Zbrodnia w Lindenbourne, EBooki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]chcesz więcej ksišżek jeli tak napisz na e-mail olaf2507@wp.pl chętnie podzielę się moimi zbiorami. zapraszam do lektury życzę miłego czytania.J.B. LIVINGSTONEZBRODNIA W LINDENBOURNE(Tłumacz: MARIA BOBROWSKA)Rozdział lNie oznakowany wóz Scotland Yardu mknšł po wilgotnych od deszczu drogach hrabstwa Sussex. Nadinspektor Scott Marlow i emerytowany inspektor Higgins omawiali na tylnym siedzeniu szczegóły ważnej misji, z którš udawali się do najbardziej prestiżowego miejsca wiata kultury.Pomimo dawno przekroczonej pięćdziesištki inspektor Higgins wcišż cieszył się młodym wyglšdem i wspaniałš kondycjš. Doskonale uszyty smoking, w którym wybrał się w tę podróż, znakomicie podkrelał jego wrodzonš dystynkcję. Siwiejšcy posiadacz szpakowatego wšsa był cenionym agentem Scotland Yardu, nikt jednak nie potrafił odwieć go od decyzji o wczeniejszej emeryturze. Inspektor postanowił powięcić się uprawie ogrodu różanego, ciekawej lekturze i rozmylaniom podczas długich spacerów w okolicach The Slaughterers1, gdzie miecił się jego dom.Nadinspektor Scott Marlow po raz kolejny poprawił marynarkę od smokingu, która opinała się na jego pokanym brzuchu. W wypożyczalni zapewne pomylono rozmiary. Wiemy sługa policji Jej Królewskiej Moci, wielbiciel Elżbiety II, nie czuł się najlepiej w tym eleganckim stroju, który bezlitonie uwydatniał jego tuszę.Pierwszy letni deszczyk zrosił wioski malowniczo rozrzucone wzdłuż drogi. Trawa urzekała soczystš zieleniš. Przyroda z nadziejš oczekiwała na ożywcze promienie słońca.- Jestem prawdziwie zakłopotany - wyznał nadinspektor.- Nie widzę powodu - odparł Higgins. - Przecież już nie po raz pierwszy zapewnia pan ochronę ważnej osobistoci.- To prawda... ale do tej pory chodziło o polityków, ludzi interesu, dyplomatów... zwykłych obywateli, a teraz... ten Pietro Giovanni...Pietro Giovanni był najsłynniejszym barytonem tego stulecia.- Nie lubi pan artystów, nadinspektorze?Scott Marlow wykrzywił usta.- Ci ludzie nie uznajš żadnych zasad moralnych. Artyci... Cóż to znaczy?Higgins wolał zmienić temat, obawiajšc się, że dyskusja może zmierzać w niepożšdanym kierunku.- Czego się pan obawia ze strony Pietra Giovanniego?- Ja miałbym się kogo obawiać? - żachnšł się nadinspektor. - To nieprawda. Ale nie lubię obcować z tego typu ludmi. Rozumie mnie pan, Higgins? Jestem pewien, że podziela pan moje zdanie! Przyznam, że długo wahałem się, czy poprosić pana o pomoc.Higgins pobłażliwie machnšł rękš.- Trzeba sobie pomagać, mój drogi Marlow. Prawdę mówišc Higgins nie tolerował jednego: nieproszonych goci. Wysoki żywopłot chronił jego posiadłoć przed potencjalnymi intruzami. Higgins jednak - o czym Scott Marlow nie wiedział - żywił bezgraniczny podziw dla oper Mozarta. Ta muzyka sprawiała, że zapominał o bezeceństwach tego wiata, i pozwalała mu choć trochę wierzyć, ze ziemia wydaje czasami doskonałe owoce. Zamek w Lindenbourne, do którego się włanie udawali, był jednym z najważniejszych orodków mozartowskich. Z powodu pomyłki swojej gospodyni Higgins nie otrzymał biletu na jedyne przedstawienie Don Juana. w którym tytułowš rolę miał zagrać wielki włoski baryton Pietro Giovanni, a w obsadzie figurowały nazwiska najsłynniejszych piewaków. Scott Marlow. nienawykły do przebywania w tak znamienitym, obcym sobie rodowisku, poprosił Higginsa, żeby zechciał mu towarzyszyć. Nie robił sobie wielkich nadziei, wiedzšc, że inspektor niechętnie zmienia swoje plany. Tymczasem, ku jego wielkiemu zdziwieniu, Higgins uległ jego namowom.