Zahir, eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Paulo CoelhoZahirprzełożyła Zuzanna Bułat Silvatytuł oryginałuO ZahirDrzewo Babel Warszawa 2005koncepcja graficznaMichał Batoryzdjęcie autoraBorys Buzin [Kazachstan]redakcjaMaria WiernikowskakorektaKatarzyna Malinowskaprzygotowanie do drukuPressEnterCopyright © 2005 by Paulo CoelhoCopyright © for the Polish edition by Drzewo Babel, Warszawa 2005This edition was published by arrangements with Sant Jordi Asociados, Barcelona, Spain. All rights reservedDrzewo Babelul. Litewska 10/11 00-581 WarszawaISBN 83-918441-9-6w książce wykorzystano fragmenty opowiadania ZahirJorge Luisa Borgesaw tłum. Zofii ChądzyńskiejKtóż z  was, gdy ma sto owiec, a  zgubi jedną z  nich,nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustynii nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie?Łukasz 15,4O Maryjo bez grzechu poczęta,módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy. AmenJeśli wyruszasz w  podróż do Itaki,Pragnij tego, by długie było wędrowanie,Pełne przygód, pełne doświadczeń.Lajstrygonów, Cyklopów, gniewnego PosejdonaNie obawiaj się. Nic takiegoNa twojej drodze nie stanie, jeśli myśląTrwasz na wyżynach, jeśli tylko wyborneUczucia dotykają twego ducha i  ciała.Ani Lajstrygonów, ani Cyklopów,Ani okrutnego Posejdona nie spotkasz,Jeżeli ich nie niesiesz w  swojej duszy,Jeśli własna twa dusza nie wznieci ich przed tobą.Pragnij tego, by wędrowanie było długie:Żebyś miał wiele takich poranków lata,Kiedy, z  jaką uciechą, z  jakim rozradowaniem,Będziesz podpływał do portów, nigdy przedtem nie widzianych;Żebyś się zatrzymywał w  handlowych stacjach FenicjanI kupował tam piękne rzeczy,Masę perłową i  koral, bursztyn i  heban,I najróżniejsze wyszukane olejkiIle ci się uda zmysłowych wonności znaleźć.Trzeba też, byś egipskich miast odwiedził wiele,Aby uczyć się i  jeszcze się uczyć — od tych, co wiedzą.Przez cały ten czas pamiętaj o  Itace.Przybycie do niej twoim przeznaczeniem.Ale bynajmniej nie spiesz się w  podróży.Lepiej, by trwała ona wiele lat,Abyś stary już był, gdy dobijesz do tej wyspy,Bogaty we wszystko, co zyskałeś po drodze,nie oczekując wcale, by ci dała bogactwo Itaka.Itaka dała ci tę piękną podróż.Bez Haki nie wyruszyłbyś w  drogę.Niczego więcej już ci dać nie może.A jeśli ją znajdujesz ubogą, Haka cię nie oszukała.Gdy się stałeś tak mądry, po tylu doświadczeniach,Już zrozumiałeś, co znaczą Haki.Konstandinos Kawafis [1863-1933]tłum. Zygmunt KubiakDedykacjaW samochodzie napomknąłem, że skończyłem pierwszą wersję książki. Kiedy zaczęliśmy wspinać się na pewną górę w  Pirenejach, która dla nas jest święta, bo przeżyliśmy tam wiele niesamowitych chwil, zapytałem, czy nie ciekawi jej, o  czym jest książka, jaki ma tytuł. Odpowiedziała, że od dawna chciała zapytać, ale z  szacunku dla mojej pracy wolała nic nie mówić, czuła tylko zadowolenie, ogromne zadowolenie.Powiedziałem jej, o  czym jest książka i  jaki nadałem jej tytuł. Szliśmy dalej w  milczeniu. W  drodze powrotnej usłyszeliśmy szelest, wiatr przybierał na sile, poruszając bezlistnymi koronami drzew. Zbliżał się do nas, sprawiając, że