Zbigniew Szczygielski - Mieczysław Kalinowski ''Skrucha'' (1907-1943), Historia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]Zbigniew Szczygielski
Mieczysław Kalinowski
"Skrucha"
(1907 – 1943)
Typowa warszawska kamienica przy ulicy Królewskiej pod numerem 49
niczym specjalnym nie wyróżniała się z setek podobnych jej domów stolicy.
Jak inne dzieliła się na front i oficyny; na "lepszych", co znaczyło przed
kilkudziesięciu laty zamożniejszych lokatorów, na zwykłych – jakoś wiążących
skromne płace ze skromnymi wydatkami i na biedotę – lokatorów najtańszych,
ale i najnędzniejszych mieszkań. Ani architekturą, ani sklepami nie zasługiwał
dom przy Królewskiej 49 na szczególne uznanie w oczach przechodniów.
Dlatego zazwyczaj zainteresowania nie wzbudzał.
Jednak zimą 1929 roku kamienica doczekała się "adoratorów".
Zmieniająca się kolejno grupa ludzi przejawiała niezrozumiałą ciekawość
zwykłą "czynszówką" na Królewskiej. Bacznie, choć dyskretnie, przyglądali się
wchodzącym i wychodzącym z niej osobom, zaglądali na podwórko, ucinali
pogwarki z dozorcą. Niektórzy z nich przychodzili nocą w towarzystwie
mundurowego policjanta. Z czasem i lokatorzy, i dozorca przyzwyczaili się do
nocnych wizyt. Tylko nazajutrz w domu nr 49 mówiono, że znowu byli u
Kalinowskich...
Policja polityczna, popularnie zwana defensywą, defą, szukała
Mieczysława Kalinowskiego, lat 26, działacza KZMP, skazanego na dwa lata
ciężkiego więzienia za działalność rewolucyjną.
Kiedy szewc, Jan Kalinowski ' , zdecydował, że najstarszy z siedmiorga
dzieci Mietek po ukończeniu szkoły podstawowej będzie się uczył dalej,
zapewne ten i ów kiwał z niedowierzaniem głową. Bo i jak to? W domu bieda
aż piszczy, z kiepskich zarobków trudno wyżywić dziewięcioosobową rodzinę.
Wysyłać chłopaka do gimnazjum wtedy, gdy częstszym gościem mieszkania
Kalinowskich był niedostatek, niż skromna sytość, gdy niejednokrotnie gościła
w nim nędza?
' Szkic niniejszy opracowano na podstawie biografii M. Kalinowskiego
sporządzonej przez G. Słabek, a opublikowanej w
Biuletynie Komisji
Historycznej KC ZMS
1962, nr 4-5 oraz na podstawie relacji zgromadzonych
przez zespół Historii Rewolucyjnego Ruchu Młodzieżowego ZHP.
Kalinowski rozumiał znaczenie wiedzy w życiu, a zwłaszcza w życiu
robotniczym. Sam przecież działał w ruchu rewolucyjnym, uczestniczył
czynnie w rewolucyjnej walce proletariatu Warszawy. Teraz, widząc zapał do
nauki i zdolności najstarszego syna zdecydował, że mimo wszystko musi on
uczyć się nadal. Niejeden chyba wieczór razem z żoną obliczał, na czym by
jeszcze można było oszczędzić, zanim krępy, szarooki chłopak o konopiastej
czuprynie, dziecko rzemieślniczej biedy, stał się uczniem gimnazjum im.
Lorenza.
Wierzyli rodzice, że Mietek spełni ich nadzieje. Tak się też stało. Zdolny,
pracowity i inteligentny chłopak uczył się dobrze. Lubili go nauczyciele,
cieszył się sympatią kolegów szkolnych. Wesoły, przyjacielski, zawsze chętnie
spieszył z pomocą słabszym. Udziela korepetycji, by zarobionymi groszami
wspierać budżet rodzinny. Pomaga również w pracy ojcu. Stąd bierze się u
Mietka znajomość rzemiosła szewskiego, która później pomaga mu w
działalności rewolucyjnej, a jeszcze później pozwoli zarobić na chleb.
