewem rozwijaj�cej si� ludzko�ci... formach, o kt�rych tylko poezja i legenda zachowa�y przelotne wspomnienie, zw�c je bogami, potworami, mitycznymi istotami wszelkiego gatunku i rodzaju... Algernon BlackwoodI. Horror w glinieWydaje mi si�, �e najwi�kszym dobrodziejstwem na tym �wiecie jest fakt, �e umys� ludzki nie jest w stanie skorelowa� ca�ej swej istoty. �yjemy na spokojnej wyspie ignorancji po�r�d czarnych m�rz niesko�czono�ci i wcale nie jest powiedziane, �e w swej podr�y zaw�drujemy daleko. Nauki - a ka�da z nich d��y we w�asnym kierunku - nie wyrz�dzi�y nam jak dot�d wi�kszej szkody; jednak�e pewnego dnia, gdy po��czymy rozproszon� wiedz�, otworz� si� przed nami tak przera�aj�ce perspektywy rzeczywisto�ci, a r�wnocze�nie naszej strasznej sytuacji, �e albo oszalejemy z powodu tego odkrycia, albo uciekniemy od tego �mierciono�nego �wiat�a przenosz�c si� w spok�j i bezpiecze�stwo nowego mrocznego wieku. Teozofowie w swoich domniemaniach wskazuj� na niesamowity ogrom kosmicznego cyklu, w kt�rym nasz �wiat i rasa ludzka to tylko wydarzenia przej�ciowe. Napomykaj� o dziwnych pozosta�o�ciach stosuj�c okre�lenia, kt�re zmrozi�y by krew w �y�ach, gdyby nie zamaskowano ich �agodnym optymizmem. Ale to nie teozofowie przyczynili si� do mego przelotnego zetkni�cia si� z zakazanymi eonami, kt�re przeszywaj� mnie dreszczem, gdy o nich my�l�, i przyprawiaj� niemal o szale�stwo, gdy o nich �ni�. Zetkni�cie si� z nimi, tak jak i z wszystkimi przejawami straszliwej prawdy, nast�pi�o w momencie przypadkowego ��czenia ca�kiem r�nych rzeczy - wiadomo�ci z gazety i notatek zmar�ego profesora. Mam nadziej�, �e ju� nikt wi�cej nie b�dzie si� tym zajmowa�; jedno jest pewne, �e je�li b�d� �y�, nigdy �wiadomie nie dostarcz� ogniwa do tego strasznego �a�cucha. My�l�, �e profesor tak�e zamierza� zachowa� milczenie odno�nie tej cz�ci, kt�ra by�a mu znana, i �e zniszczy�by swoje notatki, gdyby nie zabra�a go nag�a �mier�. Moja znajomo�� tej sprawy datuje si� od prze�omu 1926 i 1927 roku, a konkretnie od �mierci wujecznego dziadka, George'a Gammela Angella, emerytowanego profesora j�zyk�w semickich w Brown University, Providence, Rhode Island. Profesor Angell by� powszechnie cenionym autorytetem w dziedzinie staro�ytnych zapis�w i cz�sto zasi�gali jego opinii dyrektorzy najs�awniejszych muze�w; tak wi�c jego odej�cie w wieku dziewi��dziesi�ciu dw�ch lat upami�tni�o si� wielu znakomitym osobom. Jednak�e tajemnicze okoliczno�ci jego �mierci wzbudzi�y szerokie zainteresowanie w�r�d miejscowej ludno�ci. Profesor zmar� wracaj�c z Newport; nagle si� przewr�ci�, jak powiadaj� �wiadkowie, potr�cony przez Murzyna, wygl�daj�cego na marynarza, kt�ry wy�oni� si� z jednego z tych dziwnych mrocznych zau�k�w na stromym zboczu wzg�rza, przez kt�re wiod�a kr�tsza droga do domu zmar�ego profesora na Williams Street. Lekarze nie znale�li �adnych obra�e�, a po burzliwej naradzie doszli do wniosku, �e przyczyn� �mierci by�y dziwne zmiany patologiczne w sercu, spowodowane szybkim wej�ciem starszego cz�owieka na wzg�rze. Wtedy nie widzia�em powodu, by mie� odmienne zdanie, z czasem jednak zrodzi�a si� we mnie w�tpliwo��, a nawet co� wi�cej ni� w�tpliwo��. Jako spadkobierca i egzekutor mojego wujecznego