góra znów ujawniała swą magię, swą moc.Wkrótce potem zaczął padać śnieg. Zatrzymałem się i  kontemplowałem tę chwilę: spadające białe płatki, szare niebo, las, a  obok ona. Ona, która przez wszystkie te lata była zawsze przy mnie.Już wtedy chciałem jej powiedzieć, ale tego nie zrobiłem. Niech się dowie, dopiero gdy po raz pierwszy będzie przeglądać te strony. Ta książka jest dedykowana Tobie, Christino, moja żono.AutorWedług Jorge Luisa Borgesa pojęcie Zahira wywodzi się z  tradycji islamskiej i  sięga XVIII wieku. Zahir w  języku arabskim znaczy: widoczny, obecny, niemogący ujść uwagi. Może to być istota lub przedmiot. Gdy napotkamy go na swej drodze, zajmuje stopniowo cały nasz umysł, aż do momentu kiedy nie jesteśmy już w  stanie myśleć o  niczym innym. Może to być postrzegane jako oznaka świętości albo szaleństwa.Faubourg Saint-Peres, Encyklopedia Niezwykłości, 1953Jestem wolnyOna, Ester, korespondentka wojenna, właśnie wróciła z  Iraku na krótko przed inwazją, lat trzydzieści, zamężna, bezdzietna. On, nieznany mężczyzna, wiek około dwudziestu pięciu lat, brunet, rysy mongolskie. Po raz ostatni widziano oboje w  kawiarni na ulicy Faubourg Saint-Honore.Policja wiedziała, że spotykali się już wcześniej, chociaż nie wiadomo, ile razy. Ester zawsze podkreślała, że mężczyzna — mówiła o  nim tylko Michaił — bardzo wiele dla niej znaczy, ale nigdy nie wyjawiła, czy dla niej jako dziennikarki, czy jako kobiety.Policja wszczęła już formalne dochodzenie. Wzięto pod uwagę możliwość porwania, szantażu i  morderstwa — nic dziwnego, bo kontaktowała się z  ludźmi powiązanymi z  siatką terrorystyczną, aby zdobyć informacje do pracy. Stwierdzono, że na parę tygodni przed zaginięciem Ester z  jej konta bankowego regularnie wypłacano pewne sumy pieniędzy. Prowadzący sprawę funkcjonariusze sądzą, że może to mieć związek z  opłacaniem informatorów. Nie wzięła ze sobą żadnych ubrań, ale, co dziwne, nie odnaleziono jej paszportu.On, nieznajomy młody mężczyzna, nie notowany na policji, nie pozostawił żadnych śladów, które pozwoliłyby ustalić jego tożsamość.Ona, Ester, dwie międzynarodowe nagrody dziennikarskie, lat trzydzieści, zamężna.Moja żona.Natychmiast mnie zatrzymano w  charakterze podejrzanego, ponieważ odmówiłem złożenia wyjaśnień, co robiłem w  dniu jej zniknięcia. Ale oto strażnik więzienny właśnie otwiera drzwi celi i  oznajmia, że jestem wolny.Dlaczego jestem wolny? Dlatego że dzisiaj wszyscy wiedzą wszystko o  wszystkich, wystarczy postawić pytanie, a  informacja zostaje podana jak na tacy: gdzie ostatnio użyłeś karty kredytowej, dokąd chodzisz na piwo, z  kim sypiasz. W  moim wypadku to było zupełnie proste. Pewna kobieta, także dziennikarka, przyjaciółka mojej żony, rozwiedziona — a  więc mogła bez skrupułów się przyznać, że ze mną spała — dowiedziawszy się, że zostałem zatrzymany, przyszła zaświadczyć o  mojej niewinności. Przedstawiła konkretne dowody na to, że była ze mną w  dzień i w  nocy, kiedy zniknęła Ester.Idę na rozmowę z  szefem policji. On oddaje mi rzeczy osobiste, przeprasza i  tłumaczy, że moje nagłe zatrzymanie odbyło się zgodnie z  prawem i  nie mogę ich zaskarżyć. Wyjaśniam, że nie mam najmniejszego zamiaru tego robić, wiem, że każdy może być podejrzany i  zatrzymany na dwadzieścia cztery godziny, nawet jeśli nie popełnił żadnego przestępstwa.