Wiele czyta, pasjonuje go literatura piękna. Czy jednak piętnasto-
szesnastoletni chłopiec mógł zajmować się jedynie nauką, korepetycjami,
książkami i pomaganiem ojcu?
Podobnie, jak wielu jego rówieśników, Mietek pasjonuje się sportem.
Na początku lat dwudziestych sport nie był zjawiskiem masowym, a
wiele dyscyplin stawiało pierwsze swoje kroki. Wśród młodzieży, która garnęła
się do sportu, była, a nawet przeważała, młodzież dzielnic robotniczych.
Powstawały robotnicze kluby sportowe. Różniły się one od innych tym, że
oprócz sportu prowadziły dzialalność oświatowo-wychowawczą w duchu
socjalistycznym, traktując sport jako jedną z form oddziaływania na młodzież
proletariacką.
Takim klubem był również KS "Lauda", założony w 1923 roku na terenie
dzielnicy Wola, przez grupę młodych robotników. Wokół klubu szybko
zgrupowali się aktywiści ruchu młodzieżowego z terenu Woli. Byli w nim
młodzi komuniści i ci, którzy z dala stali od organizacji. Klub, który niedługo
po założeniu zmienił nazwę na Robotnicze Stowarzyszenie Sportowe "Lauda",
prowadził szeroką akcję oświatową i samokształceniową, uświadamiając
młodych robotników w sprawach walki klasowej. Skład członkowski i
charakter dzielnicy robotniczej, "czerwonej Woli", na terenie której działa
Stowarzyszenie – sprawia, że jest ono czymś w rodzaju przedsionka do
Związku Młodzieży Komunistycznej w Polsce. Poddane od początku istnienia
bacznej kontroli policyjnej, Stowarzyszenie istniało krótko. Władze rozwiązały
je, argumentując decyzję zarzutem kontaktów "Laudy" z ruchem
komunistycznym.
Nie było przypadkiem, że Mietek Kalinowski właśnie na terenie KS
"Lauda" uprawiał sport i zaczynał praktykę działacza społecznego. Związany ze
środowiskiem robotniczym, stawia w nim w ten sposób pierwsze kroki
działalności politycznej. Szybko staje się aktywistą klubu i członkiem jego
Zarządu. Konfrontuje własne życie, życie rodziny ciężko walczącej o byt, z
życiem swoich nowych towarzyszy, młodych wolskich giserów, włókniarzy i
ślusarzy, którzy mają za sobą strajki i demonstracje, którzy bezpośrednio
odczuli wyzysk i ucisk. Przysłuchujący się od najmłodszych lat opowieściom
ojca i jego towarzyszy o rewolucyjnych zmaganiach z caratem i kapitalizmem,
o rewolucji rosyjskiej, strajkach i więzieniach, wychowany w duchu wspólnoty
wszystkich wyzyskiwanych, gimnazista od Lorenza znajduje rozwiązanie
nurtujących go problemów społecznych w aktywnej walce rewolucyjnej.
Przez młodych członków Związku Metalowców styka się Kalinowski ze
Związkiem Młodzieży Komunistycznej, zostaje jego członkiem i otrzymuje
pierwsze zadanie. Ma zorganizować Sekcję Młodocianych przy Związku
Zawodowym Pracowników Skórzanych. Przydaje mu się teraz znajomość
zawodu. W przeciągu krótkiego czasu, w lokalu związkowym na Stawkach,
działa sekcja młodocianych. Mietek wchodzi w skład jej zarządu i uczestniczy
w organizowaniu pierwszego "swojego" strajku, strajku o poprawę warunków
pracy i płacy dla młodych szewców. Szybko mija "praktykancki" okres Mietka
w ruchu rewolucyjnym. Umiejętności organizacyjne, łatwość współżycia z
młodzieżą, inteligencja, pracowitość i głęboka ideowość sprawiają, że
organizacja powierza mu odpowiedzialną funkcję dzielnicowego "technika".
Tak zakończył się dla Mietka okres działalności legalnej, nadeszły lata, w
których każdego dnia groziło aresztowanie, wyrok, więzienie...