dziadka - by� bowiem bezdzietnym wdowcem - mia�em obowi�zek przejrze� dok�adnie wszystkie jego dokumenty. W tym celu przewioz�em ca�y komplet jego akt i skrzyneczek do mego domu w Bostonie. Du�a cz�� materia�u, kt�ry po��czy�em w jedn� ca�o��, zostanie p�niej opublikowana przez Ameryka�skie Stowarzyszenie Archeologiczne, opr�cz zawarto�ci jednej skrzyneczki, kt�ra wyda�a mi si� niezwykle zagadkowa i kt�rej nie mia�em ochoty ujawnia� przed innymi. By�a zamkni�ta i nie mog�em znale�� kluczyka, a� wpad�em na pomys�, by obejrze� dok�adnie pier�cie�, kt�ry profesor nosi� zawsze w kieszeni. Uda�o mi si� j� otworzy�, ale wtedy stan��em przed jeszcze wi�ksz� i jeszcze trudniejsz� do pokonania przeszkod�. Bo i c� mia�a znaczy� dziwna p�askorze�ba w glinie, bez�adne zapiski i jakie� wycinki? Czy�by m�j wuj na staro�� sta� si� wyznawc� najbardziej wyrafinowanej szarlatanerii? Postanowi�em odszuka� ekscentrycznego rze�biarza, kt�ry by� odpowiedzialny za to oczywiste zak��cenie spokoju umys�owego starego cz�owieka. P�askorze�ba by�a nier�wnym prostok�tem o wymiarach pi�� na sze�� cali, a grubo�ci oko�o jednego cala; niew�tpliwie nowocze�nie zaprojektowana, zosta�a jednak wykonana w spos�b daleki od nowoczesnej techniki i koncepcji. Bo cho� rozliczne i szale�cze s� fantazje futuryzmu i kubizmu, niecz�sto odtwarzaj� one tajemnicz� regularno��, jaka si� kryje w prehistorycznych zapisach. A z pewno�ci� ta rze�ba kry�a w sobie jakie� zapisy; jednak�e moja pami��, chocia� posiada�em wnikliw� znajomo�� dokument�w i zbior�w mego wuja, zawodzi�a mnie i w �aden spos�b nie mog�em zidentyfikowa� tego szczeg�lnego przypadku ani nawet domy�la� si� jego odleg�ej przynale�no�ci. Opr�cz zupe�nie oczywistych hieroglif�w, by�a tam te� figura niew�tpliwie obrazkowa w zamierzeniu, cho� jej impresjonistyczne wykonanie uniemo�liwia�o odczytanie jakiejkolwiek koncepcji. Zdawa�a si� by� jakim� potworem albo symbolem przedstawiaj�cym potwora, o kszta�cie, kt�ry tylko schorza�a wyobra�nia mog�a wymy�li�. Je�eli powiem, �e moja cokolwiek ekstrawagancka wyobra�nia podsuwa�a mi jednocze�nie obrazy o�miornicy, smoka i karykatury cz�owieka, nie b�d� niewierny duchowi tej p�askorze�by. G�bczasta, zako�czona mackami g�owa wie�czy�a groteskow� i pokryt� �uskami figurk� ze szcz�tkami skrzyde�; ale najbardziej szokuj�cy i przera�aj�cy by� jej og�lny zarys. T�o tej figurki przypomina�o cyklopow� architektur�. Pismo towarzysz�ce tej osobliwo�ci, poza stosem wycink�w gazetowych, wysz�o spod r�ki profesora Angella i to w ostatnich czasach; nie mia�o ambicji stylu literackiego. Zasadniczy dokument nosi� nag��wek KULT CTHULHU, starannie wypisany drukowanymi literami, �eby unikn�� b��dnego odczytania niespotykanego s�owa. Manuskrypt zosta� podzielony na dwa dzia�y, z kt�rych pierwszy by� zatytu�owany "1925 - Sen i rozprawa na temat snu H. A. Wilcoxa, Thomas St. 7 Providence, R.I.", a drugi "Opowie�� inspektora Johna R. Legrasse, Bienville St. 121, Nowy Orlean, La., w 1908 roku A. A. S. Mtg. Notatki na temat Same i prof. Webba sprawozdanie". Jedne r�kopisy by�y kr�tkie i pobie�ne, inne zawiera�y opowie�ci dziwnych sn�w r�nych os�b, jeszcze inne zn�w cytaty z teozoficznych ksi�g i czasopism (zw�aszcza z