— Jest pan wolny — mówi, powtarzając dokładnie słowa strażnika.Pytam, czy to możliwe, by rzeczywiście coś złego stało się mojej żonie. Wspominała, że w  związku z  kontaktami ze światem terrorystów czuła się czasem obserwowana. Inspektor zbywa mnie milczeniem. Ponawiam pytanie, ale on nie odzywa się ani słowem.Pytam, czy jej paszport jest ważny. Odpowiada, że oczywiście, przecież nie popełniła żadnego przestępstwa, dlaczego nie miałaby swobodnie podróżować?— A  więc istnieje ewentualność, że nie ma jej już we Francji?— Myśli pan, że opuściła pana z  powodu tej dziewczyny, z  którą pan sypia?— To nie pańska sprawa — ucinam krótko.Inspektor poważnieje, mówi, że zostałem zatrzymany, ponieważ tego wymaga rutynowe postępowanie, ale jemu osobiście jest bardzo przykro z  powodu zaginięcia mojej żony. On także jest żonaty i  chociaż nie podobają mu się moje książki (a więc wie, kim jestem! Nie aż taki ignorant, na jakiego wygląda!), jest w  stanie postawić się w  mojej sytuacji i  rozumie, jaki to musi być dla mnie wstrząs.Pytam, co powinienem teraz robić. On wręcza mi swoją wizytówkę, prosząc, abym odezwał się, jeśli będę mieć jakiekolwiek wieści od Ester — taką scenę można zobaczyć w  każdym filmie akcji. Wcale mnie to nie przekonuje, inspektorzy policji zawsze wiedzą więcej, niż chcą wyjawić.Pyta mnie, czy poznałem mężczyznę, z  którym widziano Ester po raz ostatni. Odpowiadam, że znałem jego pseudonim, ale nigdy nie zetknąłem się z  nim osobiście.Pyta, czy mieliśmy jakieś kłopoty w  domu. Mówię, że jesteśmy razem od ponad dziesięciu lat i  mieliśmy wszystkie zwyczajne problemy, jakie pojawiają się w  każdym małżeństwie, ni mniejsze, ni większe.Ostrożnie pyta, czy nie rozmawialiśmy ostatnio o  rozwodzie, a  może żona zastanawiała się nad separacją? Odpowiadam, że tej kwestii nigdy nie poruszaliśmy, chociaż — powtarzam — „jak każde małżeństwo" kłóciliśmy się od czasu do czasu.— Często, czy tylko od czasu do czasu?— Od czasu do czasu — powtarzam z  naciskiem.Pyta jeszcze bardziej oględnie, czy ona wiedziała o  moim romansie z  jej przyjaciółką. Odpowiadam, że spaliśmy razem tylko ten jeden jedyny raz. Nie był to żaden romans, jedynie efekt braku pomysłu. Dzień był szary i  nudny, nie miałem nic do roboty po obiedzie, a  mały flirt zawsze pobudza do życia — tak oto wylądowaliśmy w  łóżku.— Idzie pan z  kobietą do łóżka tylko dlatego, że dzień jest szary i  nudny?Mam ochotę odburknąć, że tego rodzaju pytania wykraczają chyba poza sprawę, ale potrzebuję go i  może będę potrzebował w  przyszłości — przecież istnieje niewidzialna instytucja zwana Bankiem Przysług, która zawsze mi się bardzo przydawała.— Czasami tak się zdarza. Nie dzieje się nic ciekawego, kobieta szuka ciepła, ja szukam przygody i  już. Nazajutrz oboje udajemy, że nic się nie stało i  życie toczy się dalej.Dziękuje ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grochowka.xlx.pl