Przypadkowo, w trakcie przygotowywania jednej z fabrycznych
nielegalnych gazetek ZMK , odkryto u dzielnicowego "technika" – Mietka
zdolności rysunkowe. Odtąd odbijane na hektografie zetemkowe gazetki
"Parowozu", "Gerlacha" i innych wolskich fabryk wyróżniały się szatą
graficzną. Rysunki, winiety i karykatury wykonane przez Kalinowskiego,
wzbogacały formę gazetek.
Trudno jest teraz stwierdzić, czy pisał już wtedy wiersze. Może podobnie
jak robi to wiele młodych dziewcząt i chłopców pisywał w ukryciu, w
tajemnicy przed całym światem. Może całkowite zaabsorbowanie pracą w
"technice" nie zostawiało niezbędnego marginesu myśli i czasu. Pewnym
natomiast jest, że poetyckie zdolności Kalinowskiego ujawniły się w 1927 roku,
w sytuacji kiedy spędzał pierwszy przymusowy "urlop" w Pawiaku – więzieniu
śledczym, tradycyjnym już miejscu legalnego życia nielegalnych komunistów.
Jest maj 1926 roku. Warszawa stanowi centrum zamachu zbrojnego,
dokonanego przez Piłsudskiego. Wobec tego, że skierowany był on przeciwko
znienawidzonym przez masy ludowe rządom chadecko-endeckim, zamach
spotkał się początkowo z poparciem klasy robotniczej.
W zamachu widzieli robotnicy zwiastuna demokratyzacji stosunków w
kraju i poprawy warunków życia. Rychło jednak okazało się, że piłsudczyzna
nie tylko nie zamierzała ulżyć doli robotnika, ale sterując w kierunku faszyzmu,
zwalczała zaciekle każdy głos protestu, każdy fakt oporu przeciwko
kapitalistycznemu wyzyskowi i terrorowi policyjnemu.
Wobec KPP i ZMK represje były szczególnie silne. Masowe areszty,
wieloletnie wyroki. Cele więzienne zagęszczają się komunistami.
Na fali represji pomajowych aresztowany zostaje również Kalinowski,
pełniący wówczas funkcję sekretarza Komitetu Dzielnicowego na Powiślu.
Zwykłą koleją aresztowanych komunistów dotarł poprzez defensywę na
Daniłowiczowskiej do więzienia śledczego, na Pawiak. Tu w celi, wśród
towarzyszy walki, powstała pieśń. - "Nie masz bracie jak w komunie" –
autorem słów był Mietek.
Pieśń obiegła cele, wydostała się na wolność, niekiedy zyskując nawet
miano hymnu KZMP. Była popularna, odbijała bowiem żarliwą pasję walki
młodych komunistów o nowe życie, o rewolucję, o Polskę ludzi pracy.
(...) Więc naprzód marsz, mimo przeszkody,
Mimo wielu wrogich sił,
Każdy z nas, zapałem młody,
Walczy, by świat inny był.
My, robocza awangarda,
Wyzwolenia niesiem zew,
Starym czasom – nasza wzgarda,
A za nowe damy krew (...) '
'
Pieśni gniewne, Warszawa 1962, s. 103.
Tak brzmiał refren piosenki.
Autor tych słów, po zwolnieniu za kaucją z aresztu, wraca do pracy w
organizacji. Szybko staje się jednym z czołowych działaczy ZMK. W roku
1928 widzimy go, gdy jako sekretarz Komitetu Warszawskiego, kieruje
działalnością młodzieży komunistycznej. Spotkać go można na zebraniach
dzielnicowych, w dyskusjach z aktywem, przy organizowaniu pierwszej
bezpartyjnej konferencji młodych robotników Warszawy. Towarzysz "Skrucha",
taki jest ówczesny pseudonim Mietka, cieszy się coraz większą sympatią i
szacunkiem towarzyszy. Prostolinijność postępowania, szczerość i przyjaźń
wobec ludzi, ofiarność w walce – oto charakterystyczne jego cechy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]