Atlantis i Lost Lemuria), a pozosta�e zawiera�y komentarze na temat d�ugotrwa�ych sekretnych stowarzysze� i tajemnych kult�w, z odniesieniem do fragment�w mitologicznych i antropologicznych ksi��ek �r�d�owych, takich jak "Z�ota ga���" Frazera oraz "Kult wied�m w Zachodniej Europie" Miss Murray. Wycinki odnosi�y si� g��wnie do outr� schorze� umys�owych i objaw�w szale�stwa lub manii prze�ladowczych z okresu wiosny 1925. Pierwsza cz�� g��wnego manuskryptu zawiera�a szczeg�lnie niezwyk�� opowie��. Okazuje si�, �e 1 marca 1925 roku szczup�y, ciemnow�osy m�odzieniec o neurotycznych cechach, ogromnie podniecony, z�o�y� profesorowi Angellowi wizyt� przynosz�c z sob� osobliw� p�askorze�b� w glinie, kt�ra wtedy by�a jeszcze mokra, �wie�o wykonana. Okaza� wizyt�wk� z nadrukiem Henry Anthony Wilcox i wuj rozpozna� w nim najm�odszego syna znanej mu szacownej rodziny, studiuj�cego rze�b� w Szkole Modelarskiej w Rhode Island, a mieszkaj�cego samotnie w budynku Fleur-de-Lys w pobli�u uczelni. Wilcox by� m�odzie�cem niezwyk�ym, uwa�anym za geniusza, ale troch� ekscentrycznym i od dzieci�stwa zwraca� na siebie uwag� opowiadaniem dziwnych historii i do�� osobliwych sn�w. Sam okre�la� siebie jako "psychicznie nadwra�liwego", ale stateczni mieszka�cy starego handlowego miasta powiadali, �e jest po prostu "dziwny". Nigdy nie w��cza� si� w �ycie otoczenia, a� w ko�cu stopniowo przestano go w og�le dostrzega� i znany by� tylko nielicznej grupie estet�w z innych miast. Nawet Klub Artystyczny w Providence, usi�uj�cy za wszelk� cen� zachowa� sw�j konserwatyzm, uzna� go za przypadek ca�kiem beznadziejny. Z okazji tej wizyty, jak podawa� manuskrypt profesora, rze�biarz zwr�ci� si� z bezceremonialn� pro�b� do gospodarza, jako znawcy archeologii, o zidentyfikowanie hieroglif�w na p�askorze�bie. M�wi� w jaki� senny, sztuczny spos�b, w kt�rym czu�o si� poz� i odpychaj�c� uk�adno��; m�j wuj odpowiadaj�c zareagowa� do�� ostro, bo wyra�na �wie�o�� rze�by mog�a �wiadczy� o pokrewie�stwie ze wszystkim, tylko nie z archeologi�. Odpowied� m�odego Wilcoxa, kt�ra wywar�a takie wra�enie na wuju, �e zapami�ta� j� i zapisa� dos�ownie, by�a wprost fantastyczna i poetycka, co zapewne cechowa�o te� ca�� z nim rozmow�, a co ja uzna�em za wielce dla niego charakterystyczne. Powiedzia�: "Bo rzeczywi�cie jest nowa, jako �e wykona�em j� wczoraj w nocy �ni�c o dziwnych miastach; a sny s� starsze ni� zadumany Tyr, pogr��ony w kontemplacji Sfinks czy opasany ogrodami Babilon". I wtedy to rozpocz�� t� zawi�� opowie��, kt�ra nagle zbudzi�a u�pion� pami�� i gor�czkowe zainteresowanie wuja. Ubieg�ej nocy mia�o miejsce lekkie trz�sienie ziemi, najbardziej odczuwalne w Nowej Anglii na przestrzeni kilku lat, co �ywo pobudzi�o wyobra�ni� Wilcoxa. Odpoczywaj�c zapad� w przedziwny sen o wielkich miastach Cyklop�w zbudowanych z blok�w Tytana i si�gaj�cych nieba monolit�w, kt�re ocieka�y zielonym szlamem i zia�y groz� tajemniczego horroru. Wszystkie �ciany i kolumny pokryte by�y hieroglifami, a z jakiego� nieokre�lonego miejsca na dole dobywa� si� g�os, kt�ry nie by� g�osem; chaotyczne doznanie, kt�re tylko fantazja mog�a przetworzy� w d�wi�k, a kt�re on usi�owa� przekaza� za pomo... [ Pobierz całość w formacie PDF ]