- Dziękuję, że przyjšł pan mojš propozycję. Nigdy tego nie zapomnę. Wierzę, że dzięki panu uda mi się uniknšć gaf. Moja kariera...- Proszę się nie obawiać, nadinspektorze.Scott Marlow nie był typem karierowicza, niemniej jednak goršco pragnšł znaleć się pewnego dnia w osobistej ochronie królowej Elżbiety II. Musiał więc dbać o swojš zawodowš reputację.- W jaki sposób zaczęła się ta sprawa, nadinspektorze?- Pietro Giovanni jest przyjacielem ministra spraw zagranicznych. Podczas jednego z bankietów Giovanni zwierzył się mu, że wielokrotnie grożono mu mierciš. Artysta to bagatelizował, ale minister bardzo się tym przejšł, zwłaszcza gdy się dowiedział, że Pietro Giovanni będzie gwiazdš najbliższego sezonu w Lindenbourne. Gdyby doszło do jakiego skandalu...Przesšdny Scott Marlow nie odważył się dokończyć myli. W Anglii liczyły się cztery wydarzenia: turniej tenisa w Wimbledonie, Derby Day2, finał pucharu piłki nożnej na Wembley i festiwal w Lindenbourne. Gromadzšc elitę kulturalnš, ten ostatni należał bez wštpienia do najbardziej wyrafinowanych, spokojny przebieg przedstawienia był więc wysoce pożšdany. Chociaż od samego poczštku festiwal w Lindenbourne przycišgał takie sławy jak Leopold Simoneau, Tereza Berganza, Joan Sutherland czy Kiri Te Kanawa, nigdy nie zdarzyło się, aby zgromadził tak znakomitš obsadę. Wieczór miał być retransmitowany przez BBC.- Czy Pietro Giovanni wie o naszym przybyciu?- Absolutnie nie - odparł Scott Marlow, nie kryjšc zatroskania. - Nasza misja jest... poufna. Nie możemy rzucać się w oczy.Nadinspektor podkrelił słowa my i nasza. Tymczasem Pietro Giovanni interesował Higginsa tylko o tyle, że inspektor liczył na wyjštkowe wykonanie tytułowej roli Don Juana. Jeli decydował się opucić swojš przytulnš rezydencję, to wyłšcznie po to, by rozwišzywać niezwykłe zagadki albo by pomóc przyjacielowi. Dbanie o przyszłoć ludzkoci nie leżało w jego kompetencjach.Słońce niemiało przebiło się przez deszczowe chmury, dodajšc icie rajskiego blasku czarodziejskiemu ogrodowi. Zamek Lindenbourne i przylegajšcy do niego park były otoczone łškami i pastwiskami. Minęło już pięćdziesišt lat od dnia, w którym rozmiłowany w sztuce operowej właciciel zamku po raz pierwszy zaprosił muzyków i piewaków do swojej posiadłoci. Wkrótce to prywatne przedsięwzięcie przybrało wymiar narodowy, by następnie przekształcić się w wydarzenie na skalę międzynarodowš.Scott Marlow z trudem wydostał się z samochodu, jako że przyciasny smoking krępował mu ruchy.- Chodmy - zarzšdził Higgins. - Czy wszystko jest gotowe?- Zastosowałem się dokładnie do pańskich instrukcji.Inspektor sprawdził, czy nie zapomniano walizki z ubraniami. W Lindenbourne trzeba być przygotowanym na wszelkie okolicznoci.Szofer wyjšł z bagażnika wiklinowy kosz. Był tam zimny kurczak, termos i przenona lodówka z butelkš francuskiego szampana, kryształowe kieliszki i szkocki pled. Policjanci poszli przodem, zmierzajšc powoli w stronę posiadłoci.Ku zdziwieniu Scotta Marlowa mężczyni byli odziani w szyte na miarę smokingi, a panie przywdziały wieczorowe toalety. Jedwabie, muliny i satyna tworzyły symfonię czerni, bladego fioletu, różu i żółcieni. Niektóre damy okryły ramiona etolami z norek. Wytworne towarzystwo spacerowało po zamkowym ogrodzie.- Wybierzemy miejsce na piknik - powiedział Higgins.- Piknik? Ale... nie mam na to najmniejszej ochoty!Nadinspektor umilkł, skarcony wzrokiem Higginsa, i potulnie podšżył za nim aż na skraj łški. Festiwalowi gocie wymieniali uwagi dotyczšce niezwykłych artystycznych przeżyć, które miały się wkrótce stać ich udziałem.Szofer rozłożył pled i postawił na nim wiklinowy kosz i pojemnik z lodem.- Przyjdziemy tu podczas antraktu - stwierdził Higgins. - Teraz możemy pójć do baru.- Ale po co? - zdziwił się Scott Marlow. - Czy musimy?- To rytuał - przerwał mu Higgins.- Czy tutaj się dużo pije?- W pewnym sensie tak, nadinspektorze, ale nie należy tego podkrelać.Melomani kierowali się małymi grupkami w stronę zamku. Policjanci dołšczyli do ostatniej grupy, która weszła do baru. Panowały w nim takie przecišgi, że był potocznie nazywany drogš wiodšcš do zapalenia płuc, jednak miłonicy Mozarta nie zwracali uwagi na takie detale. Inspektorowi udało się zajšć doć bezpieczne miejsce, pod wielkim obrazem przedstawiajšcym jednego z kasztelanów Lindenbourne ze skrzypcami w ręku.Nie doć, że Scott Marlow czuł się niezręcznie w smokingu, to jeszcze nie wiedział teraz, co ma zrobić z lampkš szampana, którš włanie mu wręczono. Nadinspektor marzył o whisky i o swoim biurze w Scotland Yardzie.- Musimy odnaleć reżysera, mój drogi Higgins.- Niewštpliwie tak.Higgins zapomniał już o misji. Wzorem ubiegłych lat pogršżył się w wiecie muzyki, którš były przesišknięte mury zamku Lindenbourne, i przygotowywał się z właciwym prawdziwym wielbicielom Mozarta skupieniem na duchowš ucztę, jakš niewštpliwie miał być Don Juan.- Minister dyskretnie go uprzedził - stwierdził nadinspektor. - Proszę, żeby przejšł pan inicjatywę.Policjanci udali się do sektora administracyjnego. Festiwal w Lindenbourne stał się prawdziwym przedsiębiorstwem. Przepustki Scotland Yardu otwierały przed nimi kolejne drzwi, w końcu znaleli się w biurze reżysera. Ujrzeli niskiego, nieco nerwowego mężczyznę, odzianego w przepisowy smoking. W sezonie operowym Jonathan Kelwing spał tylko po kilka godzin na dobę. Na jego barkach spoczywał cały ciężar materialnej organizacji festiwalu.- Scotland Yard - wycedził wyranie niezadowolony, nie wstajšc zza biurka. - Uprzedzono mnie. Czego panowie ode mnie oczekujš? Mam bardzo mało czasu na rozmowę. Za mniej więcej trzy godziny rozpoczyna się najważniejsze przedstawienie sezonu. Czy zdajš sobie panowie z tego sprawę?- Czy przybył już Pietro Giovanni? - spytał Higgins.- Jest tut... [ Pobierz całość w formacie PDF ]